GKM czy Wybrzeże? Ward czy Woffinden? - przemyślenia Tomasza Lorka

Kamil Tecław
Kamil Tecław
Brakuje niebanalnego Andersena, który tchnąłby grudziądzan do walki - Hans Andersen i Peter Ljung - troszeczkę szkoda tej dwójki. Hans to jest taki zawodnik, którego może też brakuje Grudziądzowi. Zbigniew Fiałkowski i Zdzisław Cichoracki to są fajni luzacy. Podoba mi się to, że oni nie wprowadzają atmosfery stresu. Zawsze jest fajna, miła rozmowa i nikt nie nakłada na chłopaków jakichś gigantycznych obciążeń. Dlatego myślę, że brakuje Hansa i Petera, ale Duńczyka w szczególności. Andersen to jest taki bardzo niebanalny żużlowiec. Potrafi budować atmosferę w trudnych momentach i potrzeba w Grudziądzu właśnie takiego gościa, który pobudzi zespół do walki. Coś na podobę Nickiego Pedersena, czy też Radka Stepanka w tenisie. Nicki może być trochę agresywny na torze, ale to jest wymarzony facet w budowaniu atmosfery w trudnych chwilach. Nie mówiąc o Hancocku, bo on z kolei idzie łagodnością. Nicki ma natomiast w sobie coś agresywnego. Wchodzi na ambicję i to w większości przypadków działa. Nawet jakby miał trudnych zawodników w drużynie o równie rozbudowanym ego jak np. Troy Batchelor. Potrafi sobie ich urobić i z takiej bokserskiej wymiany ciosów wychodziło to na plus dla drużyny.
Hans Andersen czarował grudziądzkich kibiców swoją jazdą w sezonie 2012 Hans Andersen czarował grudziądzkich kibiców swoją jazdą w sezonie 2012
Darcy Ward bez kalkulacji wykorzystuje swój talent - W Grand Prix będzie w tym roku ciasno bez dwóch zdań. Bardzo żałuję, że Darcy Ward skończył w Goeteborgu tak jak skończył, bo to bardziej nie kwestia przygotowania toru, czy też jego umiejętności i szaleństwa. Z tych co jeżdżą teraz na żużlu to jest najczystszy talent. Gość ma to w genach i to co otrzymał od Bozi jest w ogóle poza dyskusją. Paradoksalnie jest większym talentem jeździeckim niż Chris Holder. Tylko, że "Chrispy" jest bardziej poukładany pod względem logistycznym. Ma bazę, świetnych mechaników, jest doświadczony i wie, kiedy ma przymknąć gaz. Darcy to szaleniec. Lubi fajerwerki, gimnastykę na motocyklu i kocha po prostu jeździć. To co zrobił w debiucie w cyklu Grand Prix na MotoArenie, gdzie na jednym łuku połknął Hancocka i Golloba, umówmy się - okiwać takich starych wyjadaczy to trzeba mieć jaja, fantazję, wyobraźnie i opanowanie. On się po prostu bawi motocyklem. To jest wszystko najeżone taką dużą kreatywnością, ale też dynamiką i pewnością siebie.
Darcy Ward potrafi zrobić na motocyklu niesamowite rzeczy Darcy Ward potrafi zrobić na motocyklu niesamowite rzeczy
Woffinden z głową Rickardssona czarnym koniem Grand Prix?
- Uważam, że z takich chłopaków, którzy mają głowę Tony'ego Rickardssona, ale jeszcze nie zdobyli wszystkiego jest Tai Woffinden. Wystarczy popatrzeć na początek jego wejścia w drugi wiraż. Bez względu na to, czy to jest Wolverhampton, Wrocław czy tory w Szwecji, gdzie kiedyś latał. "Woffy" robi takie magiczne wejście, że wchodzi między dwóch rywali, na szpicy wykontrowuje i wyjeżdża pierwszy z wyjścia. Mega trudna akcja do zrobienia, ale Woffidnen to jest przeciwieństwo Warda. Tai woli czyhać tak jak Rickardsson. Porównując Rickardssona i Golloba oczywiście większym talentem jest Tomek. Tylko, że Tony ma sześć tytułów mistrza świata, a Gollob jeden. W żużlu nie wygrywa najszybszy, tylko najsprytniejszy. "Woffy" ma taki fajny odjeździk jak legenda dziennikarstwa i komentowania - Bogdan Tomaszewski. Fajnie próbuje mówić po Polsku i świetnie oczyszcza się poza torem.
Tai Woffinden jest obecnie w życiowej formie Tai Woffinden jest obecnie w życiowej formie
- Woffinden gra na Didgeridoo. To taki prastary aborygeński instrument, gdzie bali są w ogóle bezużyteczni i nie potrafią na tym grać. A on tak układa wargi jakby się urodził w jakimś buszu. Genialnie to układa. Takich gości jest niewiarygodnie mało. Tai jest w parkingu i nie myśli o zębatkach - odcina się od tego wszystkiego. Później świeży wraca do pracy. "Woffy" - głowa Rickardssona, jeszcze nie tak olbrzymie umiejętności, ale to jest przeogromny talent i nieprawdopodobna czaszka.

"Woffy" w porę oprzytomniał i wybrał odpowiednią drogę

- Myślę, że te 2 lata odpoczynku w Grand Prix, które w jego wypadku były też wiele zmieniły. Michael Lee był bliski tego, żeby Woffinden się stoczył. Michael ma zamiłowanie do różnych dziwnych proszków i to gdzieś się tli. Ktoś kto wyszedł z tego, tak naprawdę nigdy nie będzie czysty. Rob Woffinden pokazywał synowi Michaela Lee jako wzorzec sportu - mechanika, tunerów itd. Mike to wykorzystał jako stary wyjadacz i wiedział o co chodzi. Tai to kupował, bo pamiętał nauki ojca. Teraz doskonale wie, że pójście w tamtą stronę to nie był delikatnie mówiąc dobry manewr. Na szczęście się ocknął. Miał przy sobie fajnych ludzi - z Rybnika, Częstochowy i Rzeszowa. Fajnie się odkleił.
"Woffy" znów ma radość ze ścigania
- Poza tym Jeremy "Twitch" Stenberg - gwiazda freestyle'a. Facet, który choruje na zespół Tourette'a, czyli mimowolne wyrzucanie przekleństw. Tai docenia w nim to, że gość był odrzucony od reszty światka zawodowego, ale potrafił się zebrać. Ma ogromną dobroduszność. Umówmy się - z takich ludzi większość populacji się naśmiewa i kpi w żywe oczy, a Woffinden takich gości wydobył i dla niego nie jest mistrzem człowiek, który wygrywa seryjnie jak Danny Torres, czy kiedyś Travis Pastrana, tylko ten który wygrał raz w Rio de Janeiro. Jest fajnie wydziarany, ale pokonał własną słabość w sporcie i robi to dla siebie. Nie dba o to, czy ktoś będzie go oczerniał. Tai wykracza poza granicę sportu. To jest jeden z najbardziej myślących gości, poza tym co robią na torze. Myśli - to swoją drogą, a to co prezentuje w życiu to jest dopiero barwa. Wzorzec dla młodych ludzi, którzy bawią się w sport.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×