Kolejna niespodzianka na Ullevi? - zapowiedź Grand Prix Szwecji
Kolejna niespodzianka na Ullevi? - zapowiedź Grand Prix Szwecji
W sobotę na torze w Goeteborgu odbędzie się Grand Prix Szwecji. Będzie to trzecia runda tegorocznego elitarnego cyklu i pierwsze w tym sezonie zawody na czasowym torze.
Po dwóch rundach zmagań o medale Indywidualnych Mistrzostw Świata liderem klasyfikacji przejściowej jest Tomasz Gollob. Polak na swoim koncie ma 31 punktów i 6 "oczek" przewagi nad Darcy Wardem. Trzeci w "generalce" jest zwycięzca zawodów w Nowej Zelandii Jarosław Hampel. Obaj Polacy do tej pory nie mają jednak dobrych wspomnień ze stadionu Ullevi. "Chudy" swój najlepszy występ w tym mieście zanotował w mistrzowskim sezonie 2010, kiedy to był drugi. Z kolei "Mały" nigdy nie uzyskał awansu do decydujących wyścigów. - Faktycznie, nie przepadam za torem w Goeteborgu. Trzeba jednak walczyć o punkty na każdym obiekcie - mówił Hampel przed zeszłorocznym turniejem na stadionie Ullevi.
Zawody w Goeteborgu często obfitują w niespodziewane rozstrzygnięcia. Rok temu swój pierwszy i jak dotąd jedyny triumf w zawodach cyklu Grand Prix odniósł Fredrik Lindgren. Szwed w tym roku nie zalicza się do grona faworytów i niewiele wskazuje na to, aby powtórzył zeszłoroczny wynik. - Nie można żyć przeszłością. Mam dobre wspomnienia, ale przede mną są nowe wyzwania. Byłoby wspaniale przyjechać do Goeteborga i ponownie wygrać. Zrobię wszystko, aby tak się stało - przyznał szwedzki żużlowiec.
Jarosław Hampel i Tomasz Gollob nie mają dobrych wspomnień z Ullevi
Elitarny cykl Grand Prix po raz dziewiąty gościć będzie w Goeteborgu i za każdym razem zwyciężał w nich inny zawodnik. Na liście zwycięzców oprócz Lindgrena znajdują się Leigh Adams, Ryan Sullivan, Hans Andersen, Rune Holta, Emil Sajfutdinow, Kenneth Bjerre oraz broniący mistrzowskiego tytułu Chris Holder. Australijczyk z tygodnia na tydzień spisuje się coraz lepiej, a jego umiejętność ścigania się na czasowych torach stawia go w gronie faworytów do triumfu w GP Szwecji. - Nie zwalniam tempa. Po kolejnych spotkaniach i treningach dojdę do ładu z sobą i będzie wszystko w porządku. W ciągu dwóch tygodni mogę mieć bardzo udane spotkania, zdobywać wiele punktów i to zmieni moje nastawienie - powiedział po zawodach w Bydgoszczy mistrz świata.
W walce o zwycięstwo w sobotnim turnieju Grand Prix liczyć się powinien również Emil Sajfutdinow. Rosjanin w ostatnich dniach z powodów rodzinnych nie ścigał się przy motocyklu. Z tego powodu nie wystartował w meczu Ekstraligi, a także w pojedynku reprezentacji Polski i Rosji. Jednak po krótkiej przerwie postanowił wrócić na tor. - Ostatnie dni są dla mnie bardzo ciężkie, ale postanowiłem wrócić do ścigania. Dziękuję działaczom, sponsorom i kibicom z Częstochowy za wsparcie i zrozumienie mojej sytuacji. Słowa otuchy docierają do mnie od zawodników i kibiców z całego świata. Świadomość, że jesteście ze mną, jest dla dla mnie bardzo ważna - ocenił Rosjanin.
Emil Sajfutdinow wraca do ścigania po kilkudniowej przerwie
Zagadką będzie dyspozycja Andreasa Jonssona i Grega Hancocka. Obaj żużlowcy w niedzielnych spotkaniach Enea Ekstraligi zanotowali groźnie wyglądające upadki. Na szczęście w obu przypadkach skończyło się tylko na strachu i zarówno Szwed, jak i Amerykanin wystąpią w niedzielnych zawodach. Poniżej oczekiwań na początku sezonu spisuje się Antonio Lindbaeck. "Toninho" w zeszłym roku był rewelacją cyklu i odniósł w nim dwa zwycięstwa. - Fajnie będzie ponownie wrócić na stadion Ullevi. Kilka lat temu byłem bardzo blisko, aby tam zwyciężyć. Zabrakło mi wtedy jednego punktu, takie jest życie. Teraz przede mną nowe Grand Prix i jestem bardzo skoncentrowany, aby pojechać dobre zawody - powiedział czarnoskóry żużlowiec.
Bardzo wysoką formę na początku sezonu prezentuje Tai Woffinden. Brytyjczyk jest rewelacją polskiej Ekstraligi i bezapelacyjnym liderem Betard Sparty Wrocław. Dwa tygodnie temu na torze w Bydgoszczy "Woffy" po raz pierwszy w karierze awansował do finału, gdzie zajął czwarte miejsce. Forma Woffindena jest jednak coraz wyższa i nie jest wykluczone, że to właśnie on będzie sprawcą kolejnej niespodzianki na stadionie Ullevi.
Tai Woffinden w tym sezonie prezentuje wysoką formę
W gronie uczestników sobotnich zawodów nie zabraknie Krzysztof Kasprzak, który będzie chciał się zrehabilitować za nieudany występ w Bydgoszczy. "Kasper" dwa tygodnie temu podczas Grand Prix Europy na swoim koncie nie zapisał nawet punktu. - Ja muszę popracować nad startami. To jest teraz najważniejsze. Na trasie jestem szybki. Mamy też trochę problemów z silnikami. Miałem jeden dobry, który chciałem wykorzystać w Goeteborgu i Gorzowie, ale niestety urwał się w nim zawór. Problemem jest to, że można mieć kupionych siedem albo osiem silników a "jadą" tylko dwa. Zresztą takie problemy w tej chwili ma wielu zawodników - stwierdził reprezentant Polski.
Namieszać podczas Grand Prix Szwecji będzie chciał startujący z dziką kartą Linus Sundstroem. Dla Szweda będzie to debiutancki występ w elicie. Warto dodać, że tor w Goeteborgu jest specyficzny, a w dodatku lubi niespodzianki. Jego długość to 400 metrów, a wąskie łuki sprawiają, że jednym z najważniejszych elementów jest dobry start i rozegranie pierwszego łuku. Jednak zeszłoroczne zawody pokazały, że na Ullevi można oglądać ciekawe ściganie. Trybuny stadionu w Goeteborgu nie wypełniły się wówczas nawet w połowie. Czy tym razem również zawody w Szwecji będą jednymi z najciekawszych w całym sezonie?