Trzeba być perfekcyjnie spasowanym, by dojechać do finału - rozmowa z Andreasem Jonssonem, zawodnikiem Stelmetu Falubazu

Andreas Jonsson odniósł się do samopoczucia po niedzielnym upadku oraz startu w sobotnim Grand Prix w Goeteborgu. Przyznał także, iż spodziewa się potomka.

Ewelina Bielawska
Ewelina Bielawska

Ewelina Bielawska: Niedzielne zawody w Zielonej Górze obfitowały w wiele upadków. Z nawierzchnią przy W69 zapoznałeś się między innym i ty. W wyniku upadku byłeś niezdolny do dalszej jazdy, gdyż doznałeś wstrząsu mózgu. Jak czujesz się obecnie?

Andreas Jonsson: Czuję się już coraz lepiej, ale wciąż jestem ogólnie obolały i nie potrafię nawet powiedzieć, co boli mnie najbardziej. Czuję się tak, jakbym solidnie przesadził z treningiem na siłowni. Nie powinno mi to jednak przeszkodzić w jeździe w najbliższy weekend.

Kilka dni temu zapewniałeś, iż wystartujesz w sobotnim cyklu Grand Prix. Rozumiem, że nic się nie zmieniło i wystartujesz w sobotę?

- Na szczęście nic się w tej kwestii nie zmieniło. Po wstrząśnieniu mózgu, którego doznałem w minioną niedzielę nie ma już na szczęście śladu i jestem gotowy do walki.

Najbliższy turniej GP odbędzie się w Goeteborgu gdzie wystąpisz przed własną publicznością. Czy dobrze czujesz się na tym owalu?

- Bardzo lubię ten tor, mimo że moje wyniki osiągane na Ullevi mogą z pozoru mówić co innego. W Goteborgu po prostu zazwyczaj brakuje mi szczęścia. Tor na stadionie Ullevi jest długi i szybki, ale trzeba być z nim perfekcyjnie spasowanym, aby dojechać do finału. Na razie udało mi się to tylko raz - w roku 2010 kiedy zająłem 3. miejsce. Poza tym Goteborg to bardzo miłe miasto, w którym jest dużo ludzi oddanych speedway'u, przez co na prawdę lubię tam przyjeżdżać. Każdej rundzie GP w Goteborgu towarzyszy spore zainteresowanie mediów. Podobnie jak w ostatnich latach, także w ten weekend wezmę udział w porannym programie w telewizji, jak również wystąpię w radiu.

W niedzielę drużynę Stelmetu Falubazu Zielona Góra czeka mecz wyjazdowy we Wrocławiu. Ekipa Betardu Sparty udowodniła już w tym sezonie, iż jest dość silna na własnym torze.

- Wrocławianie nie są faworytem tegorocznych rozgrywek ligowych, ale na swoim torze ta drużyna może być groźna. Liga w tym roku jest niesamowicie ciekawa i obfitująca w zaskakujące wyniki. Nikogo nie można więc lekceważyć, łącznie z drużynami teoretycznie słabszymi. W wybornej formie jest w ostatnim czasie Tai Woffinden i nie mogę się już doczekać, aby się z nim pościgać w niedzielę.

Co możesz powiedzieć o
wrocławskim torze? Wyniki z meczów ligowych poprzednich lat wskazują, że ten tor bardzo ci odpowiada.

- Lubię ten tor. Jest duży, szeroki i odpowiednio przygotowany sprzyja walce. Mam nadzieję, że w niedzielę kibice tej walki zobaczą jak najwięcej. W pamięci mam wciąż także mój groźnie wyglądający upadek podczas Grand Prix we Wrocławiu w 2007 roku, kiedy to mocno uderzyłem w bandę, straciłem przytomność i zostałem odwieziony do szpitala. Generalnie jednak z tym obiektem wiążę się wiele dobrych wspomnień. 

Wraz ze swoją narzeczoną spodziewacie się kolejnego potomka. W imieniu redakcji chciałabym złożyć gratulacje.

- Dzięki! W czerwcu ma przyjść na świat mój drugi syn. Wraz z moją narzeczoną Fridą jesteśmy bardzo szczęśliwi i nie możemy się już doczekać powiększenia się naszej rodziny.

Chciałbyś by któraś z twoich pociech poszła w twoje ślady i zaraziła się speedwayem?

- Speedway to bardzo niebezpieczny i kontuzjogenny sport. Jeżeli więc Vincent spytałby mnie teraz, czy warto zostać żużlowcem, z troski o jego zdrowie jako ojciec odradzałbym mu to. Gdy jednak moi synowie dorosną, sami podejmą decyzję, co chcą w życiu robić. Jeżeli zdecydują się jeździć na żużlu, uszanuję ich decyzję i będę wspierał ich w realizacji marzeń.
Andreas Jonsson potwierdza, iż czuje się dobrze po niedzielnym upadku Andreas Jonsson potwierdza, iż czuje się dobrze po niedzielnym upadku


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×