Andreas Jonsson dla SportoweFakty.pl: Niełatwo było przygotować tor tak, jakbyśmy chcieli

Z dorobkiem 12 punktów i 2 bonusów swój występ w niedzielnym meczu Stelmet Falubaz Zielona Góra - Betard Sparta Wrocława zakończył Andreas Jonsson. Drużyna Szweda mimo absencji Grzegorza Zengoty i brakiem możliwości skorzystania z Zastępstwa Zawodnika, wygrała z gośćmi ze stolicy województwa dolnośląskiego 53:37.

Jakub Sobczak
Jakub Sobczak
- Uważam, że było w porządku. Wszyscy wykonali kawał dobrej roboty i pojechali najlepiej jak mogli. Nie jeździliśmy co prawda z najsilniejszym zespołem Speedway Ekstraligi, ale myślę, że warunki torowe bardziej niż nam, pasowały zawodnikom z Wrocławia. Ze względu na deszcz, nawierzchnia mocno nasiąknęła wodą i niełatwo było ją przygotować tak, jakbyśmy chcieli. Rozmawiałem z naszym trenerem, Markiem Cieślakiem, i zdaję sobie sprawę, jak wiele wysiłku trzeba było włożyć w to, aby tor był w miarę równy i nie było na nim za wiele wybojów i dziur. Cieszę się, że wszystkim nam udało się przebrnąć przez te zawody bez żadnych upadków i kontuzji. Super, że wygraliśmy - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Andreas Jonsson.
Andreas Jonsson rewelacyjnie spisuje się w tegorocznych rozgrywkach Speedway Ekstraligi
Wicemistrzowie Polski do spotkania z Betardem Spartą przystąpili bez rekonwalescenta Grzegorza Zengoty, który biorąc pod uwagę nie najlepszy stan toru nie chciał niepotrzebnie ryzykować. W dodatku Marek Cieślak nie może już korzystać z Zastępstwa Zawodnika za kontuzjowanego Rafała Dobruckiego. Czy w związku z tym "AJ" spodziewał się, że Stelmet Falubaz będzie w stanie tak pewnie pokonać Betard Spartę? - Szczerze mówiąc nie, bo zdawałem sobie sprawę z tego, że wrocławianie są silni jako zespół. Mają kilku naprawdę wartościowych żużlowców, a ich atuty jeszcze się zwiększają, kiedy tor jest trochę nierówny i mocno przyczepny. Po kilku wyścigach, nie wiedziałem za bardzo, czego się po nich spodziewać. Na początku spotkanie było wyrównane. Potem jednak spostrzegłem, że nieco się męczyli i to nie był raczej najlepszy występ w ich karierze - stwierdził Szwed. W środę zielonogórzan czeka kolejne ligowe starcie. W zaległym spotkaniu jeźdźcy spod znaku Myszki Miki zmierzą się na swoim torze z PGE Marmą Rzeszów. - Jest to taki zespół, po którym nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. Mają w składzie świetnych zawodników i jeśli każdy z nich ma dobry dzień, są niezwykle silni. Musimy być ostrożni i bardzo skoncentrowani już od pierwszego wyścigu. Każdy z nas powinien zdobywać jak najwięcej punktów od samego początku. Przy takim podejściu, jeśli rzeszowianie nie będą mieli swojego dnia, wygramy stosunkowo łatwo. Jeżeli jednak trafią z formą, to będzie bardzo ciężki mecz - zakończył jeden z liderów Stelmet Falubazu Zielona Góra.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×