Nadzieja Lotosu Wybrzeża Gdańsk: Paweł Hlib
Aby drużyna sportowa mogła wygrywać, potrzebna jest sprawna współpraca wszystkich ogniw. Wobec tego bardzo ważna dla wyników Lotosu Wybrzeże Gdańsk może być postawa Pawła Hliba. Gdy pokaże on pełnię swoich możliwości, gdańszczanie mają ogromną szansę na awans
Michał Gałęzewski
W kadrze zespołu Lotosu Wybrzeża Gdańsk znajduje się wielu dobrych jak na pierwszoligowe warunki zawodników, jednak ciężko przed sezonem wskazać potencjalnego lidera nadmorskiej drużyny. O trzy miejsca w składzie rywalizować będzie ze sobą czterech obcokrajowców - znani z występów w Gdańsku Renat Gafurov, Magnus Zetterstroem i Thomas H. Jonasson, a także Mikael Max, który dołączył przed sezonem do składu gdańskiego klubu. Zagwarantowane miejsce w wyjściowej siódemce mają z racji obywatelstwa Dawid Stachyra i Paweł Hlib, a juniorami w gdańskim klubie mającymi realne szansę na występy są Darcy Ward, Damian Sperz, Marcel Szymko oraz po szesnastych urodzinach Krystian Pieszczek. Spośród mających zagwarantowane miejsce w składzie zawodników, największe obawy gdańscy kibice mają do Pawła Hliba, który w ubiegłym sezonie przeplatał dobre występy z gorszymi.
Wszyscy pamiętają jednak znakomite występy Hliba u progu jego kariery, kiedy to reprezentował macierzystą Stal Gorzów. Żużlowiec ten przychodził do Gdańska po kilku zupełnie nieudanych sezonach. - Całe życie byłem chowany pod motocykl. Moim światem były motory, później doszedł żużel, któremu się poświęciłem. Były wyniki, sukcesy, aż pojawiła się jedna wielka tragedia. Nie było wyników, sponsorów, nie było do kogo się zwrócić. Wielu z tych, którzy jednego dnia klepią cię po plecach, nazajutrz sprzedaje ci kopniaki. Pojawiła się pewna nagonka na moją osobę i cóż, zwyczajnie zaczęło mi być ciężko. Nagle straciłem zaufanie wśród ludzi - mówił zawodnik w wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl u progu poprzedniego sezonu. Gdańscy kibice na początku przygody Hliba z Wybrzeżem byli pod wrażeniem waleczności nowego zawodnika ich klubu, jednak zaczęły się pojawiać problemy sprzętowe i z biegiem czasu Hlib przestał przypominać zawodnika, dla którego fani Wybrzeża zbierali pieniądze, aby mógł pokazać pełnię swoich możliwości. - Przed sezonem, ale i wcześniej wiele osób mówiło, że Paweł Hlib już się skończył. Cały czas walczę, aby udowodnić im, że nie mieli racji. Pomału odbudowuję swoją formę. Moim celem jest cieszyć kibiców skuteczną jazdą tak, jak w pierwszych latach mojej kariery - przyznawał zawsze szczery żużlowiec