Po sensacyjnej wygranej gnieźnian na Łotwie: Start wraca do gry!
Zmagania o awans i baraż w pierwszej ligi nabierają rumieńców! Ostatnia kolejka spotkań przyniosła dwa niespodziewane rozstrzygnięcia, które zatrzęsły tabelą. Na pierwsze miejsce wysforowała się Marma Hadykówka Rzeszów, natomiast na trzecie miejsce awansował Start. Oba zespoły wygrały swoje ostatnie mecze wyjazdowe.
Mateusz Klejborowski
Na szczególną uwagę zasługuje wynik Startu, który wygrał arcytrudny mecz w Daugavpils z Lokomotivem. Co prawda oba zespoły przystąpiły do tego spotkania w eksperymentalnych składach, to jednak z tej konfrontacji zwycięsko wyszli goście. Wynik ten oznacza, że skazywani dotąd na czwarte miejsce gnieźnianie, nieoczekiwanie wrócili do walki o drugie miejsce, premiowane udziałem w barażach! - Okazało się, że nie ma rzeczy niemożliwych - mówił krótko po zakończeniu spotkania - Grzegorz Buczkowski, na co dzień rzecznik prasowy klubu, który w niedzielę pełnił funkcję kierownika drużyny. - Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego debiutu w lidze! Z tego miejsca dziękuję trenerowi, zawodnikom za wspaniałe przyjęcie i walkę na torze, która dała nam zwycięstwo. To był dla mnie zaszczyt i honor, że mogłem w tym wydarzeniu uczestniczyć.
Do meczu na Łotwie obie drużyny przystąpiły w składach, w jakich w tym roku ich jeszcze nie oglądaliśmy. Gospodarze nie mogli skorzystać z usług m.in. Romana Povazhnego, Kjastasa Puodżuksa, którzy w tym samym czasie mieli reprezentować swoje kraje w finale Indywidualnych Mistrzostw Europy w Tarnowie oraz Artioma Łaguty, który nie zdążył wrócić na mecz z dalekiego Bałakowa (w tym mieście dzień wcześniej odbył się finał Drużynowych Młodzieżowych Mistrzostw Rosji). Z kolei w składzie Startu próżno było szukać obcokrajowców (m.in. Peter Ljung i Matej Ferjan), a także Kacpra Gomólskiego, który poobijał się podczas turnieju w Niemczech. Trenerzy obu zespołów mogli za to sprawdzić umiejętności swoich młodzieżowców, którzy dotąd rzadko startowali w lidze. Nikołaj Kokin - Jewgienija Karawackisa i Wiaczesława Gieruckisa, a Leon Kujawski - Marcina Wawrzyniaka i Oskara Fajfera.
Dzięki tym zmianom cały mecz był bardzo wyrównany, a wynik był sprawą otwartą aż do ostatniego wyścigu. Ten początkowo układał się remisowo: na czele znajdował się niedościgniony tego dnia Grigorij Łaguta, a za jego plecami znajdowało się dwóch najlepszych gnieźnian: Adrian Gomólski i Krzysztof Jabłoński. Szarżujący z tyłu Maksim Bogdanow na jednym z łuków nie opanował swojego motocykla i upadł, a sędzia Wojciech Grodzki postanowił go wykluczyć z powtórki. Wtedy stało się jasne, że w sumie trzy punkty za zwycięstwo i lepszy bilans w dwumeczu pojadą do Gniezna! (Start prowadził 43:41). - Doskonale rozumiem rozgoryczenie gospodarzy, którzy jechali w mocno okrojonym składzie. Zwracam jednak uwagę, że my też byliśmy osłabieni. Atmosfera w naszym zespole była jednak znakomita i nie przesadzę jeśli powiem, że była ona kluczem do wygranej!
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>