Na Li: Przez dwie sekundy naprawdę niczego nie widziałam
Na Li po trzech zaciętych setach przegrała z Wiktorią Azarenką w finale gry pojedynczej 101. edycji Australian Open. Mimo porażki, chińska tenisistka tryskała na konferencji prasowej dobrym humorem.
Na konferencji prasowej nie mogło zabraknąć również pytań o przerwę związaną z fajerwerkami, które tego wieczora rozbłysnęły nad Melbourne z okazji święta Australii. - Moim zdaniem nie miała ona żadnego wpływu na losy meczu, bowiem obie czekałyśmy około dziewięciu minut aż pokaz sztucznych ogni się zakończy. Jestem oczywiście troszkę smutna z powodu porażki w finale, ale patrząc na początek obecnego sezonu, to mogę być z siebie naprawdę dumna. Czuję się, jakbym naprawdę wróciła do gry i mam nadzieję na dobre wyniki w 2013 roku - odpowiedziała triumfatorka Roland Garros 2011.
W lutym tenisistka z Wuhan skończy 31 lat, dlatego też zapytana została o dalszy rozwój swojej kariery. - Kiedy uznam, że nie będę w stanie już grać, wtedy przestanę. Nigdy nie wiesz, kiedy to nastąpi. Oczywiście, musisz być zdrowy, bo w innym wypadku nie będziesz w stanie podróżować przez cały rok po świecie i grać na korcie. Może pewnego dnia obudzę się, poczuję się zmęczona, nie będę mogła się poruszać, wtedy zakończę karierę - stwierdziła reprezentantka Chin.
W 2011 roku azjatycka zawodniczka przegrała finał Australian Open, by kilka miesięcy później zdobyć premierowego Szlema podczas Rolanda Garrosa. Tenisistka także odniosła się do tego faktu. - Maria [Szarapowa] przed rokiem też tego dokonała. Najpierw przegrała finał, a potem wygrała Rolanda Garrosa. Podobnie było z Ivanović. Tak więc, być może mi się uda tego dokonać w tym roku - zakończyła Na Li.
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online. (link sponsorowany)