US Open, prasa: Kort Ashe'a nie jest sojusznikiem Nadala

Otwierający mecz Rafaela Nadala w międzynarodowych mistrzostwach Stanów Zjednoczonych w Nowym Jorku nie wzbudził zachwytu nad grą lidera rankingu. "L'Équipe": "Nadal jak diesel". "The New York Times": "Faworyt nie przekonał fanów, że może zdobyć teraz pierwszy tytuł".

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Maria Szarapowa, 23 lata, wygrała US Open w 2006 roku (foto Seweryn Dombrowski)
"Jego największa zaleta - zdolność dopadania do zagrań i uderzania nieprawdopodobnych piłek kończących z dziwnych kątów - nie znalazła sojusznika na szybkim niebieskim korcie stadionu Arthura Ashe'a" - pisze środowy nowojorski "Times", który zaznacza jednak, że Nadal zademonstrował szczególnie dobry serwis. Ale w ocenie dziennika bardziej jako numer jeden swojej drabinki zaprezentowała się Karolina Woźniacka. "Times" zastanawia się nad poniedziałkowym wyczynem Rogera Federera: jego uderzenie między nogami było trudniejsze niż to, które w ubiegłorocznym półfinale dało mu meczbole przeciw Đokoviciowi. "Gdy Federer kładł się spać w swoim hotelowym pokoju na Manhattanie, ludzie na całym świecie w różnych językach mówili do siebie «Zobacz to!»" - czytamy. Uderzeniami między nogami (dla Amerykanów "tweener") punkty w przeszłości zdobywali m.in. Guillermo Vilas, Yannick Noah (obu uznaje się za prekursorów), Ilie Năstase, ale też posągowa piękność Gabi Sabatini. Brytyjski "Daily Telegraph" cytuje tekst "Roger Federer jako religijne doświadczenie" autorstwa powieściopisarza Davida Fostera Wallace'a: "Kiedy opada szczęka, gałki oczne wystają, a wydawane odgłosy budzą niepokój współmałżonka, który z innego pokoju pyta, czy wszystko z tobą w porządku". Federerowi (w znanej reklamie zastrzega: - Nie róbcie tego w domu, ja jestem zawodowcem) nie zawsze udawało się zaskoczyć rywali: w 2005 roku najpierw w półfinale Australian Open - przy jedynym dla Szwajcara meczbolu - smeszem odpowiedział na jego "tweenera" (albo "hot-doga") Marat Safin, a na US Open passing shot spod nóg posłał Rogerowi Fabrice Santoro, słynny, także już emerytowany kortowy wyga. Rok temu bohaterem Amerykanów był John Isner, pogromca Roddicka, a teraz uwaga skupia się na Mardym Fishu, którego postrzega się nawet jako jednego z kandydatów do zagrożenia wielkim. Historia mającego potężne ramię (przekonał się o tym podczas gry w golfa James Blake, jego były sąsiad i wielki przyjaciel) Fisha jest o tyle medialna, że by wznieść się na wyższy poziom tenisowy, musiał pokonać pozasportowego wroga: nadwagę. Albo słodzone napoje, frytki, cheeseburgery i pizza (szczególnie wieczorem przed dniem meczowym), albo sukcesy na korcie. Mardy opowiadał o swojej przemianie podczas konferencji prasowej. Tymczasem Roddick założył się o 10 tys. dol. (na fundację pomocy dzieciom) z Justinem Gimelstobem, że ten były profesjonalny zawodnik nie da rady ukończyć maratonu nowojorskiego (7 listopada). Gimelstob wcześniej nigdy nie przebiegł więcej niż trzy mile, ale rozpoczął solidne treningi w Central Parku, gdzie w ubiegłym tygodniu natknął się nawet na Nadala. Ojciec Gimelstoba zaproponował mu dwukrotną stawkę zakładu, by... nie biegł. Dlaczego? 33-letni Justin ma problemy z plecami, śrubę w stopie, poci się nawet gdy myje zęby, a przez całą karierę miał 29 zastrzyków z kortyzonu. W środę debiut Andy'ego Murraya. W rozmowie z BBC John McEnroe radzi pierwszej rakiecie Brytyjczyków: - Musi zrobić kolejny krok naprzód, musi iść za piłką, być bardziej agresywny. Według byłego lidera rankingu tytuł zdobędzie ktoś z trójki Federer-Nadal-Murray. Federera faworyzuje to, że w ciągu dwóch tygodni będzie musiał zmierzyć się z jednym z najważniejszych rywali tylko raz, podczas gdy Rafa i Andy są w tej samej połówce drabinki. - Murray pokazał, że potrafi pokonać Rafę i Rogera w tym samym turnieju. Kącik historyczny w "Daily Telegraph": wspomnienie finału US Open z roku 2002. Pete Sampras w ostatnim meczu w karierze (której zakończenie ze łzami w oczach ogłosił rok potem na tym samym stadionie Ashe'a) pokonał Andre Agassiego i zdobył 14. wielkoszlemowy tytuł. W III rundzie najbardziej utytułowany wtedy tenisista w historii odprawił najlepszego z Brytyjczyków, Grega Rusedskiego, któremu czkawką odbiły się komentarze pomeczowe (Pete jest o półtora kroku wolniejszy niż, gdy był na szczycie i nie przejdzie następnej rundy).
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×