Rywalka Chwalińskiej zaniepokojona sytuacją w Ukrainie. "Do diabła z moją porażką"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Katerina Siniakova
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Katerina Siniakova
zdjęcie autora artykułu

Katerina Siniakova niespodziewanie przegrała z Mają Chwalińską w meczu pierwszej rundy Wimbledonu. Czeszka wskazała dziennikarzom przyczyny porażki. Przyznała także, że martwi się o mieszkających w Rosji dziadków.

W tym artykule dowiesz się o:

Maja Chwalińska kapitalnie zadebiutowała w Wielkim Szlemie. 21-latka wygrała pierwszego seta z Kateriną Siniakovą 6:0. Po przerwie spowodowanej opadami deszczu gra się wyrównała, ale Polka poszła za ciosem i zwyciężyła.

- Moja przeciwniczka grała mądrze, zawsze była o krok do przodu. Prowadziła wiele wymian. Nie dałam rady - powiedziała Siniakova w rozmowie z idnes.cz. - Walczyłam bardziej ze sobą niż z nią. Nie mogłam wyciągnąć niczego więcej - dodała.

Czeszka podkreśliła, że trudno było przyjechać jej do Londynu ze świadomością, iż nie otrzyma za ten turniej rankingowych punktów. Taką decyzję podjęły władze światowego tenisa, gdy organizatorzy zablokowali udział Rosjan i Białorusinów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Szalone sceny po meczu Polaków!

- To niesprawiedliwe, ale są gorsze rzeczy. Do diabła z moją porażką! W Ukrainie giną ludzie, co jest szalone - mówiła.

Siniakova ma częściowo rosyjskie korzenie - jej ojciec urodził się w Rosji. Wciąż mieszkają tam dziadkowie tenisistki. Jest także mocno zaniepokojona tym, co dzieje się od 24 lutego w Ukrainie.

- Jesteśmy rozdzieleni i szukamy sposobów na ponowne spotkanie. Nie są już najmłodsi, więc obawiam się, że coś im się stanie i nigdy ich nie zobaczę. Tata bardzo przeżywa wojnę, nikt nie spodziewał się, że coś takiego się wydarzy - przyznała Czeszka.

Z powodu wojny nie ma z nią także jej rosyjskiego trenera Jewgienija Maniukowa. - Nie otrzymał wizy na czas - wyjaśniła.

- Niektórzy Białorusini chcą pokazać, że wspierają Ukrainę, ale boją się problemów. Widzę, że ukraińskie zawodniczki częściej się spotykają i dyskutują o tym, co się dzieje. Wszyscy staramy się pomóc - zakończyła.

Mimo porażki z Mają Chwalińską wciąż pozostaje w Londynie. W duecie z Barborą Krejcikovą wystąpi bowiem w turnieju deblowym.

Czytaj także:Świetnie wywiązała się z roli faworytki. Awans kolejnej Polki"Dokonała tego!". Tak Maja Chwalińska zwyciężyła w wielkoszlemowym debiucie

Źródło artykułu: