Pijana Planica - tak się bawią skoczkowie z całego świata

10 lat temu Janne Ahonen prawie pobił rekord świata w długości skoku. Prawie, bo się przewrócił. Był na kacu po całonocnej libacji alkoholowej.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

10 lat temu Janne Ahonen był o włos od pobicia rekordu świata w długości lotu. Osiągnął 240 metrów, ale nie był w stanie ustać skoku i mocno się poturbował. Nie mógł ustać, bo miał potężnego kaca. Noc poprzedzającą konkurs spędził na libacji, gdzie alkohol lał się litrami. Zresztą, na słoweńskim mamucie to nic dziwnego. Tutaj skoczkowie nawet nie kryją się z tym, że nie wylewają za kołnierz.

Kamil Stoch, Piotr Żyła, Klemens Murańka, Aleksander Zniszczoł oraz Dawid Kubacki - Łukasz Kruczek taki skład wybrał na ostatnie zawody Pucharu Świata (odbędą się trzy konkursy: dwa indywidualne i jeden drużynowy), które odbędą się w Planicy. Tradycyjnie już sezon zakończy się na słoweńskim mamucie. Tym razem Kryształowej Kuli nie odbierze polski skoczek. To tak pewne, jak fakt, że wokół przebudowanej Letalnicy, dojdzie do trzydniowej zabawy. W dosłownym tego słowa znaczeniu.
Pił nie tylko Ahonen

Wróćmy do Ahonena. Legendarny Fin przyznał się do skoku na kacu w autobiografii "Królewski Orzeł", którą napisał z Pekkim Holopainenem. Ahonen tak wspomina pierwsze chwile po upadku. - Pamiętam, że kiedy podbiegł do mnie personel medyczny, próbowałem go odpędzić i starałem się uciec. Odmówiłem odwiezienia do szpitala, ponieważ obawiałem się badania krwi. Nie chciałem, żeby wszyscy dowiedzieli, ile mam promili we krwi. Było mi strasznie głupio - napisał w książce. Ahonen wyjaśnił również w jaki sposób w jego krwi znalazło się aż tyle alkoholu. Fin - z kolegami z drużyny - najpierw wypił w hotelu skrzynkę piwa. Sportowcy nabrali ochoty do zabawy, więc poszli "w miasto". - Odwiedziliśmy w Kranjskiej Gorze wszystkie otwarte knajpy, a było ich całkiem sporo. W każdej piliśmy kolejne drinki. Szumiało nam przeraźliwie w głowach. Wróciliśmy do hotelu o piątej, a konkurs był zaplanowany o dziesiątej rano. Wiedziałem, że nie zdążę wytrzeźwieć - napisał w książce. Przy okazji zdradził Tajemnicę Poliszynela. - W knajpach, które odwiedziliśmy, spotkaliśmy dziesiątki skoczków. Wszyscy pili alkohol i świetnie się bawili. Nie byłem więc jedynym, skacowanym zawodnikiem podczas konkursu na mamucie - przyznał.

Cytrynówka z wesela Stocha

Skoczkowie to dość specyficzne środowisko. Nie przejmują się zbytnio emocjami związanymi z walką podczas ostatnich konkursów w sezonie, rywalizacją o Kryształową Kulę. Oni już myślą o wakacjach. Tradycją stała się już zabawa w wiosce skoczków. Kiedy cztery lata temu ze skokami żegnał się Adam Małysz, jego żona - Iza, zorganizowała grilla.

Planica świątynią skoków narciarskich - dlaczego tak kochamy konkursy w Słowenii?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×