Pijana Planica - tak się bawią skoczkowie z całego świata

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Polskie stoisko było bardzo popularne wśród skoczków. Tutaj można było zjeść nie tylko kiełbaskę przygotowaną przez piękniejszą połówkę naszego Orła z Wisły, ale również napić się cytrynówki z wesela Kamila Stocha, czy tradycyjnej, góralskiej śliwowicy. - Jeśli niektórych skoczków będzie jutro (grill odbył się przed ostatnim konkursem PŚ - przyp. red.) nieco kołysać w locie, to będzie wiadomo, kto przesadził z polską śliwowicą - napisał wówczas wysłannik portalu skijumping.pl.
Kolejka do Ammanna

Polskie "stoisko" nie jest jedynym w wiosce skoczków. Co roku ekipy chwalą się różnymi specjałami. Obok polskiej cytrynówki i kiełbasy z grilla można tutaj znaleźć japoński makaron z kurczakiem, szwajcarski smażony ser czy nawet rosyjski kawior. Szczególnie polscy fani bawią się na całego. Widać, że kochają nie tylko skoki, ale również i alkohol.Siedem lat temu hitem okazało się stanowisko Simona Ammanna, który serwował własnoręcznie wymyślone danie złożone głównie z ziemniaków i smażonego sera. Zapach był jednak tak obłędny, że do Szwajcara ustawiła się ogromna kolejka. Nie tylko skoczków, ale również i kibiców. Bo Planica to jedyne takie miejsce, gdzie sportowcy nie uciekają przez fanami, ale z przyjemnością się z nimi bratają. Tysiące autografów, setki zdjęć, godziny rozmów - to właśnie wioska skoczków pod Letalnicą. - Nie ma takiego drugiego miejsca na świecie - wspomina z łezką w oku Małysz. - To naprawdę piękne, że potrafimy w taki sposób się bawić. Swojsko, z przytupem i przede wszystkim bez podziałów. Podczas tej imprezy nawet najwięksi sportowi wrogowie wspólnie wychylają kufel piwa czy kieliszek śliwowicy i pałaszują ociekającą tłuszczem kiełbaskę.

Polscy kibice bawią się na całego

Zawody w Planicy to okazja do zabawy nie tylko dla sportowców, ale również dla kibiców. Przyjeżdża ich zazwyczaj kilkadziesiąt tysięcy z całego świata. Marcowa pogoda, bardzo często mocno wiosenna, powoduje, że świętują w koszulkach z krótkimi rękawami, z okularami słonecznymi na nosie i z butelką piwa w ręce. Czują się jak na wakacjach. - Towarzystwo jest mocno pijane, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jest zabawa, śpiewy, alkohol. Nie ma agresji, to najważniejsze. Szczególnie polscy fani bawią się na całego. Widać, że kochają nie tylko skoki, ale również i alkohol - tak wysłannik norweskiego dziennika "Aftenbladet" opisywał jeden z weekendów w Planicy.

W 2011 roku Polaków było tylu, że pół roku przed konkursem (czyli jesienią poprzedniego roku!) w obrębie 50 km od skoczni nie można było znaleźć wolnego miejsca hotelowego. Wiele pensjonatów na kilka dni przez zawodami postanowiło wyłączyć telefony, bo te się urywały od zdesperowanych Polaków, którzy chcieli przyjechać, aby obejrzeć ostatni skok Małysza.

- Uwielbiam to miejsce, uwielbiam szybować daleko ponad 200 metrów, uwielbiam kiełbasę z piwem w sobotnie popołudnie - tak Planicę wspomina Piotr Żyła.

Jedno jest pewne, tak wyjątkowego miejsca nie mają ani piłkarze, ani siatkarze, ani koszykarze. Planica jest niepowtarzalna.

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×