Małysza Stoch już pobił. Teraz wyrówna wynik wielkiego Niemca?

Michał Fabian
Michał Fabian

Przed rokiem Fortuna miał proroczy sen. Widział w nim Stocha na najwyższym stopniu podium. Gdy zapytaliśmy go o to, czy może znów miał podobną "wizję", trochę się obruszył. - Proszę pana, tym razem nic mi się nie śniło, ale byłbym głupi, gdybym w to nie wierzył - powiedział nam.

- Kamil zna tę skocznię w Falun, lubi tam skakać, już to pokazał - dodał Fortuna. To jednak odnosi się głównie dużego obiektu. Puchar Świata w ostatnim czasie gościł w Szwecji tylko raz - w lutym 2014 r. Stoch dwukrotnie bił rekord dużej skoczni (K-120). W kwalifikacjach uzyskał 129,5 m, w drugiej serii 134,5 m (i zajął czwarte miejsce). Długo jednak nie cieszył się tym osiągnięciem. Poprawił je Severin Freund (135 m), który triumfował we wspomnianym konkursie.

I to właśnie Niemiec uważany jest teraz za faworyta nr 1 do wygranej w obu konkursach indywidualnych. Tak przynajmniej twierdzą bukmacherzy. On sam jednak woli wypowiadać się ostrożnie. - Nie ma głównego faworyta. Wielu skoczków może lądować daleko. Zwłaszcza na skoczni normalnej zapowiada się bardzo wyrównana rywalizacja - powiedział Freund w jednym z ostatnich wywiadów przed MŚ.

- Nie ma wyraźnego lidera. Stoch, Freund i Prevc - taką trójkę wymienia prezes Apoloniusz Tajner. Trzeba się jednak liczyć także z Austriakami, Romanem Koudelką, nieobliczalnym Noriakim Kasaim czy Andersem Fannemelem.

Medal(e), po który Stoch może sięgnąć w Falun, jest ważny również z innego powodu. Skoczek z Zębu jest naszą największą nadzieją na podtrzymanie dobrej passy Biało-Czerwonych na mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym. Reprezentanci Polski zdobyli na nich 24 medale. Niemal 2/3 tego dorobku (15 medali) przypada na XXI wiek.

- Po pierwszych sukcesach Adama Małysza - w 1998 roku - była bieda w polskim sporcie, również w polskim narciarstwie - przyznał Apoloniusz Tajner w "Sektorze Gości". Przełom nastąpił w 2001 r. Skoczek z Wisły wygrał Turniej Czterech Skoczni, a potem zapoczątkował prawdziwy festiwal medalowy Polski na mistrzostwach świata. W Lahti (2001) zdobył srebro i złoto. Dwa lata później w Val di Fiemme nie miał sobie równych w obu konkursach indywidualnych.

Jedynymi zawodami w ostatnim 15-leciu, z których wróciliśmy z pustymi rękoma, były MŚ w Oberstdorfie (2005). "Orzeł z Wisły" jechał na nie jako jeden z faworytów, ale tym razem na podium go zabrakło. Na skoczni normalnej był szósty. Na dużej plasował się na trzeciej pozycji po pierwszej serii, ale zepsuł drugą próbę i spadł na jedenaste miejsce.

W 2007 roku Małysz zdobył czwarte i ostatnie złoto MŚ - w Sapporo. Później medalowy worek Biało-Czerwonych napełniała Justyna Kowalczyk - trzy medale, w tym dwa złote, w Libercu (2009), dwa srebra i brąz w Oslo (2011). W stolicy Norwegii pięknie z mistrzostwami świata pożegnał się Małysz. Był trzeci na skoczni normalnej, kilka tygodni później zakończył karierę.

Wreszcie poprzednie mistrzostwa w Val di Fiemme. Najbardziej liczyliśmy na Kowalczyk, ta jednak tylko raz stanęła na podium (srebro w biegu na 30 km stylem klasycznym). Kapitalnie spisał się za to Kamil Stoch, wygrywając na dużej skoczni, a drużyna - w dramatycznych okolicznościach - zapewniła sobie brąz.

Od tego momentu Polska oszalała na punkcie Stocha. Rok później - po dwóch złotych medalach Kamila w Soczi - to jeszcze się nasiliło. To wtedy media odtrąbiły: "Mamy nowego króla tego sportu", "Stoch pobił Małysza"! Sam Małysz przekazał symboliczną koronę w ręce Stocha, mówiąc: - Zamieniłbym moje cztery medale igrzysk (trzy srebrne i jeden brązowy - przyp. red.) na jedno złoto.

Czy w sobotę Kamil wyrówna osiągnięcie wielkiego Weissfloga? Przychylność niebios ma zapewnioną. Polscy skoczkowie zamieszkali w Falun w klasztorze Sióstr Brygidek. - Jestem praktykującym chrześcijaninem i cieszę się, że mamy taką możliwość. Będziemy wspierani podwójnie - powiedział Stoch w rozmowie z TVP.

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×