To dzięki temu ZAKSA jest aż tak mocna. Były trener kędzierzynian nie ma żadnych wątpliwości

Zrobili to! Kędzierzynianie jako pierwszy polski zespół od 43 lat wygrali siatkarską Ligę Mistrzów. Waldemar Wspaniały, który na początku XXI wieku budował potęgę ZAKSY, wskazuje kluczowy moment finału i co jest największym atutem zespołu.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
Waldemar Wspaniały Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: Waldemar Wspaniały
Ponad dwie godziny walki. Pierwsze dwa sety finału dla ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Później przebudzili się siatkarze Itas Trentino. Doprowadzili do czwartego seta. W nim mieli już kilka punktów przewagi, ale wtedy wicemistrzowie Polski wrzucili wyższy bieg. Odrobili straty i w walce na przewagi pokazali swoją wyższość. Wygrali finał 3:1 (relacja TUTAJ) i zostali drugim polskim triumfatorem Ligi Mistrzów. Poprzednim, w 1978 roku, był Płomień Milowice.

- Po ostatniej piłce polały się łzy - mówi dla WP SportoweFakty Waldemar Wspaniały.

- Ponad 40 lat polska siatkówka czekała, żeby polski klub wygrał najważniejsze europejskie rozgrywki. To wielki sukces kędzierzynian. W drodze do finału pokonali potentatów, a w sobotę wygrali z kolejnym mocnym rywalem i to na włoskim terenie. Czapki z głów przed chłopakami i sztabem szkoleniowym. Dla takich meczów i takich chwil warto żyć - dodaje trener ZAKSY w latach 1999-2004 i triumfator Ligi Mistrzów z Płomieniem Milowice.

ZOBACZ WIDEO: Martyna Łukasik, czyli zmęczona, ale szczęśliwa mistrzyni Polski. "Postawiłyśmy na swoim"

Od początku sezonu kędzierzynianie wyglądali jak maszyna zaprogramowana na sukces. Imponowało zgranie zespołu z rozgrywającym Benjaminem Toniuttim. To nie przypadek. W ostatnich latach w klubie z Kędzierzyna-Koźla nie doszło do rewolucji kadrowej. Trzon zespołu pozostawał bez zmian i to dało świetny efekt.

- Procentuje droga, jaką klub podążą od kilku lat. Prezes Sebastian Świderski potrafił utrzymać stabilny skład. To jeden z kluczy do sukcesów. Do tego skład ZAKSY oparty jest przede wszystkim na młodych, polskich zawodnikach, takich jak Aleksander Śliwka, Kamil Semeniuk, czy Jakub Kochanowski. To wielka sprawa - podkreśla Waldemar Wspaniały.

Największe emocje w finale towarzyszyły siatkarzom i kibicom pod koniec czwartego seta. W nim kędzierzynianie przegrywali już 12:15. Byli jednak w stanie odrobić straty i po skutecznej kontrze Łukasza Kaczmarka mieli piłkę meczową. Rywale się jednak obronili i doszło do gry na przewagi. W niej Kaczmarek nie wykorzystał meczbola w kontrze. ZAKSA jednak nie pękła. Chwilę później atak skończył Śliwka, a niepowodzenie na siatce potężnym asem serwisowym powetował sobie Kaczmarek. Kędzierzynianie wygrali 28:26 i cały mecz 3:1.

- Ta końcówka czwartego seta była bardzo ważna dla losów całego meczu. Po przegranej trzeciej partii, w kolejnej ZAKSA cały czas musiała gonić wynik. Chłopaki nie pękli, nie dali się stłamsić Włochom i w wielkiej próbie nerwów - po raz kolejny - okazali się lepsi.

- Obok zgrania to był właśnie największy atut ZAKSY w tym sezonie. W wielu zaciętych końcówkach setów, także w Weronie, grali najlepszą siatkówkę, lepiej znosili wojnę nerwów od rywali i wygrywali - analizuje doświadczony trener, który z kędzierzynianami czterokrotnie zdobył mistrzostwo Polski i zajął 3. miejsce w Lidze Mistrzów w 2003 roku.

Czytaj także: nie tylko tytuł, ale też duże pieniądze. Tyle zarobiła ZAKSA w Europie

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×