PlusLiga. Przyjmujący GKS-u ułatwili zadanie Janowi Firlejowi w meczu z Cerradem Eneą Czarnymi. "Miałem piłkę na nosie"

Jan Firlej miał dużą swobodę w rozegraniu w wygranym 3:0 meczu z Cerradem Eneą Czarnymi Radom. - Nasza dyspozycja była niewiadomą, ale na szczęście wszystko świetnie wychodziło - przyznał rozgrywający GKS-u Katowice.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Jan Firlej WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jan Firlej
W sobotnim meczu PlusLigi GKS Katowice w świetnym stylu pokonał na wyjeździe Cerrad Eneę Czarnych Radom 3:0. Goście przewyższali rywali w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, ale w oczy rzuciły się przede wszystkim przyjęcie i atak. Podopieczni Grzegorza Słabego odbierali na poziomie 61 procent, wobec czego dużą swobodę w rozegraniu miał Jan Firlej.

- Chłopaki świetnie przyjmowali i praktycznie cały czas miałem piłkę "na nosie" - przyznał 24-latek. - Co prawda nie widziałem tego z boku, ale czułem, że piłka jest bardzo blisko siatki, dzięki czemu mogliśmy zaprezentować swoją siatkówkę. Super wszystko wychodziło - nie ukrywał.

GieKSa przystąpiła do spotkania w Hali MOSiR-u po blisko miesięcznej przerwie, spowodowanej drugą w trakcie bieżących rozgrywek kwarantanną. - Obawialiśmy się troszkę tego meczu pod względem fizycznym. Co prawda siatkówki się nie zapomina, ale nasza dyspozycja była niewiadomą, nie wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać. Na szczęście wszystko się dobrze ułożyło, siatkarsko zrobiliśmy swoje i wywozimy trzy punkty z Radomia - podkreślił Firlej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak strzela brat Wayne'a Rooneya. Bramka-marzenie

W szeregach katowickiej drużyny było widać ogromny głód gry i świetną "chemię", którą zawodnicy wzajemnie się napędzali. - Nasza grupa bardzo dobrze ze sobą żyje, przez kwarantanny, izolacje i przerwy bardzo się stęskniliśmy za sobą. Mimo iż podczas ostatnich treningów łapała lekka zadyszka, to z entuzjazmem do nich podchodziliśmy, podobnie było na meczu - zaznaczył rozgrywający.

Pojedynek z Cerradem Eneą Czarnymi był dla Firleja, wychowanka Wojskowych, swoistym powrotem do domu. - Szkoda, że na trybunach publiczności zabrakło, bo przy niej gra się inaczej, ale zawsze miło jest wrócić do Radomia - skomentował.

Ze względu na dwie przymusowe przerwy, GKS dopiero odnajduje się w realiach, jakimi są mecze bez udziału publiczności. - Z biegiem czasu będziemy się do tego przyzwyczajać, ale brakuje oczywiście adrenaliny meczowej, święta meczu, atmosfera trybun podnosiła napięcie. Teraz to gdzieś uciekło, jest to bardziej atmosfera sparingowa, ale nic nie możemy na to poradzić - zakończył.

Czytaj także:
>> Siatkówka. PlusLiga. Pewne zwycięstwo bełchatowian po ponad miesiącu przerwy. Siódma porażka MKS-u Będzin
>> PlusLiga. GKS Katowice "nie do ugryzienia" dla Cerradu Enei Czarnych. "Nie umożliwiliśmy rywalom dobrej gry"

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×