Trzy turnieje Ligi Narodów w Polsce. FIVB opublikowało kalendarz

filozofii Nawrockiego, a siatkarze się rotują i większości z podstawowego składu poza meczami w Polsce nawet nie będzie w czternastce. MŚ 2022 też są tego przykładem, bo siatkarki mają zacząć turniej w Polsce, potem jechać/lecieć na kilka meczów do Holandii, potem znowu wrócić do Polski, by na ścisłe finały znowu przemieszczać się do Holandii. To wygląda tak, jakby PZPS nie zakładał, że Polska awansuje do czołowej szóstki i będzie musiała po raz drugi przemieszczać się do Holandii, a MŚ zorganizowano tylko po to, żeby Nawrocki mógł sobie w końcu zagrać w poważnym turnieju, bo do MŚ nie awansował jeden raz a na IO dwa razy, w sumie na 3 szanse wszystkie 3 zmarnował. Teraz wszyscy mają wierzyć, że na MŚ osiągnie sukces (a w sukces nie wierzą nawet w PZPS). Już nie wspominając o promocji tego turnieju, której i tak w ogóle nie będzie. Nie będzie kibiców, nie będzie sponsorów, nie będzie niczego. Jedna grupa zagra pewnie w Szczecinie, druga pewnie we Wrocławiu w Orbicie, która ma być ogrywana przez Polki i w której grały w ubiegłorocznych kwalifikacjach do igrzysk i tyle. A jeśli Niemcy wezmą rolę współorganizatora, to w Polsce będzie pewnie rozgrywała jedna grupa, w Niemczech jedna i w Holandii dwie. PZPS zachował się w taki sposób, że nie wierzył w awans Polek na MŚ na drodze sportowej i wziął opcję współorganizowania MŚ z tysiącem relokacji włącznie, bez kibiców i pewnie w formie zakodowanej przez Polsat poza meczami Polek. Dodatkowo teraz doszedł jeszcze jeden aspekt, że najprawdopodobniej reprezentacja będzie musiała przemieszczać się w trakcie turnieju autokarem, bo lotniska zamkną, więc trzeba będzie znaleźć halę znajdującą się wystarczająco blisko granicy z Niemcami i ich autostrad. Stąd tak częste granie we Wrocławiu?