Final Six Ligi Narodów. Dominika Pawlik: Kolejny chytry plan Vitala Heynena. Lepszy niż w Lille (komentarz)
Reprezentacja Polski rzutem na taśmę wywalczyła sobie awans do turnieju finałowego Ligi Narodów. Vital Heynen liczył się z tym i jeszcze przed startem rozgrywek wiedział, jakim składem zagra. Co ciekawe, nikogo nie oburza to jak rok temu w Lille.
Kadra we Francji wypadła blado na tle pozostałych ekip. Nie napawało to optymizmem przed dalszą częścią sezonu. Tymczasem taki był plan Belga. Wszystko skończyło się złotym medalem mistrzostw świata, więc trener zyskał sobie zaufanie.
Nikt nie narzeka, że wysłaliśmy na Final Six drugi garnitur. Heynen dobrze wie, co robi. Kluczowa impreza sezonu jest za miesiąc w Polsce i przygotowanie się do występu w Chicago, podróże, zmiany czasu, z pewnością zaburzyłyby tok przygotowań.
Dla siatkarzy, którzy zostali powołani do Final Six, to znakomita okazja do tego, żeby zyskać w oczach szkoleniowca przed kolejnymi wyzwaniami, ale tymi po turnieju kwalifikacyjnym, czyli mistrzostwami Europy i Pucharem Świata. To doświadczenie, które zaprocentuje.
Grupowi rywale są niezwykle trudni, bowiem zarówno Brazylia jak i Iran od samego początku rozgrywek pokazywały, że zależy im na wygranej. Nie było wielkiego oszczędzania sił. Obie ekipy są w bardzo mocnych składach.
Reprezentacja Polski jednak gra bez presji. To prawie ten sam zespół, który świetnie grał ostatnio w Lipsku.
Rok temu w Lille tak nie było. Szereg dyskusji, wyliczanie, spekulowanie i po prostu słabsza forma. Teraz, nawet jeśli przygoda kadry skończy się na miejscach 5-6, to odbierzemy to pozytywnie. Przede wszystkim liczymy jednak na niespodziankę.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.