Espadon - GKS: smutna powtórka z historii dla gospodarzy. Kolejne pięć setów w Szczecinie

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / GKS Katowice
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / GKS Katowice
zdjęcie autora artykułu

Pięć setów potrzebowali siatkarze Espadonu i GKS-u, by rozstrzygnąć spotkanie w 6. kolejce PlusLigi. Szczecinianie pierwsze dwie partii oddali prawie bez walki. Odwrócili los rywalizacji, ale znów zawiedli w decydującym momencie meczu.

W tym artykule dowiesz się o:

Lepiej w mecz weszli podopieczni Piotra Gruszki. Zyskali przewagę, ale w tamtym momencie seta niewiele ona znaczyła. Szczecinian można było pochwalić za grę blokiem, choć mogli mieć ich więcej. Dłonie rywali często obijał Marcin Wika. Skuteczniejszy był Bartłomiej Kluth. Szwankowało za to przyjęcie i przede wszystkim zagrywka.

Mimo zbyt dużej liczby błędów własnych gospodarze wyszli na pierwsze prowadzenie 18:17. Wydawało się, że ten set jeszcze odwrócą. Pewnie tak by się stało, gdyby w polu serwisowym nie zameldował się Karol Butryn. Siatkarz ten już wcześniej był nie do zatrzymania. Skończył aż siedem ataków na osiem wykonywanych. Kropkę nad i asem postawił zaś Serhiy Kapelus.

Druga partia do złudzenia przypominała pierwszą. Różnica polegała na tym, że to miejscowi byli o ten jeden punkt z przodu. Jak się potem okazało, tylko do pewnego momentu. Trener Gruszka na jednym z czasów na żądanie apelował o odwagę. Kiedy atak zerwał Jeffrey Menzel, tablica świetlna wskazała stan 18:21. Espadon znów wpadł w poważne tarapaty. Tym większe, gdy w ważnym momencie czapę zaliczył lider Kluth. Cud już się nie zdarzył.

Michał Gogol musiał przeprowadzić z zespołem poważną rozmowę. Kombinacyjnej gry było jak na lekarstwo, a przerzucanie piłek na skrzydła dało się łatwo odczytać. Wciąż nie radził sobie Amerykanin Menzel. Po kolejnym jego prostym błędzie trener Espadonu nie wytrzymał i przywołał Michała Ruciaka. Wtedy coś drgnęło. Ślązacy podali pomocną dłoń wyjątkowo słabą zagrywką. Po takim właśnie błędzie w wykonaniu Butryna szczecinianie wygrali seta 25:23 i przegrywali w meczu tylko 1:2.

Espadon wciąż jednak walczył o być albo nie być. Ten fakt wcale ich nie sparaliżował. Szczecinianie przeważali, ale dopiero od stanu 16:16 zaczęli seryjnie punktować. Zdobyli wówczas aż 6 punktów. Czas dla Gruszki nic nie wniósł. Zwycięzcę miał wyłonić dopiero tie-break.

Piąta partia kosztowała oba zespoły sporo sił. Tym razem lepiej wyglądali przyjezdni. Zmiana stron nastąpiła przy stanie 6:8. GKS już tego nie wypuścił. Gonzalo Quiroga najpierw plasował tuż za blok, potem sam powstrzymał Klutha. Dzieła dokończył atakiem ze środka Kapelus.

PlusLiga, 6. kolejka:

Espadon Szczecin - GKS Katowice 2:3 (20:25, 21:25, 25:23, 25:17, 12:15)

Espadon: Gałązka (8), Kluth (20), Duff (4), Kowalski, Kacperkiewicz, Malinowski, Jaskuła (libero), Murek, Ruciak, Wika (16), Tervaportti (1), Gawryszewski (6), Mihułka (libero), Menzel (14) GKS: Krulicki (2), Stańczak (libero), Witczak (1), Komenda (6), Butryn (20), Kapelus (11), Kalembka, Pietraszko (5), Fijałek, Kohut (10), Mariański (libero), Stelmach, Sobański (1), Quiroga (17)

MVP: Karol Butryn (GKS)

ZOBACZ WIDEO Pasja i życie Mai Kuczyńskiej. Polka bohaterką filmu z cyklu "Out of Frame"

Źródło artykułu: