Laurent Tillie: Jestem trochę bardziej nerwowy

Dotąd siatkarscy kibice znali go wyłącznie z pracy z siatkarzami. Od początku bieżącego sezonu trener Laurent Tillie jest również pierwszym szkoleniowcem dwudziestokrotnego mistrza Francji kobiet, RC Cannes.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski

W RC Cannes nastała nowa epoka. W poprzednim sezonie siatkarki z miasta festiwalu filmowego przegrały finał ligi francuskiej z Saint Raphael Volley i po raz pierwszy od 19 lat nie zdobyły mistrzostwa kraju. To spowodowało wiele zmian w klubie na czele z podpisaniem kontraktu z nowym trenerem. Został nim Laurent Tillie, aktualny selekcjoner męskiej reprezentacji Francji.

W 1/8 finału Pucharu CEV los skojarzył ze sobą Grot Budowlanych Łódź właśnie z drużyną z Cannes. W sezonie 2010/2011 w fazie grupowej Ligi Mistrzyń ekipa z Ligue A nie dała łodziankom żadnych szans. Sześć sezonów później w pierwszym meczu drugich co do ważności europejskich rozgrywek to siatkarki z miasta Włókniarzy są faworytkami i wygrały pierwsze spotkanie bez straty seta.

WP SportoweFakty: Pewnie nie tak wyobrażał pan sobie spotkanie z Grot Budowlanymi w Łodzi. Porażka 0:3 sprawia, że przed rewanżem jesteście w bardzo trudnej sytuacji.

Laurent Tillie: Według mnie pierwsze dwa sety rozegraliśmy całkiem dobrze. Łodzianki miały chyba problem z wejściem w mecz. Dobrze broniliśmy i serwowaliśmy, ale zabrakło nam siły ognia w ataku i bloku. Nie da się wygrać, jeśli w całym meczu zdobywa się zaledwie dwa punkty blokiem, a rywalki zdobywają ponad dziesięć oczek w ten sposób.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy

Co stało się w drugim secie? Prowadziliście 22:17 i przegraliście tę partię.

- Zrobiliśmy dwa błędy, a potem spuściliśmy głowy. Nie mieliśmy wystarczająco dużo wiary w sobie, by dobić przeciwniczki. Brzmi to trochę dyletancko, ale takie coś nie powinno się zdarzać na tym poziomie. Ze słabszym zespołem spadki koncentracji czasem się przytrafiają, ale tutaj zupełnie się pogubiliśmy.

Potrzebujecie teraz wygrać cztery sety w rewanżu, by awansować do ćwierćfinału.

- To bardzo trudne zadanie. We Francji mamy takie powiedzenie: "nadzieja daje życie" [l'espoir fait vivre]. Szkoda tego meczu, bo kilka ostatnich rozegraliśmy całkiem nieźle pod kątem skuteczności w ataku, a w Łodzi chyba się zestresowaliśmy. Przestraszyliśmy się łódzkiego bloku. Byliśmy trochę sfrustrowani, wyszliśmy na to spotkanie bez wiary w siebie. Należy jednak pamiętać, że mierzymy się z bardzo dobrym zespołem.

Gdy rozmawialiśmy latem, mówił pan, że nie może się doczekać nowego wyzwania, czyli rozpoczęcia pracy z zespołem kobiecym. Jakie są pana zdaniem różnice między trenowaniem mężczyzn i kobiet?

- Różnica jest przede wszystkim pod kątem fizycznym. To sprawia, że mamy do czynienia z zupełnie inną siatkówką. Siatkówka męska jest bardziej wertykalna i siłowa, zaś kobieca bardziej horyzontalna i nastawiona na defensywę. Trzeba więcej pracować nad koncentracją na piłce, by popełniać jak najmniej błędów.

Jest jeszcze różnica w sferze mentalnej, siatkarze inaczej reagują na wydarzenia boiskowe niż siatkarki. Panowie mają też w sobie więcej autoironii. U pań to już zależy od ich humoru, a z tym, jak wiemy, bywa bardzo różnie. To trochę inny dyskurs, który trzeba wyczuć z czasem.

Czy trenerzy siatkarscy powinni łączyć pracę z kadrą z prowadzeniem drużyny klubowej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×