Bartosz Górski: Resovia musi być drużyną nie tylko na boisku

Asseco Resovia Rzeszów znów ma słabszy okres. Mimo to, ekipa ze stolicy Podkarpacia wciąż może wiele ugrać. - Resovia musi być drużyną nie tylko na boisku, ale także poza nim - mówi Bartosz Górski, wiceprezes klubu.

Mateusz Lampart
Mateusz Lampart
PAP / PAP/Darek Delmanowicz

WP SportoweFakty: W poprzednich latach w marcu Resovia była na fali, a rywale tracili siły. Czy śpi pan spokojnie myśląc o przyszłości?

Bartosz Górski: Śpię spokojnie, potrzebujemy teraz wszyscy dużo siły i wytrwałości. Na pewno jesteśmy rozczarowani ostatnimi wynikami i tym, że nasza forma nie jest taka, jaką byśmy sobie wymarzyli. Na szczęście nie wszystko jest stracone, bowiem PlusLiga w tym roku jest mocno zaskakująca. Będziemy do końca wierzyć, że uda się odbudować samą formę sportową, jak i pozytywne morale w drużynie. Tak, aby w każdym meczu walczyć, jak na mistrza Polski przystało.

Wydawało się że dyspozycja idzie w górę, ale przyszły dwa słabe spotkania wyjazdowe. Co zawiodło?

- Trudno mi jednoznacznie powiedzieć, wydaje się, że każdy z elementów gry nieco zawodził. Popełnialiśmy bardzo dużo błędów własnych, brakowało spokoju w konstruowaniu pierwszej akcji i kontr. Nasza gra była niestabilna. Ale czasami tak jest, że ma się słabszy okres, człowiek się tym frustruje i nie wychodzi to tak, jak sobie wymarzył. Szkoda straconych punktów, ale ciągle jesteśmy w grze.

Jednym z największych problemów jest brak stabilizacji w składzie.

- Ja myślę, że trener szuka rozwiązań, aby ten skład ustabilizować i wydawało się, że było już blisko skonstruowania wyjściowej szóstki. Niestety, ale te plany pokrzyżowały na przykład kontuzje.

Ma pan na myśli uraz Juliena Lyneela w Lubinie? - Między innymi. Niestety, niefortunne zdarzenie na treningu uniemożliwiło Julienowi występ w tym meczu. On już trenuje, ale trochę gorzej u niego z mówieniem i przełykaniem (Lyneel po zderzeniu z Krzysztofem Ignaczakiem przyciął sobie język - przyp.red.), ale powinien być gotowy na starcie z Politechniką.

Sytuacja Andrzeja Kowala nie jest łatwa. Wybierze żelazną szóstkę i nie będzie wychodziło - kibic obwini o brak reakcji. Z kolei po nadmiernych zmianach pojawią się zarzuty o niepotrzebną rotację.

- Tak to już jest, że żadne rozwiązanie nie dogodzi wszystkim. Zdajemy sobie sprawę, jaką rolę i odpowiedzialność ma trener. W końcu to on wraz z całym sztabem odpowiada za wyniki końcowe. Wyruszamy do Warszawy, może od tego spotkania zaczniemy grać tak, jak pozwala nam nasz potencjał. Także mając na uwadze Final Four Ligi Mistrzów w Krakowie.

Andrzej Kowal jest wielkim orędownikiem talentu Nikołaja Penczewa. Czy mając w pamięci zamieszanie z jego kontraktem, Bułgar nie wybiega myślami zbyt daleko w przyszłość?

- Z czym Nikołaj wybiega w przyszłość, to najlepiej wie on sam. My od każdego zawodnika oczekujemy stuprocentowego zaangażowania. Tak wynika ze wzajemnych zobowiązań - z naszej strony finansowych i organizacyjnych, a ze strony zawodnika - sportowych i wizerunkowych. Oczywiście, trzeba pamiętać, że okres słabszej gry może przyjść zawsze. Wszyscy wierzymy, że Nikołaj zacznie pokazywać to, co w poprzednim sezonie. W szczególności to, co prezentował w pamiętnych spotkaniach z Lokomotiwem Nowosybirsk.

Zgodzi się pan z tezą, że zespół jest słaby mentalnie?

- Zespół jest złożony z ludzi, którzy są indywidualnościami i ludźmi ambitnymi. Są też zawodnikami, którzy osiągnęli już wiele sukcesów. Faktycznie, może się pojawić poirytowanie tym, że pojedyncze akcje, a w szczególności te decydujące o losach setów są przez nas przegrywane. Potem narasta podenerwowanie. Możliwe, że zawodnicy za bardzo chcą i brakuje dystansu. Konkretnie jego zbilansowania, czyli podejścia do gry odpowiedzialnej, ale z agresywnością na boisku. Tę presję zamiast kierować w swoją stronę, powinni kierować w stronę przeciwnika. O tym między innymi rozmawialiśmy z trenerem i zawodnikami. Będziemy szukać rozwiązania i wszyscy są do tego pozytywnie nastawieni. Chcemy znaleźć najlepsze wyjście, aby ponownie znaleźć się na ścieżce zwycięstw.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×