Milioner, siatkarz, żołnierz, niepoprawny marzyciel. Sny o potędze Stava Jacobiego

Jeden z najbardziej wpływowych ludzi w europejskiej siatkówce kobiet i chyba jeden z najbardziej niespełnionych. Przedstawiamy sylwetkę rosyjskiego emigranta rządzącego Volero Zurych.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Piłki do siatkówki / Piłki do siatkówki

Największy transfer mijającego roku w europejskiej siatkówce kobiet? Jakiekolwiek wpadnie nam do głowy nazwisko, nikt nie ma prawa zgadnąć prawidłowej odpowiedzi. A chodzi o bezprecedensową w skali kontynentu operację, jaką było wykupienie przez Volero Zurych mistrza Serbii, Partizana Vizura Belgrad. Tak, całego klubu. Szwajcarski hegemon, który od lat współpracuje z serbsko-rosyjską agencją menadżerską SB Community, nie bawił się w półśrodki i postanowił po prostu wykupić najbardziej perspektywiczną kuźnię talentów w południowej Europie, by w niej kształcić swoje przyszłe bałkańskie kadry.

Niedawno obie drużyny (o, ironio losu) mierzyły się ze sobą w Lidze Mistrzyń, belgradzka drużyna sromotnie przegrała, ale jej najlepsze zawodniczki mogą liczyć na to, że już niedługo zasilą szeregi Volero i to one będą gromiły rywali w międzynarodowych rozgrywkach. I tylko jednego mogą żałować kibice mistrza Szwajcarii: ze strefy wpływów klubu uciekła do Eczacibasi Tijana Bosković, najlepsza obecnie atakująca młodego pokolenia. Ale kto wie, czy i ona nie skusi się kiedyś na ofertę przedstawioną za kilka lat przez Stava Jacobiego.

A raczej Stanisława Jakubowskiego, bo tak naprawdę nazywa się 48-letni bogacz, którego majątek szacuje się na około 700-800 milionów franków. Dodajmy dla rzetelności, że nie jest to jego samodzielne dzieło, Jacobi przez lata budował swoją pozycję w consultingu oraz na rynku nieruchomości w Rosji oraz Szwajcarii, zaś jego najważniejsze i najbardziej dochodowe (z ośmiu innych) przedsiębiorstwo Engelberg Industrial Group AG jest zarządzane przez brata Dimitrija Jakubowskiego, nie mniej ciekawą postać: oligarchę, byłego prokuratora, doradcę rządu Federacji Rosyjskiej i ważnego pracownika służb specjalnych lat 90., który przez konflikt z ówczesnym szefem FSB został skazany w 1994 roku na cztery lata więzienia między innymi za… kradzież książek z Biblioteki Narodowej w Sankt Petersburgu (rehabilitacja więźnia nastąpiła w 2001 roku).
Stav Jacobi i były już trener Volero Dragutin Baltić / fot. CEV Stav Jacobi i były już trener Volero Dragutin Baltić / fot. CEV
Jego młodszy o trzy lata brat nie może pochwalić się tak bujnym życiorysem i wpływem na wielką politykę, a co dopiero dwunastoma małżeństwami i czwórką dzieci, ale niespecjalnie mu to przeszkadza. Spokojny, zawsze delikatnie uśmiechnięty Jacobi lubi w wywiadach podkreślać, że jest stuprocentowym Szwajcarem, nieskłonnym do pośpiechu i pochopnego ryzyka. Sam uzyskał obywatelstwo drugiej ojczyzny dopiero w 2008 roku. Młodszy z Jakubowskich emigrował do Szwajcarii w 1991 roku i tam po kilkunastu latach pracy budowania swojej pozycji w elicie biznesu i polityki - dość wspomnieć, że namówił do zasiadania w radzie nadzorczej Engelberg IG AG Loiusa Freeha, dyrektora FBI w latach 1993-2001 - wymarzył sobie zbudowanie najlepszego klubu siatkarskiego w Europie. A kiedy Jacobi coś sobie postanawia, nic nie jest w stanie zmienić jego planów.

Stanisław zapałał miłością do tego sportu w wieku dwunastu lat i dość szybko odnalazł się na rozegraniu w młodzieżowej drużynie CSKA Moskwa mimo marnych warunków fizycznych. Dlaczego? Trenował dwa, nawet trzy razy częściej niż pozostali siatkarze w zespole. Jakubowski był bliski przeskoczenia do pierwszego zespołu, ale marzenia osiemnastoletniego gracza zniszczyła kontuzja łąkotki. Operacja nie wchodziła w grę, w 50 procentach skończyłaby się ona resztą życia spędzoną na wózku inwalidzkim przez nieudolność moskiewskich chirurgów.

- Rzeczywistość sowiecka ukształtowała mój charakter i nauczyła mnie wielu rzeczy, które teraz wykorzystuję w biznesie. Wszystko zależało od przyjaciół i najbliższych, dzieliliśmy się wszystkim, od zapałek po sól. Nauczyłem się wtedy, że w życiu przychodzą okresy absolutnie złe, jak i dobre i tak się po prostu dzieje. Tylko od nas samych zależy, jak je przetrwamy - uśmiech z twarzy Jacobiego nie schodzi nawet wtedy, gdy mówi o tak trudnych chwilach. Chyba jako jeden z nielicznych z dumą określa się mianem homo sovieticus. Pewnie dlatego nie chciał wracać do ojczyzny po upadku Związku Radzieckiego.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×