Milena Radecka: Cały czas budujemy drużynę
Rozgrywająca Impela Wrocław, Milena Radecka, zwycięstwo nad Budowlanymi w Łodzi traktuje bardziej jako zdobyte dwa punkty niż stracony jeden.
Wrocławianki wygrały dwie pierwsze odsłony środowego meczu w Atlas Arenie, a następnie gra im się kompletnie posypała. W dwóch kolejnych partiach zdobyły łącznie 29 punktów. Zdołały jednak pozbierać się na tie-breaka.
- Myślę, że wygrywając 2:0 za bardzo się rozluźniłyśmy. Powinnyśmy docisnąć rywalki od początku seta, a tymczasem pozwoliłyśmy im się rozwinąć. Miałyśmy trochę pecha, bo były sytuacje po naszej stronie, ale byłyśmy zbyt zdekoncentrowane - stwierdziła Milena Radecka.
Mimo tego, że wiele statystyk - szczególnie blok - przemawiały na korzyść Budowlanych, to jednak ekipa z Dolnego Śląska zdołała w końcówce przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
- Łodzianki w każdym meczu bardzo dobrze blokują. Mają dwie bardzo wysokie środkowe, co ułatwia im wygrywanie sytuacji na siatce. Musiałabym obejrzeć mecz na wideo, ale wydaje mi się, że tutaj w grę weszły indywidualne umiejętności poszczególnych zawodniczek oraz wola walki po dwóch tak wysoko przegranych partiach - oceniła rozgrywająca Impela Wrocław.
Gdyby Impelkom udało się wygrać za trzy punkty, nie straciłyby trzeciego miejsca w tabeli. Jednak do meczu z drużyną z Łodzi podeszły z dużym respektem, dlatego nie myślą o tym, że przez stratę dwóch setów uciekł im jeden punkt.Podopieczne Nicoli Negro plasują się obecnie na czwartym miejscu w tabeli i tracą już 9 oczek do liderującego Chemika Police. Mają na koncie dwie porażki, a także trzy wygrane po tie-breakach, co nieco pomniejsza ich dorobek punktowy.
- Straciłyśmy punkty, ale z bardzo dobrymi zespołami. Nie załamujemy się, bo mamy jeszcze całą rundę rewanżową przed sobą i te straty będzie jeszcze można odrobić. Nasze możliwości są większe niż to, co pokazujemy, ale cały czas pracujemy nad tym, aby było lepiej - zakończyła Radecka.