Yarimar Rosa: Uwielbiamy polskich kibiców

Kapitan reprezentacji Portoryko przyznaje, że zmęczenie mogło być głównym powodem słabszej postawy jej zespołu w Final Four II dywizji World Grand Prix. Podkreśla też znakomitą atmosferę w Lublinie.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Ekipa z Karaibów w rozgrywanym w hali Globus turnieju zawiodła na całej linii. Zespół, który rok wcześniej w Final Four II dywizji World Grand Prix w Koszalinie zajął trzecie miejsce, a w obecnym sezonie w fazie interkontynentalnej ograł już reprezentacje Polski i Czech, tym razem z oboma tymi drużynami przegrał i zakończył zmagania poza podium. W Lublinie Portorykanki wygrały zaledwie dwa sety, a ich gra w każdym z rozegranych spotkań była bardzo chaotyczna. W niedzielę potrafiły one z drużyną Carlo Parisiego wygrać drugą partię aż 25:12, ale w pozostałych walkę nawiązywały tylko momentami.
- Wydaje mi się, że przez całe to spotkanie nie byłyśmy w stanie złapać właściwego rytmu gry. W ogóle nie prezentowałyśmy się w Lublinie tak, jak wcześniej w fazie interkontynentalnej World Grand Prix. Na pewno miało na to wpływ zmęczenie. Przed tym Final Four grałyśmy długi turniej (między fazą interkontynentalną a turniejem finałowym WGP Portorykanki brały udział w Igrzyskach Panamerykańskich w Toronto - przyp. red.), do tego podróże i jet lag - wszystko to odbiło się na naszej formie w Lublinie. Dlatego nie byłyśmy w stanie zaprezentować odpowiedniej jakości w grze - przyznała w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Yarimar Rosa.
Reprezentacja Portoryko w Lublinie nie zagrała na miarę możliwości Reprezentacja Portoryko w Lublinie nie zagrała na miarę możliwości
Nasza rozmówczyni podkreśla, że to raczej Portorykanki przegrały mecz o 3. miejsce, niż Czeszki go wygrały. Według kapitan jedynego w Lublinie zespołu spoza Europy ich niedzielne rywalki stać na znacznie więcej. - Znamy ten zespół bardzo dobrze. Grałyśmy z nim wcześniej, w fazie interkontynentalnej. Czeszki to na pewno silna drużyna, która zagrała z nami poprawnie, choć spodziewałyśmy się, że może zaprezentować się jeszcze lepiej. O ich zwycięstwie zadecydowało jednak przede wszystko to, że my nie zrobiłyśmy tego, co do nas należało. Czułyśmy, że jesteśmy na ten mecz przygotowane, a skończyło się dużym rozczarowaniem - zaznaczyła przyjmująca.

Kolejna wizyta zespołu Jose Mielesa w Polsce nie będzie jednak wspominana przez siatkarki z Ameryki Środkowej tylko przez pryzmat porażki sportowej. Reprezentantki Portoryko zabiorą ze sobą do ojczyzny również pozytywne wrażenia. - Uwielbiamy polskich fanów. Tutejsi kibice są po prostu niesamowici i co bardzo ważne: szanują wszystkich zawodników i wszystkie drużyny. Znakomicie się bawią, kreują świetną atmosferę i przy ich dopingu gra się naprawdę przyjemnie. Nawet w sobotę, gdy graliśmy przeciwko Polsce, czułyśmy się w hali wyśmienicie - podkreśliła Rosa.

Helena Havelkova: Nie dałyśmy się zaskoczyć Portorykankom

Czy w przyszłym roku reprezentacja Porotryko będzie w stanie ponownie awansować do Final Four II dywizji WGP?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×