LŚ: Biało-Czerwoni opuszczają Polskę na trzy tygodnie. Po drodze USA, Rosja i Iran
Reprezentację Polski po rozegraniu czterech pojedynków przed własną publicznością, czeka szereg wyjazdowych meczów. We wtorek Biało-Czerwoni wylecą do Stanów Zjednoczonych, a następnie Rosji i Iranu.
Natalia Witczyk
Cztery mecze i komplet zwycięstw - to bilans podopiecznych Stephane'a Antigi w dotychczasowych pojedynkach tegorocznej Ligi Światowej. Wszystkie spotkania rozgrywane były przed własną publicznością. W Gdańsku reprezentacja Polski pokonała dwukrotnie Rosjan, natomiast w Częstochowie okazała się lepsza od kadry Iranu.
Reprezentacja Polski następne mecze przed własną publicznością rozegra na początku lipca
Ze względu na liczbę najbliższych wyjazdów, sztab szkoleniowy polskiej kadry zdecydował się na zwiększenie obciążeń na treningach. Biało-Czerwoni ćwiczyli intensywniej, bowiem poza granicami kraju nie będzie na to czasu. Drużyna skupi się na kolejnych pojedynkach oraz regeneracji po długich podróżach.
Drugi trener Polaków Philippe Blain wskazywał również, że spotkania za granicą będą potrzebną nauką dla wszystkich siatkarzy i dobrym przetarciem przed wrześniowym Pucharem Świata w Japonii. - Przed nami bardzo trudne trzy tygodnie ze względu na długie podróże. Najpierw lecimy do Chicago, a następnie Kazania oraz Teheranu. Jednak to część naszego drużynowego życia. Musimy nauczyć się grać za granicą, szczególnie wtedy, gdy nie będziemy w najlepszej kondycji fizycznej. To również część planu przygotowawczego do turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, czyli japońskiego Pucharu Świata - podkreślał Francuz.
Orły wrócą do Polski na mecze ze Stanami Zjednoczonymi, które zaplanowano na 3 i 4 lipca w krakowskiej Tauron Arenie. - Jesteśmy pozytywnie nastawieni na najbliższy wyjazd. Wygraliśmy do tej pory wszystkie pojedynki i miejmy nadzieję, że tak samo będzie za miesiąc, kiedy wrócimy do Polski - zapowiedział przyjmujący Bartosz Bednorz.
Andrzej Wrona: Chyba już nikt w naszej reprezentacji nie będzie zapuszczał brody na drwala