Akademicy sięgnęli dna - sezon 2014/2015 w wykonaniu AZS-u Częstochowa

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk

Play-offy potwierdzeniem katastrofy

W fazie play-off Akademicy rozegrali zaledwie cztery spotkania, a rozgrywki zakończyli już 22 marca. W pierwszej rundzie rywalizacji o miejsca 5-12 rywalem AZS-u był Effector Kielce. Mecze z tym rywalem pokazały wszystkie słabości częstochowian. Dwie porażki w katastrofalnym stylu sprawiły, że AZS czekała walka o 13. miejsce, a przeciwnikiem w dwumeczu był BBTS Bielsko-Biała.

W Częstochowie bielszczanie wygrali 3:1 i wydawało się, że bez problemów wywalczą przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. W rewanżu Akademicy wznieśli się jednak na wyżyny swoich umiejętności, w świetnym stylu pokonali bielszczan 3:0, lecz w złotym secie górą była ekipa spod Klimczoka. To oznaczało, że AZS zajął ostatnią lokatę.

Wynik ten przyjęto z dużym rozczarowaniem. Akademicy zawiedli oczekiwania swoich kibiców. Warto dodać, że przez większość sezonu zespół był skonfliktowany z grupą najzagorzalszych fanów, a do spięcia doszło podczas meczu w Sosnowcu, kiedy to Michał Bąkiewicz w nieparlamentarnych słowach zachęcał kibiców do opuszczenia hali. Atmosfera podczas meczów AZS-u w niczym nie przypominała tej z innych obiektów. Najlepszym potwierdzeniem tego był fakt, że kilkuosobowa grupa fanów z Kielc czy Bielska-Białej potrafiła przekrzyczeć ponad tysiąc osób obecnych na trybunach i wspierających AZS.
Za Akademikami nieudany sezon Za Akademikami nieudany sezon
Ważne słowa

Po przegranym meczu w Bielsku-Białej atmosfera w częstochowskim klubie była grobowa. Częstochowianie długo nie mogli uwierzyć w to, że to właśnie oni zajęli ostatnią pozycję w tabeli, zwłaszcza że rozegrali świetny mecz. - Za nerwowo podeszliśmy do tego złotego seta. Na początku popełniliśmy kilka głupich błędów, później to się przełożyło na wynik. Jest nam wstyd za ten wynik, na pewno nie chcieliśmy walczyć o przedostatnie miejsce. Liga nas jednak zweryfikowała - przyznał Mateusz Przybyła.

Trener Akademików wierzy jednak w to, że w najbliższych miesiącach nastąpi rozwój drużyny i częstochowianie ponownie będą cieszyć swoją grą kibiców. - Cieszy podejście mentalne, czyli to, czego brakowało nam w ostatnich trzech spotkaniach. Przełożyło się to na najlepszy w tym sezonie wynik, jeśli chodzi o blok. Liczba siedemnaście w statystkach w tym elemencie wygląda imponująco. Zrobiliśmy krok w tył, ale jestem przekonany, że za chwilę jesteśmy w stanie zrobić dwa do przodu - mówił po spotkaniu w Bielsku-Białej.

Co dalej?

Po zakończeniu sezonu siatkarze z Częstochowy nadal trenowali pod okiem Michała Bąkiewicza. Święte Miasto opuścili jedynie De Amo i Samica, z którymi klub nie będzie przedłużał kontraktów. Nie jest pewne jaka przyszłość czeka pozostałych zawodników. Działacze rozglądają się na rynku transferowym za wartościowymi wzmocnieniami, ale w obecnej sytuacji ekonomicznej trudno oczekiwać, by w Częstochowie dokonano spektakularnych transferów.

Fanom spod Jasnej Góry po raz kolejny przyjdzie uzbroić się w cierpliwość. Kilka drużyn ogłosiło już nazwiska pierwszych nowych zawodników, a w Częstochowie pod tym względem nadal nie ma żadnych konkretów. Akademicy w kolejnych rozgrywkach nie mogą już zagrać gorzej i częstochowianie będą chcieli zrobić wszystko, by poprawić swoją pozycję. Do tego potrzebne są jednak wzmocnienia na kilku pozycjach i to nie zawodnikami z niższej klasy rozgrywkowej, a takimi, którzy z powodzeniem radzą sobie w PlusLidze.

Trochę liczb

Najstarszy i najmłodszy zawodnik: Guillaume Samica (34 lat) i Miłosz Zemła (16 lat)
Najwięcej rozegranych setów: Adrian Stańczak (110)
Najwięcej zdobytych punktów: Bartosz Janeczek (352)
Najwięcej asów serwisowych: Miguel Angel De Amo (20)
Najwięcej punktów zdobytych blokiem: Artur Udrys (52)
Najwięcej przyjętych piłek: Adrian Stańczak (716)
Średnia frekwencja na trybunach: 1670 widzów
Najdłuższa passa wygranych meczów: 2

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×