Krzysztof Rejno: Na początku zjadły mnie nerwy
Środkowy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w ostatniej chwili wskoczył do podstawowego składu na pierwszy półfinałowy mecz Pucharu CEV przeciwko Energy T.I. Diatec Trentino.
Ku zdziwieniu większości obserwatorów tego pojedynku, 22-letni środkowy rozpoczął go w wyjściowym ustawieniu. Można było wyczuć, że tak się stanie już podczas obserwowania rozgrzewki, podczas której nominalnie "szóstkowy" Łukasz Wiśniewski w ogóle nie brał udziału w ataku oraz zagrywce. Okazało się, że "Wiśnia" znowu ma problemy ze zdrowiem. Rejno wypadł na tle bardziej renomowanych rywali całkiem przyzwoicie, kończąc mecz z dorobkiem 7 punktów (5 atakiem, 2 blokiem). Zaczął co prawda dość niemrawo, ale z każdą kolejną partią spisywał się już coraz lepiej.
- Łukasz zrobił sobie coś na porannym rozruchu. O tym, że będę grał dowiedziałem się tak naprawdę tuż przed rozpoczęciem spotkania, więc było to dla mnie nieco niespodziewane. Na początku trochę zjadły mnie nerwy. Muszę przyznać, że byłem bardziej gotowy pomóc drużynie z kwadratu. To wszystko lekko mnie przerosło, ale z każdym następnym punktem wracały do mnie sportowe szczęście i luz w boiskowych poczynaniach. W trzecim czy czwartym secie grało mi się już lepiej - skomentował.Pomimo przegranej, siatkarze z Kędzierzyna-Koźla udowodnili swoim fanom, ale przede wszystkim samym sobie, że Energy T.I. Diatec Trentino jest do "ugryzienia". ZAKSA nie stoi na straconej pozycji, ponieważ zwycięstwo 3:0 lub 3:1 w sobotnim rewanżu na włoskiej ziemi da jej bezpośredni awans do finału. Jeśli podopieczni Sebastiana Świderskiego wygrają natomiast 3:2, finalistę Pucharu CEV wyłoni "złoty set. - Na pewno wyciągniemy wnioski z tej porażki. W Trydencie zagramy lepiej taktycznie, bardziej konsekwentnie i cierpliwie. Wierzę w to, że pokusimy się tam o wywalczenie awansu - spuentował Rejno.