Kibice oczekują od nas medalu - rozmowa z Marco Falaschim, rozgrywającym Lotosu Trefla Gdańsk

Karolina Biesik
Karolina Biesik
Wracając do tematów stricte sportowych. W sobotę rozpoczynacie rywalizację w ćwierćfinale PlusLigi. Waszym rywalem będzie zespół Transferu Bydgoszcz, który w tym sezonie zdołaliście już trzykrotnie pokonać. Przewaga psychologiczna jest po waszej stronie?

- Mam nadzieję, że pokonamy ich po raz czwarty i piąty...(śmiech). W walce o półfinały zostało osiem najlepszych zespołów w Polsce i na tym etapie nie można się spodziewać łatwej przeprawy. Nie ma co ukrywać, Transfer jest niewygodnym przeciwnikiem i jesteśmy przygotowani na trudną batalię. Drużyna prowadzona przez Vitala Heynena ma w swoim składzie między innymi byłego zawodnika Lotosu Trefla i jestem przekonany, że Kuba Jarosz będzie chciał zaprezentować na boisku coś ekstra przeciwko nam. Atutem naszych rywali jest również znakomity rozgrywający: Paweł Woicki stosuje zaskakujące rozwiązania więc nasz blok musi być przygotowany na każdą opcję jego rozegrania.

W tym sezonie ćwierćfinały rozgrywa się zaledwie do dwóch zwycięstw. To sprawia, że rywalizacja staje się jeszcze trudniejsza.

- Już od zakończenia pojedynku w Warszawie czujemy podekscytowanie zbliżającymi się play-offami i nasze myśli wędrują do sobotniego pojedynku. W rywalizacji do dwóch wygranych nie ma czasu na jakąkolwiek pomyłkę. Jeśli przegrasz pierwszą potyczkę, ustawia cię to w bardzo niebezpiecznej sytuacji. Wówczas presja ciążąca na zespole w drugim spotkaniu będzie przeogromna. Dlatego zależy nam na jak najlepszym otwarciu konfrontacji w naszej parze ćwierćfinałowej i powrocie do Gdańska z zaliczką wyjazdowego zwycięstwa.

Po bardzo dobrze rozegranej rundzie zasadniczej apetyty waszych kibiców zostały rozbudzone. Wszyscy w Gdańsku będą oczekiwać miejsca na podium na koniec rozgrywek.

- Oczywiście zdajemy sobie z tego sprawę. Nasi kibice oczekują od nas medalu, a my postaramy się zrobić wszystko, aby tym oczekiwaniom sprostać i zakończyć sezon na podium. Znamy swoją wartość i jeśli zagramy na naszym normalnym poziomie to stać nas na awans do półfinału. W tegorocznych rozgrywkach poczyniliśmy już duży krok awansując do turnieju finałowego Pucharu Polski. W ligowej rywalizacji chcemy potwierdzić, że zasługujemy na stałą obecność w najlepszej czwórce. Jednak w tym momencie nasze myśli nie mogą wybiegać dalej niż do rywalizacji ćwierćfinałowej z Transferem Bydgoszcz.
Nie jest tajemnicą, że Lotos Trefl Gdańsk od początku sezonu 2014/2015 gra jednym, żelaznym składem. Jak wygląda dyspozycja fizyczna waszej podstawowej szóstki tuż przed startem fazy play-off?

- Jeśli mam być szczery, to w trakcie meczu w Warszawie byłem trochę rozczarowany faktem, iż muszę opuścić boisko. Z drugiej strony, doskonale rozumiem decyzję podjętą przez trenera: dzięki rotacjom w składzie w ostatnim pojedynku, nasza wyjściowa szóstka zaoszczędziła siły przed zbliżającym się wielkim krokami najważniejszym etapem sezonu. Ale takie jest moje podejście do siatkówki: chcę grać od początku do końca każdego meczu, bo kocham być na boisku i kocham towarzyszące temu emocje. W tym momencie nie myślę o jakimkolwiek zmęczeniu. Zacznę się tym martwić dopiero po zakończeniu rozgrywek (śmiech). Oczywiście w przypadku Mateusza i Sebastiana sytuacja może wyglądać trochę inaczej, gdyż mają za sobą długi sezon reprezentacyjny. Obserwując jednak naszą drużynę od wewnątrz uważam, że nie mamy żadnych większych problemów z kondycją fizyczną. Od początku sezonu pracujemy skrupulatnie nie tylko nad przygotowaniem czysto siatkarskim, ale szczególną wagę przykładamy właśnie do przygotowania fizycznego. Na play-offy będziemy gotowi!

Tuż przed rozpoczęciem waszej rywalizacji z Transferem Bydgoszcz, Lotos Trefl Gdańsk poinformował o przedłużeniu kontraktu z trenerem Anastasim o kolejne dwa sezony. Czy zaskoczyło was szybkie tempo w jakim doszło do porozumienia pomiędzy zarządem a szkoleniowcem?

- Tak jak już wspomniałem, przed startem rozgrywek wiedzieliśmy, że możemy zbudować w Gdańsku coś fajnego, ale zakończenie rundy zasadniczej na tak wysokim miejscu jest zaskoczeniem również dla nas. Dobre wyniki sportowe to jeden z powodów podjęcia decyzji Andrei Anastasiego o kontynuacji współpracy z klubem. Na pewno duży wpływ miało również podejście zarządu do wykonywanej przez nas pracy na boisku. Klub w żaden sposób nie kładzie nacisku na to, abyśmy w jeden rok zbudowali najlepszą drużynę w Polsce i zwyciężali we wszystkich możliwych rozgrywkach. Lotos Trefl Gdańsk ma perspektywiczną wizję rozwoju, która oczywiście w dalszej perspektywie zawiera sukcesy odnoszone na krajowym, ale również europejskim podwórku. Jednak do wszystkiego potrzeba czasu. Myślę, że właśnie dzięki długofalowemu myśleniu przedstawiciele klubu oraz nasz trener tak szybko doszli do kompromisu. Teraz przyszła kolej na zawodników (śmiech).

Przed startem sezonu nie ukrywał pan, że jednym z głównych powodów przyjęcia propozycji Lotosu Trefla Gdańsk była osoba trenera. Czy w związku z nowym kontraktem Andrei Anastasiego jest pan o krok bliżej do pozostania w gdańskiej ekipie?

- Zgadza się, obecność trenera Anastasiego miała znaczny wpływ na moją decyzję odnośnie przenosin z Czarnogóry do Gdańska. Nigdy wcześniej nie miałem okazji z nim współpracować, ale wiele osób zachwalało wykorzystywane przez niego metody pracy oraz jego indywidualne podejście do zawodników. Po tych kilku miesiącach mogę tylko i wyłącznie potwierdzić wszystkie pozytywne opinie.

Wiele razy podkreślałem w naszych rozmowach, że w Gdańsku czuję się rewelacyjnie. Nasza ekipa jest jak jedna wielka rodzina (śmiech). Natomiast jeśli chodzi o moją przyszłość, to mogę tylko powiedzieć, że ewentualną ofertę Lotosu Trefla Gdańsk będę rozpatrywał jako pierwszą w kolejności i jeśli obie strony wykażą chęć dalszej współpracy możemy osiągnąć porozumienie.

Murphy Troy: Jestem dumny z dotychczasowych osiągnięć

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×