Mariusz Wlazły: Zawsze spodziewamy się oporu

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

Przyjeżdżając do Kielc mistrzowie Polski byli przygotowani na to, że Effector nie odda im punktów za darmo. - Drużyny, które grają przeciwko nam wliczają w swoją grę duże ryzyko - mówił 31-latek.

Tak jak można się było tego spodziewać, bełchatowianie wyjechali ze stolicy woj. świętokrzyskiego po rozegraniu trzech partii. Pojedynek z Effectorem mógł trwać jednak dłużej, ponieważ gospodarze w pierwszym secie postawili naprawdę ciężkie warunki utytułowanemu rywalowi. Niewiele zabrakło, a to oni cieszyliby się z udanego otwarcia meczu. - Nie zlekceważyliśmy ich. Kielczanie zagrali po prostu dobrą siatkówkę, a my popełniliśmy więcej błędów niż zwykle. Drużyna przeciwna doskonale to wykorzystała i dlatego też ten set był tak zacięty - ocenił atakujący Skry Mariusz Wlazły. [ad=rectangle] MVP ostatniego mundialu nie był zaskoczony niezwykle ambitną postawą drużyny Dariusza Daszkiewicza. - Zawsze spodziewamy się poważnego oporu i dobrej postawy drużyny przeciwnej - mówił. - Drużyny, które grają przeciwko nam wliczają w swoją grę duże ryzyko, licząc na to, że może się udać. Nam automatycznie przez to gra się dużo trudniej - kontynuował. Mimo problemów we wspomnianej pierwszej partii, kolejne dwie odsłony zdecydowanie należały już do PGE Skry.

Podopiecznych Miguela Falaski do kolejnego w tym sezonie zwycięstwa poprowadził argentyński duet Nicolas Uriarte - Facundo Conte. Jak przekonywał Wlazły, w bełchatowskim zespole wszyscy są już przyzwyczajeni do tego jak wygląda współpraca obu tych siatkarzy. - To zawsze wygląda świetnie. Ta para jest dobrze zgrana. Grają już ze sobą kilka lat, także my możemy jedynie podziwiać jak się ciągle rozwijają - zakończył.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)