Inżynierowie przełamali swoją niemoc. "Złapiemy teraz trochę oddechu i radości z gry"

Po kilku słabszych spotkaniach wreszcie po zwycięstwo w PlusLidze sięgnęli zawodnicy warszawskiej Politechniki. Inżynierowie w pięciu setach rozprawili się z AZS-em Częstochowa.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka
Inżynierowie zafundowali sobie jednak prawdziwą nerwówkę. Po dwóch setach podopieczni Jakuba Bednaruka prowadzili 2:0, ale nie zdołali udokumentować swojej wyższości w trzech setach. W kolejnych dwóch odsłonach na placu gry dzielili i rządzili częstochowianie, ale w tie-breaku znów warunki dyktowali warszawianie. - Myślę, że w pierwszych dwóch setach kontrolowaliśmy grę. Robiliśmy to, co zakładaliśmy sobie przed meczem. Fajnie to wyglądało, ale później wydaje mi się, że padliśmy kondycyjnie. Pod tym względem mieliśmy pewne braki, a dla mnie był to pierwszy mecz po kontuzji i ciężko było mi złapać w tych ostatnich setach trochę oddechu. Cieszę się, że udało nam się dotrzymać to zwycięstwo do końca. Piąty set był bardzo fajny. Kibice dopisali, było gorąco i naprawdę fajnie gra się w takiej atmosferze - wspomina Aleksander Śliwka, który wyróżniony został statuetką MVP poniedziałkowego spotkania.
Kluczem do zwycięstwa Politechniki, na pierwszy rzut oka, okazał się blok, na który w przeciągu pięciu setów kilkanaście razy nadziewali się siatkarze AZS-u. Młody przyjmujący, któremu wróży się świetlaną przyszłość zwraca jeszcze uwagę na konsekwencję w realizowaniu zadań taktycznych powierzonych przez Jakuba Bednaruka. - Blok był na pewno naszą silną stroną, szczególnie w tych ostatnich fragmentach meczu. W samym tie-breaku nasz blok kilkukrotnie zafunkcjonował. Pięcioma punktami wygraliśmy tego seta, więc myślę, że ten element przeważył szalę. Wcześniej myślę, że po prostu konsekwentnie realizowaliśmy założenia taktyczne. Sztywno się tego trzymaliśmy i to dało efekty - tłumaczy absolwent Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale.
Aleksander Śliwka jest jedną z największych nadziei polskiej siatkówki Aleksander Śliwka jest jedną z największych nadziei polskiej siatkówki
Zwycięstwem pod Jasną Górą warszawianie potwierdzili, że kryzys mają już za sobą. W środku tygodnia w Pucharze Polski Politechnika odprawiła z kwitkiem Cerrad Czarnych Radom. Teraz warszawianie wracają do gry, której stawką jest miejsce w rundzie play-off PlusLigi. - Złapaliśmy ostatnio lekką zadyszkę i w ogóle nie zdobywaliśmy punktów. Tym bardziej cieszy takie zwycięstwo. Zrobiliśmy sobie dodatkowo mały prezent świąteczny. Poza tym wreszcie wpadły nam punkty i może złapiemy teraz trochę oddechu i radości z gry. Nie mamy już takiej presji, że musimy zwyciężyć po serii porażek. Pozostaje nam myśleć o przyszłości, dalej trenować i cieszyć się grą, tak jak było to w pierwszej rundzie, kiedy zdobywaliśmy punkty - zauważa 19-letni przyjmujący.

Bez względu na to, czy Inżynierom uda się uzyskać przepustkę do gry w ósemce, tegoroczny sezon zespół Jakuba Bednaruka może już zaliczyć do udanych. Trzon warszawskiej ekipy tworzą młodzi gracze, którzy w większości stawiają dopiero pierwsze kroki na parkietach PlusLigi, a mimo to Politechnika ma już na swym koncie kilka niespodzianek. Od graczy z Warszawy wręcz emanuje prawdziwa radość z gry. - Jesteśmy młodą drużyną i świetnie się dogadujemy. Otoczka wokół klubu jest wyśmienita. Znakomicie czujemy się ze sobą na boisku, a ponadto razem spędzamy dużo czasu. Kuba też dba o to, by wszystko było utrzymywane w takim pozytywnym tonie. Zabawa i młodzieńcza fantazja to jest to, co pozwala nam wejść na wyższy poziom gry. Dzięki temu jesteśmy w stanie sprawiać niespodzianki - zauważa Śliwka.

Wygrana z AZS-em sprawia dodatkowo, że warszawianie w lepszych nastrojach zasiądą do wigilijnych stołów wśród swych najbliższych. - Na kilka dni zapominamy teraz o siatkówce i zajmujemy się rodziną. To jest taki magiczny czas, kiedy trzeba skupić się na najbliższych. Bardzo się z tego cieszymy, bo trochę oddechu nam się przyda. Terminarz jest bardzo napięty. Gramy praktycznie, co trzy dni i nie ma czasu nawet na treningi. Pod względem psychicznym i fizycznym, to bardzo wyczerpujące i kilka dni przerwy, to wręcz zbawienie dla nas - kończy Aleksander Śliwka.
Warszawianie są jedną z rewelacji tegorocznego sezonu PlusLigi Warszawianie są jedną z rewelacji tegorocznego sezonu PlusLigi
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×