PlusLigi w tej formule nie da się utrzymać - rozmowa z Vitalem Heynenem, trenerem Transferu Bydgoszcz

Ola Piskorska
Ola Piskorska
Nie bierzecie udziału w rozgrywkach Ligi Mistrzów, to jest wasz atut?

- Dzięki temu mamy więcej czasu na treningi, czyli na pracę, która daje postępy. Zespoły z czołówki będą miały o wiele mniej czasu pomiędzy meczami, zwłaszcza jak zaczną się spotkania play off w pucharach europejskich. I wtedy takie drużyny jak my, Lotos Trefl Gdańsk czy Cuprum Lubin, nie wspominając już o reszcie, będą miały szansę powalczyć z tymi najlepszymi. Bo te w międzyczasie będą wciąż się rozwijać i podnosić swój poziom, zamiast podróżować po całym kontynencie.

A jak oceniasz pozostałe zespoły polskiej ligi? Jakieś zaskoczenia?

- Zespół z Gdańska na pewno mnie zaskoczył. Ale nie faktem, że mają tyle punktów i trzecie miejsce w tabeli, tylko tym, że potrafili nawiązać walkę z każdą drużyną z czołówki, zwłaszcza z mistrzem i wicemistrzem Polski. Myślałem, że te dwa zespoły będą nieosiągalne dla nikogo innego. A Lotos pokazał, że jest im równy i tym im zaimponował. Wyróżniłabym także Cuprum Lubin. Mało kto na nich stawiał przed sezonem, a ten beniaminek zbudował ciekawą, dobrze zbalansowaną ekipę. Może nie aż na medal, ale na dobrym poziomie, mogącą sprawić kłopoty każdemu innemu. Nikt nie weźmie łatwo punktów w meczach z nimi. Warszawska Politechnika z kolei, to nie jest dla mnie żadne zaskoczenie. To są fantastyczni, utalentowani, młodzi siatkarze, którzy mają przed sobą wielką przyszłość. Oddali nieco za dużo punktów w tej pierwszej rundzie, ale to pewnie z powodu młodości, trzeba zapłacić frycowe przy zdobywaniu doświadczenia. Zazdroszczę Polsce, że macie taki potencjał i Stephanowi Antidze, że ma taki wybór.
Vital Heynen jest bardzo zadowolony z postawy swoich podopiecznych w pierwszej rundzie Vital Heynen jest bardzo zadowolony z postawy swoich podopiecznych w pierwszej rundzie
Wróćmy do twoich zawodników. Któryś z nich cię zaskoczył? Masz sporo nowych siatkarzy w Bydgoszczy.

- Sporo?! Prawie wszyscy są nowi (śmiech). Nie lubię wyróżniać nikogo indywidualnie, jak wiesz. Wszyscy mnie zaskakują pozytywnie tym, jak ciężko pracują i jakie robią postępy. Mam wielu świetnych siatkarzy, a ja muszę podejmować trudne decyzje, jak którego z naszych czterech środkowych posadzić na trybuny. W zeszłym sezonie Janek Nowakowski świetnie się rozwinął, ale ponieważ jest najmłodszy, to zwykle on tam trafia, nad czym bardzo ubolewam. Ale przecież nie zdejmę z boiska Wojtka Jurkiewicza, który gra sezon życia, notabene w wieku 37 lat. Mógłbym mówić i mówić o każdym z moich zawodników, bo naprawdę świetnie się z nimi wszystkimi pracuje, ale ten wywiad chyba nie ma być taki długi?

Raczej nie, może na koniec rozgrywek. To może powiedz mi bardziej ogólnie co po tych trzynastu meczach uważasz na największą siłę, a co za największą słabość swojego zespołu?

- Naszą największą słabością niewątpliwie jest przyjęcie. To było jasne i widoczne od pierwszego dnia i nadal tak jest, mimo, że nad tym pracujemy. A naszą siłą jest wyrównany szeroki skład. Zawsze mam możliwość zmiany na pozycji i ta zmiana bardzo często wnosi wiele dobrego do gry drużyny. Mam czterech świetnych środkowych, a na przyjęciu obaj zmiennicy, Marshall i Waliński, mogą w każdej chwili wejść i pomóc. To jest duży luksus dla trenera. I myślę, że im dłużej będą trwały rozgrywki, tym cenniejsza będzie ta nasza cecha.

Jaki jest twój cel na drugą rundę fazy zasadniczej? Poza oczywiście wejściem do ósemki, aby zdobyć mistrzostwo kraju.

- Grać jak najlepiej w każdym spotkaniu, niezależnie od rywala. Liga jest bardzo równa, a w tej rundzie pewnie będzie jeszcze bardziej wyrównana. Wystarczy chwila dekoncentracji, kilka słabszych spotkań i już można wypaść poza ósemkę. Chciałbym, i to mówiłem moim zawodnikom na początku sezonu, żebyśmy grali każdy mecz lepiej od poprzedniego. I oczywiście nie traktuj proszę zbyt poważnie moich słów o zdobyciu mistrzostwa. Trzy pierwsze zespoły w tabeli są zdecydowanie i wyraźnie od nas lepsze w każdym elemencie, więc raczej trudno sobie wyobrazić, żebyśmy je wszystkie pokonali. Ale może jeden z nich nam się uda... (śmiech).

Wiele osób narzeka, że czternaście zespołów to jest za dużo i nieoficjalnie rozważa się powrót do dwunastu. A jaka jest twoja opinia?

- Wystarczy spojrzeć na kalendarz reprezentacyjny następnego sezonu, żeby zrozumieć, że ligi w obecnej formule po prostu nie da się utrzymać. Mistrzostwa Europy kończą się w połowie października, a na wiosnę są piekielnie ważne kwalifikacje olimpijskie. Albo robi się mecze trzy razy w tygodniu, co zabije zawodników, albo trzeba coś zmienić. Ja w ogóle uważam, ze my żądamy zbyt wiele od siatkarzy. Moi chłopcy z reprezentacji Niemiec po niezwykle ciężkim trzytygodniowym mundialu mieli siedem dni odpoczynku i potem zaczęli grać mecze co trzy dni i tak będą grali do maja. A potem prosto na kadrę. Tego nie wytrzyma nikt. To jest problem nie tylko PlusLigi, ale i całej siatkówki europejskiej. Natomiast Polska, jako mistrz świata i zespół z czołówki, z szansami na medale na wszystkich imprezach, powinna się wyjątkowo starannie zastanowić, czy wykańczanie swoich siatkarzy we własnej lidze ma sens.

Ale mówisz tylko o aspekcie zmęczenia czy uważasz też, że niektóre zespoły z czternastu nie dorastają poziomem do reszty?

- Tylko o zmęczeniu. Poziom sportowy zespołów jest dobry i nawet MKS Banimex Będzin pokazał, że nie jest tylko dostarczycielem punktów. Nie mówiąc już o drugim beniaminku. Poziom sportowy rozgrywek jest istotnie wyższy niż w zeszłym sezonie. Taki Effector Kielce w minionym sezonie był w ósemce, w tym gra lepszą siatkówkę, a jest na dole tabeli. Poza tym poziom drużyny podnosi się poprzez trenowanie, a jak gramy co trzy dni, to kiedy mamy trenować? Dlatego najlepiej wypadają zespoły z klasowymi zawodnikami, których poziom był wysoki jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Cała reszta powinna ciężko pracować na treningach, żeby się poprawić. A jak się głównie jeździ po kraju z meczu na mecz, to brakuje czasu na spokojne trenowanie. Dlatego tak się cieszę, że w moim zespole mimo napiętego grafiku, udało się zrobić taki wyraźny krok naprzód w rozwoju. Polska liga ma zawodników i wszystko co trzeba na czternaście dobrych zespołów, problem w tym, że nie ma czasu. I to jest wielka szkoda, bo ktoś będzie musiał odpaść.

A jak ci się podoba cały nowy system play-off? Po poprzednim sezonie narzekałeś mi na bezsens grania o dziewiąte miejsce.

- Podoba mi się, oczywiście. Cztery zespoły grają o medale, a reszta o piąte miejsce, to oznacza ciekawe mecze i znacznie większą motywację zawodników. W ćwierćfinałach gra się do dwóch zwycięstw, więc przy dużym pechu i faworyt może wypaść z gry. Poza tym podoba mi się, że w pozostałych spotkaniach liczą się punkty, a nie zwycięstwa. To jest bardziej sprawiedliwe, bo wygranie w tie breaku i wygranie do zera nie powinny być równorzędne. Mam nadzieję, że ten system wypali i runda play-off będzie bardzo emocjonująca.

rozmawiała Ola Piskorska

Czy PlusLiga w sezonie 2015/16 powinna być zmniejszona do 12 zespołów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×