PlusLigi w tej formule nie da się utrzymać - rozmowa z Vitalem Heynenem, trenerem Transferu Bydgoszcz

Belgijski szkoleniowiec w rozmowie z naszym portalem podsumowuje pierwszą rundę fazy zasadniczej w wykonaniu swojego zespołu, ocenia także inne drużyny PlusLigi oraz krytykuje liczbę meczów.

Ola Piskorska
Ola Piskorska

Ola Piskorska: Jesteś zadowolony z waszej pierwszej rundy?

Vital Heynen: Oczywiście, nawet bardzo zadowolony. Zwłaszcza z postępów, jakie zrobiliśmy w tym czasie. Nie wydaje mi się, żeby wiele osób wierzyło w szóste miejsce i 24 punkty, które mamy teraz, po naszym pierwszym meczu sezonu, u siebie z Politechniką. Patrząc z jakiego miejsca startowaliśmy dwa miesiące temu, nasz aktualny wynik jest bardzo dużym sukcesem. Jako jedyny zespół w PlusLidze nie mieliśmy podczas przygotowań trenera, czyli mnie (śmiech). I oczywiście Marian (Kardas, drugi trener - przyp. red.) wykonywał swoją pracę, zawodnicy fizycznie byli obecni na treningach, ale jednak obecność pierwszego trenera wiele zmienia i dodatkowo motywuje siatkarzy podczas przygotowań. Poza tym ja mam specyficzne metody pracy, raczej odmienne od pozostałych szkoleniowców, i jak przyjechałem do klubu, to zawodnicy musieli się do mnie i tych metod przyzwyczaić. To wszystko zajęło nam trochę czasu. Rozmawialiśmy tuż przed rozpoczęciem sezonu i mówiłem ci wtedy, że widzę wielki ogrom pracy do wykonania z tym zespołem. Przyznam, że mieliśmy szczęście, że w każdym prawie meczu na początku sezonu zdobywaliśmy punkty. Graliśmy źle i nie zasługiwaliśmy na te punkty. Ale mieliśmy jeden po meczu z Politechniką, dwa po meczu w Olsztynie i trzy po meczu w Będzinie. Pomiędzy meczami staraliśmy się poprawić naszą grę i widziałem postępy z każdym spotkaniem. To co graliśmy w ostatnich kolejkach tej rundy, to była już naprawdę siatkówka. Dlatego właśnie jestem bardzo zadowolony.
A te wygrane na początku nie utrudniły ci przekonywania zawodników do swoich, często niestandardowych, pomysłów i ciężkiej pracy? Bo po co coś zmieniać, jeżeli punkty są.

- Zawsze, w każdym zespole, od samego początku stawiam bardzo wysokie wymagania moim zawodnikom. I domagam się od nich wielu zmian, co nie jest proste. I nie mam problemów z przekonaniem ich do tych zmian, problemy są z przełożeniem chęci na czyny. Dlatego wszystkie konflikty jakie mamy są na poziomie sportowym, nie psychologicznym, czyli, że zawodnicy nie robią tego, co ja bym chciał. Sama atmosfera w drużynie jest fantastyczna, od początku. To jedna z niewielu rzeczy, których nie chcę poprawiać, bo jestem z niej bardzo zadowolony. Trenują ciężko i walczą. A za sportowe niedociągnięcia można też zawsze winić mnie, bo może ja chcę za dużo i za szybko, może stawiam poprzeczkę za wysoko. Ale chyba lepiej za wysoko niż za nisko (śmiech). Paweł Woicki ostatnio powiedział w wywiadzie, że dopiero teraz zaczyna rozumieć to, czego ja od nich żądałem na początku sezonu. I to też wynika z tego, że ja musiałem się nauczyć do nich docierać z moim przekazem, uczyliśmy się siebie wzajemnie.

Czyli możemy uznać, że 24 punkty po pierwszej rundzie to jest dobry wynik?

- Jak najbardziej! Jesteśmy dwa punkty za miejscem czwartym i sporo punktów nad miejscem dziewiątym, czyli idziemy zgodnie z planem, a nawet lepiej. Bo plan zakłada bycie w ósemce.

Ale po co w ósemce? W nowym systemie play off ósemka jest niezbędna tylko walczącym o medale.

- No właśnie, przecież my chcemy walczyć o medale. Więcej, o mistrzostwo Polski. I nie rób takiej miny, po co w ogóle grać w mistrzostwach kraju jeżeli się nie wierzy w zwycięstwo? Jeżeli nie masz w sobie wiary, to na pewno nie wygrasz, a jeżeli jest choćby jeden procent szans, to warto wierzyć. Pamiętasz, jak oceniano szanse reprezentacji Niemiec na zdobycie medalu w mistrzostwach świata? Na cztery procent. A jednak ten medal zdobyliśmy, jak sama dobrze wiesz. Dlatego byłbym wyjątkowo rozczarowany i zawiedziony, gdybyśmy nie zagrali w ćwierćfinałach, bo to jest pierwszy krok do mistrzostwa Polski, o które walczymy. Myślę, że Transfer Bydgoszcz ma takie same albo nawet większe szanse na medal mistrzostw kraju, jak mieli Niemcy na medal mistrzostw świata. Trzeba tylko wierzyć i ciężko pracować.

Z trzynastu spotkań pierwszej rundy, które uważasz za najlepsze, a które za najgorsze?

- Trudne pytanie.
Vital Heynen uważa, że jego zespół dobrze się zaprezentował z mistrzami Polski Vital Heynen uważa, że jego zespół dobrze się zaprezentował z mistrzami Polski
Jak to trudne? Na pewno był taki jeden mecz, po którym sobie pomyślałeś "wow, gramy dokładnie tak jak chciałem, jest super"?

- Ależ skąd! (śmiech). Zawsze może być lepiej i wiesz, że ja nigdy nie jestem zadowolony. Właściwie to zadowolony bywam tylko po ostatnim meczu rozgrywek, kiedy osiągamy założony cel.

No dobrze, to mecz, po którym pomyślałeś "o, to wyglądało o wiele lepiej, niż się spodziewałem"?

- Taki był. Z PGE Skrą Bełchatów u nas. Graliśmy bardzo dobrze i jedyny problem, był taki, że nie byliśmy gotowi na wygraną z mistrzem Polski. W naszych głowach. Dwa sety były przegrane o włos i pokazaliśmy o wiele lepszą siatkówkę, niż się spodziewałem. Byłem tym pozytywnie zaskoczony.

A najgorszy?

- Trzy dni później w Rzeszowie (śmiech). Ani przez chwilę im nie zagroziliśmy przez całe spotkanie, mieli je od początku do końca pod kontrolą. To jest właśnie takie interesujące w sporcie swoją drogą, jednego dnia gra się fantastyczne zawody, a trzy dni później jest kompletna klapa i nic nie wychodzi. Wtedy byłem bardzo zły, bo w ogóle nie wyszliśmy na boisko. Przeszliśmy obok meczu i daliśmy się bić. Można przegrać, ale po walce, a nie tak.

Widziałeś już wszystkie zespoły w PlusLidze. To szóste miejsce, które zajmujecie, odzwierciedla wasz potencjał na tle innych?

- Nigdy nie będę zadowolony z szóstego miejsca. Jak jesteś zadowolony z szóstego, to na szóstym zostajesz (śmiech). To wy, dziennikarze, możecie oceniać, czy odzwierciedla czy nie. Dla mnie, jako trenera, szóste jest o pięć za nisko. Na pewno mamy potencjał, żeby ograć każdą z pozostałych drużyn ligowych. Moi zawodnicy zrobili ogromne postępy w ciągu pierwszej rundy i sam jestem ciekaw, gdzie zatrzyma się ich rozwój, bo mogą być jeszcze lepsi. Na przykład Konstantin Cupkovic właściwie nie grał przez ostatnie 3 lata. Teraz gra regularnie i ma mecze słabe, przeciętne i świetne. Nie wiem, jak on się będzie dalej rozwijał, bo to jest nieprzewidywalne. I właściwie to samo mógłbym powiedzieć o każdym z moich siatkarzy. Nasza ostateczna pozycja będzie zależała właśnie od tempa i kierunku rozwoju tych chłopaków, a także od tego, jak ten sam proces będzie przebiegał u naszych przeciwników. Dlatego nie jest takie ważne, jak dobrzy jesteśmy dzisiaj, tylko jak dobrzy będziemy za 2 miesiące i później.

Czy PlusLiga w sezonie 2015/16 powinna być zmniejszona do 12 zespołów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×