Z Sanją musimy celować w pierwszą czwórkę - rozmowa z Adamem Grabowskim, trenerem Budowlanych Łódź

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Czy pana drużyna ma postawiony konkretny cel na nowy sezon?

- My tutaj, w naszym najbliższym gronie, stawiamy sobie cel jasno. Interesuje nas czwórka. Jeżeli decydujemy się na taki transfer jak Sanja, to nie możemy grać o utrzymanie. Tylko tak jak mówiłem, nie spełniamy na razie jednego podstawowego warunku. Kontuzje pustoszą nam skład i troszeczkę z tego powodu jestem zdenerwowany, być może nawet trochę nadpobudliwy.

Jak ocenia pan reformę ligi? Czy jej powiększenie to dla Budowlanych szansa na więcej punktów, czy raczej ryzyko niepotrzebnych strat?

- Ja w ten sposób na zmiany organizacyjne nie patrzę. Na pewno zamknięcie ligi spowoduje większy spokój na dole tabeli. Nie będzie pewnie szaleńczych ruchów w klubach. Prezesi powinni być bardziej cierpliwi. Grałem o utrzymanie, więc wiem jak to wygląda. Ludzie zaczynają zachowywać się irracjonalnie. Przy zamknięciu ligi jest spokój, co pozwala skupić się na szkoleniu i dobrym graniu. Developres SkyRes Rzeszów pokazał już zresztą w pierwszej kolejce, że dziewczyny, które grały jeszcze niedawno poziom niżej, mogą spokojnie startować w Orlen Lidze i wstydu nie ma. Wystarczy trochę chęci, determinacji i zaangażowania, żeby powalczyć z każdym.

Czy, abstrahując od kontuzji, może pan mówić o komforcie pracy w Łodzi? Czy stworzony latem zespół wygląda personalnie tak, jak pan sobie tego życzył?

- To jest tak, że ograniczenia wynikają tylko i wyłącznie z wysokości kwot, czyli wielkości budżetu. Jeżeli ma się jakąś określoną pulę zasobów i w niej człowiek musi funkcjonować, to wtedy dopiero może określić czy jest zadowolony, czy nie. Każdy chciałby sobie ułożyć dwunastkę z najlepszych zawodniczek na świecie, usiąść z boku i niczym się nie przejmować, zastanawiając się tylko czy wygra do 10 czy 15. Natomiast jeśli chodzi o nasze możliwości w Łodzi i dostępny budżet, to generalnie z tego składu jestem bardzo zadowolony.

Jak ocenia pan ruchy kadrowe wśród ligowych przeciwników? Ma pan jakieś spostrzeżenia przed nowym sezonem?

- Nie ma co skupiać się na rywalach, bo jak się patrzy na Chemika Police, to ja zmiany robiłbym chyba, rzucając monetą. Co trener Cuccarini nie zrobi, to i tak będzie dobrze. Jak ma takie zmiany, że wchodzi Ola Jagieło za Małgosię Glinkę, albo Kaśka Gajgał za Kasię Mróz, to o czym tu mówić? Wtedy można nawet gdzieś na moment przysnąć w trakcie meczu. Czy inne drużyny mają taki komfort? Widać, że dosyć solidnym składem pochwalić może się Atom i tutaj trzeba upatrywać drugiego obok Chemika finalisty. Natomiast co liga pokaże? Nie wiem. W tamtym roku sopocianki też miały grać o złoto, a nie grały, więc trudno teraz wyrokować. Mam nadzieję, że w tym zakresie działo będzie się dużo dobrego i ciekawego, ale zobaczymy. Ja przed ligą nie chciałbym nikomu wręczać medali, ani ich zabierać. Niech każdy sobie gra o to, o czym marzy i zdobędzie tyle, na ile go stać.
Dwa lata temu Grabowski świętował mistrzostwo Polski z Atomem Treflem Sopot. Teraz chce wprowadzić do strefy medalowej łodzianki Dwa lata temu Grabowski świętował mistrzostwo Polski z Atomem Treflem Sopot. Teraz chce wprowadzić do strefy medalowej łodzianki
Skoro już jesteśmy przy Atomie to muszę zapytać o Magdalenę Damaske, która związała się właśnie z tym klubem, choć wcześniej anonsowana była już jako zawodniczka Budowlanych Łódź. Czy liczył pan bardzo na tę zawodniczkę? Przydałaby się w drużynie?

- Ja akurat, szczerze mówiąc, z Magdą nie zamieniłem ani słowa. Czytałem natomiast jej wypowiedź, którą odebrałem, jako dobry sygnał. Jednak to, co dzieje się koło niej teraz, za bardzo mnie nie interesuje. Każdy ma swój pomysł na funkcjonowanie, życie czy granie. Jeżeli Magdzie coś się nagle zmieniło, jej czy komukolwiek z jej otoczenia, to co zrobić? Nie chce mi się na ten temat za bardzo dyskutować. Młode dziewczyny, juniorki, nie powinny tak szaleć, jeśli chodzi o tego typu ruchy. Mają na to czas. Na takie dziwne zachowania pozwolić mogą sobie chyba tylko nieliczne zawodniczki, a Magda na to wydaje się być jeszcze za młoda. Za mało, póki co, ugrała w życiu, żeby takie rzeczy robić.

Wróćmy jeszcze w takim razie na koniec do juniorek, które ma pan do dyspozycji. Czy powołanie w Łodzi drużyny do rozgrywek Młodej Ligi ma znaczenie z punktu widzenia pana pracy?

- Na razie jestem z takiego stanu rzeczy bardzo zadowolony. Nie muszę się zastanawiać skąd brać dziewczyny, jeśli mam niepełny skład na treningu. Dzwonię do Jacka Pasińskiego i mówię: potrzebuję te zawodniczki, i one są zaraz u mnie na zajęciach. Nie ma z tym żadnego problemu. To jedno. Dodatkowo, mogą jeszcze takie młode zawodniczki jak Emilia Kajzer, Ola Sikorska, Martyna Grajber czy Asia Pacak grać dodatkowo w tej Młodej Lidze. Więc, jeżeli nie wystąpią akurat w seniorkach, to mają szansę sprawdzić się na innym froncie, co jest dla wszystkich bardzo dobrym rozwiązaniem. Po sezonie, w kwietniu czy maju, będziemy mogli porozmawiać na temat tego czy i jak to się sprawdziło.

W której części tabeli nowy sezon ligowy zakończy zespół Budowalnych Łódź?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×