Prezes PGE Skry Bełchatów: Zawodnicy mają świadomość, że szyldy nie grają
Mistrz Polski znów będzie walczyć o najwyższe cele w PlusLidze i na arenie międzynarodowej, o czym zapewnia Konrad Piechocki, prezes PGE Skry Bełchatów.
Bełchatowianie nie mieli problemów z pozyskaniem Srecko Lisinaca czy Kacpra Piechockiego, bowiem powracali oni z wypożyczenia. Do samego końca szukano następcy Stephane'a Antigi, ostatecznie do drużyny powrócił Michał Winiarski. - Tutaj sytuacja była na tyle bardziej skomplikowana, że nie byliśmy stroną w tych negocjacjach. Michał miał jeszcze ważny kontrakt w Rosji i w zasadzie wszystko zależało od tego w jaki sposób, i czy w ogóle ten kontrakt zostanie rozwiązany. W momencie kiedy Michał odchodził od nas mieliśmy w kontrakcie zapis, że jeżeli chodzi o jego powrót do Polski, to może wrócić tylko do Bełchatowa. Kiedy rozwiązał kontrakt w Rosji z automatu stał się naszym zawodnikiem - powiedział Piechocki.
Ponieważ PGE Skra do większości spotkań podchodzi jako faworyt, spoczywa na niej szczególna presja. Teraz dodatkowo będzie wzmożona przez to, że w jej szeregach będzie występować pięciu zawodników, którzy sięgnęli po medale we wrześniu. - Przez te siedem lat, kiedy wygrywaliśmy mistrzostwa Polski, często słyszeliśmy na konferencjach wypowiedzi trenerów czy kapitanów, że najlepszy mecz w rundzie czy w sezonie zagrali właśnie przeciwko nam. To jest jednak naturalne. Myśle, że to tylko i wyłącznie powinno jeszcze bardziej mobilizować naszych zawodników, bo mają na pewno świadomość, że szyldy nie grają. Nie będzie decydowało to, że masz wypisane "mistrz świata" na plecach czy na czole, tylko forma i umiejętność koncentracji w danym meczu - podkreślił prezes.
Pierwszy mecz bełchatowianie rozegrają w sobotę na wyjeździe, a ich rywalem będzie MKS Banimex Będzin.