Marcin Olczyk: Strzał Polsatu w kolano czy strategiczny majstersztyk?

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Przedstawiciele Polsatu (ale też PZPS-u) podkreślają na każdym kroku znaczenie tejże stacji dla rozwoju polskiej siatkówki. Należy jednak pamiętać, że mówimy o sporcie, który bez kibiców nie istnieje. Zainteresowanie siatkówką rodziło się na fali sukcesów "złotek" w 2003 (finał pokazany został w otwartym Polsacie, ale dostęp do meczów tego turnieju umożliwiał popularny w tamtych czasach Eurosport, a Polsat Sport, gdzie dostępne były mecze wcześniejszych etapów, znajdował się w pakietach wielu telewizji kablowych) i 2005 roku (TVP) oraz mężczyzn na mistrzostwach świata rok później (wszystkie mecze Polaków w otwartym Polsacie). Teraz nadawca, który tak szczyci się promocją siatkówki, zamyka dostęp do niej wielu rodakom. Wydaje się to być niesamowitą niegospodarnością, zważywszy na fakt, że tego typu impreza w naszym kraju szybko już pewnie nie zagości, więc przy bardzo ograniczonej dostępności miejsc na hali właśnie telewizja powinna być głównym narzędziem poszukiwania kolejnych odbiorców i próbą zbliżenia się choć odrobinę do popularności piłki nożnej. Ciekawe, czy ktoś zbadał w czasie tegorocznego mundialu w Brazylii ile osób niezainteresowanych sportowym śledziło wydarzenia z boisk mistrzostw świata, mimo braku naszej reprezentacji i nocnych godzin transmisji? Występy biało-czerwonych, na pięknych polskich halach przy gorącym dopingu najlepszej na świecie publiczności, mogłyby zapewne zwiększyć liczbę fanów volleya w naszym kraju. Druga taka okazja długo się nie trafi.

Choć decyzja Polsatu jest bardzo kontrowersyjna i już nie tylko poruszyła, ale wręcz podzieliła, środowisko siatkarskie w kraju, telewizja spod znaku słoneczka, wbrew niektórym opiniom, może na całym zamieszaniu sporo zyskać. Pierwszy i zapewne najważniejszy dla prywatnej firmy jest aspekt finansowy. Tutaj, nie dość, że za oglądanie meczów trzeba będzie zapłacić, to jeszcze nadawca nie będzie musiał blokować reklamodawcom najlepszych godzin telewizyjnych w kanale otwartym. O ile bowiem w mogącym trwać nawet 3 godziny meczu siatkarskim, możliwości emitowania reklam są mocno ograniczone, o tyle, puszczając w tym czasie filmy czy programy nie ma żadnych przeciwwskazań, by - jak dotychczas - serwować widzom nawet kilkunastominutowe przerwy.

Co więcej, taki ruch ze strony Polsatu, doprowadzi do darmowej, ale bardzo rzetelnej weryfikacji potencjału rynku. Jeżeli kibice nie będą nagminnie kupować dekoderów lub wiązać się na dłużej z platformą cyfrową nadawcy, będzie to wyraźny znak, że miłość Polaków do siatkówki, choć w teorii olbrzymia, na wielkie pieniądze już się raczej nie przełoży (skoro nawet historyczna impreza nie chce skłonić rodaków do wysupłania z portfela kilku dodatkowych złotówek). W przypadku sukcesu sprzedaży dekoderów, Polsat zyska masę odbiorców, którzy raz otrzymując bezgraniczny dostęp do świata siatkówki, łatwo się go nie pozbędą. W efekcie, w sytuacji ciężkiej rywalizacji na rynku, Polsat będzie w stanie zminimalizować przyszłe straty (w przypadku gdy mundial się jednak "nie sprzeda" sens dalszego inwestowania w siatkówkę będzie już bardzo wątpliwy, więc nakłady na tę dyscyplinę będzie można stopniowo ograniczać) lub zdmuchnąć konkurencji sprzed nosa kolejną partię klientów (w przypadku gdy Polacy zdecydują się jednak na dekoder).
Kibice reprezentacji Polski mają teraz ciężki orzech do zgryzienia. Czy zdecydują się na płatne relacje z mistrzostw świata? Kibice reprezentacji Polski mają teraz ciężki orzech do zgryzienia. Czy zdecydują się na płatne relacje z mistrzostw świata?
Jednocześnie Polsat sprawił, że jego dotychczasowi klienci poczuli się naprawdę wyróżnieni. Niezależnie od posiadanego pakietu, będą mogli śledzić całe mistrzostwa świata. Spora część z nich, na pewno po takiej gratyfikacji jeszcze bardziej przywiąże się do "swojego" nadawcy, mając w pamięci, że przecież cała siatkówka dostępna jest właśnie na Polsacie. Przy silnej konkurencji cenowej na rynku związek merytoryczny (tematyczny) może okazać się wyjątkowo cenny. Zresztą zmiany prawne, które od przyszłego roku zmuszać będą operatorów do pokazywania w otwartych kanałach również startów Polaków w najważniejszych imprezach siatkarskich, paradoksalnie, zamiast nakłonić Polsat do pokazania już teraz "dobra narodowego" wszystkim rodakom za darmo, dały stacji ostatnią szansą na to, by zyskać nowych odbiorców i na siatkarzach zarobić.

Choć czwartkowa decyzja Polsatu wywołała burzę, gdy już opadną emocje i znane będą szczegóły płatnej oferty, okazać może się, że fani siatkówki ruszą jednak po dekodery i nie zrezygnują ze śledzenia na żywo najważniejszego wydarzenia w historii polskiego volleya. Wizerunkowo Polsat na pewno z dnia na dzień stracił sporo. Już słychać głosy dotychczasowych abonentów tej telewizji, którzy deklarują chęć zakończenia "współpracy" po mundialu. Efektów w dłuższej perspektywie na ten moment przewidzieć się jednak nie da. I choć siatkarska kura "właścicielom" daje coraz mniej złotych jajek, Polsat, niczym przysłowiowy kot, wciąż ma spore szanse, by, wbrew "buntownikom" spaść na cztery łapy...

Marcin Olczyk

Wielkie odliczanie: 30 dni do Mistrzostw Świata 2014

Czy inwestycja w siatkarskiej mundial przyniesie telewizji Polsat zysk?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×