Dobrze, że ktoś utarł Rosjanom nosa - rozmowa z Marcinem Nowakiem, byłym reprezentantem Polski
- Tak. Starałem się oglądać mecze World League. Bardzo przypadła mi do gustu gra Iranu. Zespół ten zrobił ostatnimi czasy kolosalny postęp. Jestem pełen szacunku dla tych zawodników oraz sztabu i uważam, że ich zwycięstwa z Włochami, Brazylijczykami czy Polakami nie były na pewno przypadkowe. Wskoczyli na naprawdę wysoki poziom. Mają fajnego rozgrywającego, który wykonuje kawał dobrej roboty. Zresztą generalnie, jako zespół grają dobrze. Z Rosjanami w Final Six też byli blisko sukcesu, ale w tie-breaku trochę im zabrakło - nie wiem, wiary czy umiejętności - ale cały mecz i ich występ na pewno mógł się podobać. Super, że dzięki ograniu Canarinhos zakwalifikowali się do półfinału. Cieszę się też, że odpadła Sborna, bo jak patrzę na tych chłopaków, to ok, są dobrzy, ale ich zadufanie w sobie i myślenie, że Rosja jest "naj, naj, naj" pod każdym względem, strasznie mnie irytuje. Dobrze, że ktoś utarł im nosa, bo po meczu z Iranem czytałem komentarze, w których wypowiadali się, że nie mieli wyboru, musieli wygrać mecz z Iranem, to wygrali, co świadczy o ich sposobie myślenia i tym właśnie zadufaniu w sobie.
Przed startem Ligi Światowej w naszym kraju wciąż można było spotkać się z głosami, że Iran powinien być zespołem, z którym Polacy poradzą sobie bez większych problemów. Zderzenie z rzeczywistością było brutalne.
- Przychodzi mi na myśl kilka wniosków. Na pewno grać musi Bartek Kurek, którego ten zespół potrzebuje. Bardzo pomocnym zawodnikiem będzie Michał Kubiak, który, mam nadzieję, wróci po tej pechowej kontuzji i da radę odbudować na czas formę. On, o ile będzie fizycznie w takiej dyspozycji jak przed urazem, to na pewno okaże się mocnym punktem tej reprezentacji. Dalej wspomnieć trzeba również o Mariuszu Wlazłym, bez którego kadry też nie widzę. On jest zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na swojej pozycji w Polsce. Naprawdę nie ma lepszego. Atakujący PGE Skry musi być w zespole. Jeśli zdrowie mu dopisze i nie będzie miał zbyt wielu przerw w grze, to jest na pewno zawodnikiem, który będzie grać na najwyższym poziomie. Pomimo tego, że cztery lata nie było go w reprezentacji, nic się u niego nie zmieniło - w dalszym ciągu zagrywa, blokuje. Pozostaje tylko kwestia doszlifowania współpracy z Fabianem Drzyzgą czy Pawłem Zagumnym, bo ten ostatni musi znaleźć się w składzie na mistrzostwa.
Podsumowując, jak zawodnicy złapią formę to będzie dobrze. Michał Winiarski na przykład jest dowodem na to, że ta dyspozycja może rosnąć, bo też go wcześniej trochę brakowało, a w meczach domowych z Iranem prezentował się już o niebo lepiej, niż na początku sezonu reprezentacyjnego. Mam nadzieję, że wszyscy wyrobią się na mundial i ten pierwszy, nieszczęsny mecz na Stadionie Narodowym, który - wiadomo - jest świetnym sposobem promocji siatkówki i powinien być znakomitym widowiskiem, ale z punktu widzenia zawodników, będzie ciężką przeprawą z uwagi na rywala po drugiej stronie siatki, uda się zakończyć zwycięstwem. Gra na takim obiekcie to jedna wielka niewiadoma, a jeśli przeciwnikiem jeszcze jest Serbia to wszystko może się zdarzyć. Ja tego starcia bardzo się obawiam, bo będzie ono kluczowe dla całej pierwszej fazy rozgrywek.- Myślę, że tak. Iran pokazuje, że bez gwiazd można wygrywać i jak tylko chłopaki zbiorą się do kupy i będą zespołem, z czym ostatnio bywało różnie, to na pewno potencjał jest ogromny. Mam nadzieję, że do dyspozycji wróci też Piotrek Nowakowski, bo ostatnio nie pokazuje tego, czego przynajmniej ja bym od niego oczekiwał. Od jakiegoś czasu wygląda tak, jakby się zatrzymał, a powinien zrobić jeszcze krok do przodu. Stać go na to, ponieważ jest jednym z niewielu zawodników na świecie z takimi parametrami. Musi to wykorzystywać. Nie wiem czy już się zadowolił tym, co osiągnął, ale niewątpliwie możliwości na spore.
Jak pan ocenia dotychczasową prace Stephane’a Antigi?
- Niczego więcej na razie od niego nie oczekiwałem. Wiedziałem, że to będzie budowa zespołu na zasadach koleżeństwa, bez jakiegoś ogromnego ciśnienia. Chłopaki na treningach zapierdzielają. Na meczach różnie to wygląda, bo Stephane jest po prostu takim człowiekiem, jakim jest, z takim a nie innym temperamentem, i nie będzie pokazywał na meczu, w czasie przerw, że umie krzyczeć, wyzywać. To jest inna szkoła. Mam nadzieję, że zawodnicy ufają i będą dalej ufać mu na tyle, żeby realizować nakreślone przez niego założenia. Ma przy sobie Philippe’a - wieloletniego trenera reprezentacji. On na pewno jest mu w tej chwili bardzo potrzebny i pomocny, bo niewątpliwie Stephane stanął przed trudnym zadaniem przejścia prosto z roli zawodnika do funkcji trenera, i to reprezentacji Polski, co do której oczekiwania zawsze są duże. To jest dobra para i myślę, że będzie z tego owoc, jak najlepszy i najsłodszy dla nas wszystkich.Plaża Open Łódź: Dzień czwarty - finały