Wycinek z życia: Murilo Endres - bohater w szponach siatkarskiej miłości
Cierpienie z radosną nowiną w tle
Życie Murilo po pewnym czasie wróciło na właściwe tory, jednak ponownie zaczęło z nich stopniowo zbaczać po zakończeniu Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Tym razem nie chodziło jednak o sprawy rodzinne, lecz o indywidualne problemy zdrowotne siatkarza. Wraz z rozgrywaniem kolejnych spotkań w kolejnym sezonie ligowym, coraz bardziej dokuczał mu dyskomfort w prawym barku. Po zakończeniu meczu rozegranego 30 marca 2013 roku, podjął decyzję o poddaniu się operacji, która wykluczyła go z gry na nieco ponad osiem miesięcy (dokładnie 245 dni). - Nigdy nie spędziłem tak wiele czasu poza boiskiem. W czasie całej kariery miałem zaledwie kilka kontuzji. W 2001 roku doświadczyłem problemów z kolanem, ponadto zmagałem się jeszcze z kontuzją łydki, a teraz wystąpił uraz barku - mówił w czasie trwania rehabilitacji. Na parkiet powrócił dokładnie 30 listopada.
Nastrój siatkarza podczas odzyskiwania sił po zabiegu z pewnością poprawiała wieść, że jego żona po raz drugi zaszła w ciążę. Tym razem wszystko przebiegło bezproblemowo i zaplanowany pod koniec grudnia poród odbył się zgodnie z planem. Młody Arthur przyszedł na świat tuż przed świętami Bożego Narodzenia - 20 grudnia. - Jeśli, podobnie jak Jaque i ja, zechce zostać przyjmującym, będzie jednym z najlepszych na świecie. Gdyby jednak pragnął być doktorem, nasze wsparcie dla niego będzie tak samo duże - podkreślił tuż po narodzinach gwiazdor brazylijskiej siatkówki.
Udany związek tej pary może być dowodem na potwierdzenie tezy, że "przeciwieństwa się przyciągają". Charaktery Murilo i Jaqueline są bowiem zgoła odmienne. - Ja jestem bardziej nieśmiały i zdystansowany. Od żony nauczyłem się okazywania uczuć - wyjawił reprezentant "Kanarkowych". - Rzadko się kłócimy, ale ja częściej się złoszczę. On jest spokojny - dodała z kolei Jaqueline.W czasie swojej kariery reprezentacyjnej zdobył praktycznie wszystkie możliwe trofea. Dwukrotnie wygrał mistrzostwo świata, siedem razy zwyciężał w Lidze Światowej, czterokrotnie w mistrzostwach Ameryki Południowej i raz w Pucharze Świata. W obfitej kolekcji brakuje mu jednak najcenniejszego z możliwych rekwizytów, który z kolei jego żona wywalczyła aż dwukrotnie, czyli złotego medalu olimpijskiego. O ile w 2008 roku w Pekinie Brazylijczycy byli w finałowym spotkaniu dość wyraźnie słabsi od Amerykanów, o tyle cztery lata później w Londynie od końcowego triumfu dzieliły ich dosłownie milimetry. W starciu z Rosją prowadzili już 2:0 w setach i mieli dwie piłki meczowe w trzeciej partii. Niewykorzystane szanse srogo się zemściły. Canarinhos przegrali cały mecz 2:3 i po raz drugi z rzędu musieli obejść się smakiem sukcesu. - To frustrujące uczucie, jeśli złoto jest tak blisko, a potem wymyka się z rąk. W żadnym momencie nie pomyśleliśmy, że już jesteśmy zwycięzcami. Nie mamy jednak powodu do płaczu z powodu porażki. Wiedzieliśmy, że Rosja jest bardzo mocna, a nasz trener próbował wszelkich możliwych rozwiązań - tłumaczył niepowodzenie zespołu Murilo.
Sam przyjmujący wrócił natomiast ze stolicy Wielkiej Brytanii z tytułem najlepszego zawodnika imprezy. Takie samo indywidualne wyróżnienie otrzymał jeszcze w 2010 roku na mistrzostwach świata we Włoszech oraz w finałowym turnieju Ligi Światowej w Cordobie. Rok wcześniej został z kolei uznany MVP mistrzostw swojego kontynentu.Profesjonalizm i poziom sportowy gracza nie umknął uwadze sponsorów oraz władz FIVB. Przed startem w londyńskich Igrzyskach, siatkarz związał się kontraktem z tak znanymi firmami jak Gillette czy Samsung. Jest również jednym z wybrańców Międzynarodowej Federacji Siatkarskiej do udziału w kampanii FIVB Heroes. Dzięki temu doczekał się własnej statui, którą siatkarscy fani mieli okazję podziwiać między innymi podczas Pucharu Świata 2011 w Japonii czy też Final Six Ligi Światowej 2012 w Sofii. - Najbardziej dumny jestem z tego, że otrzymałem okazję, by stać się przedstawicielem wszystkich brazylijskich siatkarzy - wyjaśniał Murilo. Jego rodakom, marzącym o zrobieniu równie wielkiej kariery, nie pozostaje więc nic innego, jak czerpanie inspiracji od aktualnie 33-letniego siatkarza. A wzorzec postępowania nakreślony przez niego na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat jest naprawdę godzien naśladowania.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!