Wycinek z życia: Murilo Endres - bohater w szponach siatkarskiej miłości

Dzięki uprawianiu sportu nie tylko sięgnął nieba na płaszczyźnie sportowej, ale również osiągnął szczęście w życiu prywatnym. W drugim odcinku cyklu przedstawiamy sylwetkę reprezentanta Brazylii.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński

Oswajanie z metropolią

Stawiając pierwsze kroki na szczeblu seniorskim, Murilo Endres kojarzony był przede wszystkim jako młodszy brat znanego już wówczas środkowego Gustavo Endresa. Przygoda przyjmującego z siatkówką rozpoczęła się na przydomowym terenie należącym do wujka Bruno i cioci Marty. Zawodnik od początku był wiodącą postacią szkolnych drużyn, których barwy reprezentował. Wartościami, jakie od dzieciństwa wpajali mu jego rodzice niemieckiego pochodzenia, matka Jane oraz ojciec Arnildo, były dyscyplina oraz przywiązanie do sportu. Poza siatkówką, młody Murilo trenował również piłkę nożną i koszykówkę.

Kiedy zawodnik miał 15 lat, mama przeprowadziła z nim poważną rozmowę na temat przyszłości. Chciała, aby syn zrozumiał, że w celu zostania utytułowanym sportowcem będzie musiał zrezygnować z pewnych przywilejów przeciętnego nastolatka. - Zaczął wracać do domu o późniejszych porach, więc usiadłam z nim i porozmawiałam, uświadamiając go, że jako sportowiec nie będzie miał możliwości tak długich wyjść. Zachowywał się inaczej niż chciałam. Przez rok musiałam nawet pilnować, by skończył szkołę - wyjaśniła.
Wspomniany dialog z matką odcisnął na Murilo duże piętno, który na dobre uznał, że swoją przyszłość widzi właśnie w siatkówce. W celu realizacji swoich planów, w wieku 17 lat przeprowadził się do Sao Paulo. Pierwsze chwile młokosa w nowej metropolii nie należały do łatwych. Zaskoczył go nie tylko ogromny rozmiar miasta, ale również nieszczególnie optymistyczne przyjęcie przez kolegów z przyszłej drużyny - Banespa São Bernardo do Campo. - Myśleli, że przyjechałem na testy z powodu obecności w klubie mojego brata Gustavo - powiedział po fakcie. Mimo to młodzieniec zrobił na trenerach korzystne wrażenie i postanowiono go zatrzymać, aż do 2003 roku. Aklimatyzacji nie ułatwiał mu również fakt, że nie mieszkał razem z Gustavo. Wraz z upływem czasu jego życie w Sao Paulo nabrało dużego kolorytu, ponieważ to właśnie tam pewnego dnia spotkał swoją przyszłą żonę.

Miłosne ultimatum

Do ich pierwszego spotkania doszło w roku 1999. Wszystko rozpoczęło się od wyjścia zawodnika z kolegami na mecz żeńskiej drużyny juniorek Finansa. Wówczas wpadła mu w oko pewna 15-latka, której numer telefonu zdobył dzięki uprzejmości koleżanki obiektu swoich westchnień. Przez pierwsze kilka miesięcy nic nie zapowiadało, że "z tej mąki powstanie chleb". Para starała się kontaktować ze sobą telefonicznie, ale nie dane im było się widywać. Impas, w zdecydowany sposób, jako pierwsza zdecydowała się przerwać dziewczyna. Na imię było jej Jaqueline.

- Pewnego razu powiedziała do mnie: "albo zaprosisz mnie na randkę, albo ostatni raz widzisz mnie na oczy" - opowiedział Murilo. Zaczęli spotykać się w tajemnicy przed matką siatkarki, która uważała, że jej córka jest jeszcze w nieodpowiednim wieku na szukanie partnera. Ich znajomość poważnie zaczęła rozkręcać się od momentu spotkania na żywo w dyskotece. - Ja grałam w juniorkach, Murillo trenował już z pierwszym zespołem. Koleżanka, która dała mu mój numer telefonu za wszelką cenę chciała nas ze sobą poznać. Mówiła: "On jest miły i ładny, a na dodatek za Tobą szaleje". Tego wieczoru wszystko się zaczęło - zaznaczała Jaqueline w rozmowie z "Magazynem Siatkówka".

W celu organizowania wspólnych spotkań, para musiała poświęcać wiele czasu na dojazdy autobusami do centrum Sao Paulo. Każde z nich mieszkało bowiem na przedmieściach wielkiego miasta, w dodatku po przeciwnych jego stronach. Najczęstszym miejscem ich spotkań było centrum handlowe, gdzie wieczorami spędzali ze sobą czas aż do momentu jego zamknięcia. Z powodu gry w różnych klubach, ich związek od samego początku był wystawiany na dużą próbę. Najpoważniejszy test zniesienia rozłąki nastąpił jednak w 2005 roku, kiedy Murilo skorzystał z oferty przenosin do włoskiej Serie A.

Europa nieskutecznym lekarstwem

Gdy siatkarz zasilił szeregi zespołu z Vibo Valentii, jego dziewczyna pozostała w ojczyźnie, reprezentując barwy stołecznego Rio de Janeiro Volei Clube. - To był trudny rok. Widzieliśmy się w Boże Narodzenie, a potem dopiero w maju - komentował Murilo przebieg wydarzeń w sezonie 2005/2006. Jaqueline nie przyjechała do Europy, tłumacząc, że nie jest jeszcze gotowa na taki krok. Z kolei przed 24-letnim wówczas reprezentantem Brazylii otworzyła się niepowtarzalna szansa na pokazanie swoich umiejętności całemu światu. Siatkarka zdecydowała się rozpocząć swoją karierę na Starym Kontynencie w 2006 roku. Brazylijczyk przeniósł się wtedy do ekipy z Modeny, w której spędził trzy kolejne sezony, natomiast Jaqueline co roku zmieniała pracodawcę. Rozegrała dwa sezony na Półwyspie Apenińskim, kolejno w barwach Vini Monteschiavo Jesi oraz Scavolini Pesaro, a w międzyczasie zaliczyła roczną przygodę w hiszpańskim Gruppo Murcia 2002. Przybycie siatkarki bliżej ukochanego wcale jednak nie poprawiło znacząco częstotliwości ich spotkań. - Niby bliżej, a jednak ze względu na Ligę Mistrzyń i podróże w czasie tygodnia, widzieliśmy się trzy, cztery razy w roku - dodawał Murilo. Taki obrót spraw spowodował, że w 2009 roku para podjęła decyzję o wspólnym powrocie do ojczyzny, dokładniej do Sao Paulo, i zawarciu związku małżeńskiego.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Czy uważasz Murilo Endresa za najlepszego brazylijskiego przyjmującego w XXI wieku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×