Chciałbym wygrać PlusLigę ze Skrą - rozmowa z Aleksandarem Atanasijevicem, atakującym reprezentacji Serbii

Ola Piskorska
Ola Piskorska
Przejdźmy do sezonu reprezentacyjnego. Jakie są wasze cele na ten sezon?

- Od kliku lat Serbii nie było w finałach Ligi Światowej i zależy nam na tym, żeby przerwać tę złą passę. Mamy poczucie, że właśnie teraz jest to możliwe, bo wielu naszych graczy ma za sobą bardzo udane sezony w dobrych klubach. Konkurencja jest właściwie na każdej pozycji, a nasz trener musi dokonywać bardzo trudnych wyborów. Jeżeli osiągniemy dobry wynik, to wszyscy będą go nosić na rękach, ale jak nie, to wszyscy będą mu wypominali, że wybrał tych, a nie innych.

Czyli podchodzicie poważnie do Ligi Światowej w tym roku? To chyba jako jedyni.

- Oczywiście, mistrzostwa kontynentu i świata czy igrzyska to są dla nas najważniejsze rozgrywki. Liga Światowa jest mniej istotna, ale zależy nam w tym roku na awansie do finałów. To będzie dobre przetarcie przez decydującą imprezą w Polsce, a poza tym uważamy, że stać nas na ten awans.
Aleksandar Atansijevic bardzo ciepło wspomina polskich kibiców Aleksandar Atansijevic bardzo ciepło wspomina polskich kibiców
Ale myślicie też o medalu Ligi Światowej?

- Na takie rozważania jest jeszcze za wcześnie. W finałach będzie sześć świetnych zespołów, z których każdy może wygrać i przegrać z każdym. Na razie reprezentacja Włoch gra zdecydowanie najlepszą siatkówkę ze wszystkich i jest poza zasięgiem. Ale do lipca to się może zmienić. My się teraz skupiamy na meczach grupowych, jedziemy do Stanów i jeżeli tam wygramy oba mecze, to już jedną nogą jesteśmy w finałach i to jest nasz cel. Na pewno mecze z Rosjanami u nich będą o wiele trudniejsze, więc byłoby dobrze mieć już wtedy spokojną głowę.

Kiedy zobaczyłeś waszą grupę w Lidze Światowej (Serbia, Bułgaria, Rosja, USA - przyp. red.) to byłeś przerażony? To najtrudniejsza grupa.

- Muszę powiedzieć, że podział na grupy jest zdecydowanie niesprawiedliwy. Są dwie grupy pełne mocnych zespołów, ale w jednej z nich jest gospodarz i dzięki temu trzy awansują. A u nas tylko dwie, więc my każdy mecz musimy grać na maksimum i nie możemy nic przegrać. Ale ok, to jest siatkówka, takie są reguły w tym roku, więc walczymy. I mam nadzieję na trochę szczęścia, bo w takiej grupie szczęście też nam się przyda (śmiech).

Szczęście to wy już mieliście, kiedy do Niszu przyjechali Rosjanie swoim trzecim składem i wygraliście pięć punktów w dwumeczu z nimi. To był prezent od losu?

- Absolutnie to nie był prezent! Wygraliśmy te mecze, bo my wszyscy stawiliśmy się na kadrze od razu po zakończeniu naszych lig, niektórzy mieli dwa, trzy dni odpoczynku. Nie było nikogo, kto poprosił by o wolne. Więc to nie jest żadne szczęście, tylko nasz wysiłek i poświęcenie. Każdy z nas grając pełen sezon w reprezentacji bez odpoczynku ryzykuje swoim zdrowiem, ale granie dla naszego kraju jest dla nas ważne. I chciałbym zauważyć, że my jako jedyni reprezentanci gramy dla swojego kraju zupełnie za darmo.

Jak to? Nie dostajecie pieniędzy za grę w reprezentacji?

- Nie, żadnych. Dostajemy tylko część kwoty za udział w Lidze Światowej, ale z kilkuletnim opóźnieniem. Więc o nas można powiedzieć, że mu naprawdę oddajemy kadrze całe serce. I kochamy grać w siatkówkę (śmiech).

Po Lidze Światowej mamy mistrzostwa świata. Już macie jakieś cele postawione?

- To jest drugi najważniejszy turniej obok igrzysk. Ważniejszy dla nas wszystkich bardziej niż Liga Światowa czy nasze kluby. Cztery lata temu Serbia zdobyła brązowy medal, ale wielu z tamtych zawodników już nie ma. Mamy teraz bardzo młodą drużynę i w zeszłym roku wszyscy mówili: nie macie żadnych szans w Mistrzostwach Europy, a my zdobyliśmy nieoczekiwanie brąz. Teraz chcielibyśmy również wszystkim pokazać, że jesteśmy mocniejsi niż myślą i zdobyć medal, ale oczywiście to będzie bardzo trudne.

Zagracie z Polską w meczu otwarcia na Stadionie Narodowym, przy 63 tys. kibiców. Tobie się to pewnie podoba?

- To dla nas ogromny honor, że zostaliśmy wybrani do tego meczu. Nie wiedziałem, że będzie aż tyle osób i prawdę mówiąc, w ogóle sobie tego nie wyobrażam. Ale to na pewno będzie wspaniałe widowisko, mam tylko nadzieję, że warunki będą lepsze niż w Kopenhadze.

Masz na myśli temperaturę powietrza?

- Przede wszystkim. Po finałach w Danii słyszałem wiele pretensji, że poziom tych czterech meczów był słaby i niegodny finałów mistrzostw kontynentu. Tylko w temperaturze 13-15 stopni po prostu nie da się grać na najwyższym poziomie! Mięśnie nie są wystarczająco rozgrzane, zwłaszcza po staniu w kwadracie. Poza tym w takich warunkach jest znacznie większe ryzyko kontuzji. Ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, a po obejrzeniu ceremonii losowania grup, która była zachwycająca, jestem pewien, że ten mecz otwarcia będzie profesjonalnie zorganizowanym, pięknym widowiskiem.

Ty osobiście chyba jesteś zachwycony tym pomysłem? Zauważyłam, że lubisz grę przy dużej ilości żywo reagującej publiczności, nawet będącej przeciwko tobie. Niektórzy zawodnicy się peszą w takiej sytuacji, a ty wręcz przeciwnie.

- Jednak wolę, kiedy tłum jest po mojej stronie (śmiech). Dla mnie to świetna dodatkowa motywacja, kiedy publiczność mnie nie lubi. Ale przede wszystkim całe to nasze granie nie miałoby sensu bez kibiców. To ma być show dla nich i ja staram się dać im ten show. Czasem mnie za to lubią, a czasem nienawidzą, to normalne. I to mi pasuje, bo największy koszmar dla siatkarza to puste trybuny albo trybuny pełne ludzi zupełnie obojętnych. Ja staram się budzić emocje. W Maceracie nawet jeden kibic uderzył mnie w głowę podczas meczu, doigrałem się (śmiech). Ale najpiękniej kibicują polscy fani, bez agresji i bardzo żywiołowo i do tego znają się na siatkówce. W Kopenhadze bardzo wielu z was kibicowało Serbii i to było fantastyczne, bardzo za to dziękuję. Już się nie mogę doczekać tych mistrzostw w Polsce!

W Sofii rozmawiała Ola Piskorska

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Czy chciałbyś/chciałabyś, żeby Aleksandar Atansijevic wrócił do Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×