Aleksandra Liniarska: Zresetowałyśmy głowy po sromotnej porażce

Siatkarki Tauronu MKS w weekend zaprezentowały swoje dwa oblicza. Aleksandra Liniarska nie ukrywała radości z faktu, że jej drużyna zdołała podnieść się z kolan po łatwej porażce z Impelem.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Miniony weekend był dla siatkarek Tauronu MKS wymagający. W sobotę, w meczu z Impelem, ich gra wyglądała bowiem bardzo źle, nie były w stanie dobrze przyjąć zagrywki (w całym meczu miały 17 proc. perfekcyjnego przyjęcia), a co za tym idzie ich akcje były rozgrywane dość czytelnie. Efektem była łatwa przegrana 0:3, a także słyszane w hali "Centrum" gwizdy czy ironiczne oklaski po ostatnim gwizdku sędziego. Co takiego stało się w ciągu jednego dnia, że na parkiecie pojawiła się diametralnie odmieniona dąbrowska drużyna?

Już sam początek niedzielnego spotkania był bardzo dobry w wykonaniu Zagłębianek, które na przestrzeni całego pojedynku dysponowały trudną zagrywką, co było jednym z elementów potrzebnych do odniesienia zwycięstwa nad Impelem Wrocław. - Bardzo się cieszę, że zresetowałyśmy głowy po pierwszym spotkaniu, już nie myślałyśmy o tym, że dostałyśmy w tym meczu sromotne lanie. Podniosłyśmy się, zagrałyśmy dobrze zagrywką i w przyjęciu, co zaprocentowało w wyniku, bo wygrałyśmy 3:0 - przyznała z nieukrywaną radością Aleksandra Liniarska, środkowa MKS-u.

Po sobotniej konfrontacji mało kto wierzył w tak efektowną odmianę gry dąbrowianek, które zdominowały grę w pierwszej partii, wygrywając ją do 16. Jednak w kolejnych siatkarki z Wrocławia zagrały lepiej, ale miały problem z przejęciem inicjatywy - dąbrowianki cały czas grały skoncentrowane i zakończyły niedzielny pojedynek w trzech odsłonach. - W pierwszym secie było troszeczkę łatwiej, później rywalki też wzmocniły zagrywkę i podniosły nam poprzeczkę. Na szczęście, z tych trzech partii wyszłyśmy obronną ręką - cieszyła się Liniarska.

Stan rywalizacji w parze ćwierćfinałowej, tworzonej przez Tauron MKS oraz Impel to 1:1. Kolejne spotkania zostaną rozegrane w Twardogórze 23 i 24 marca (początek obu konfrontacji został zaplanowany na godzinę 17:00). Trener Waldemar Kawka jest zdania, że rywalizacja może zakończyć się w najbliższy weekend. - Myślę, że sprawa awansu do czwórki jest otwarta, a o tym kto awansuje zadecydują właśnie mecze w Twardogórze - przyznał. Natomiast Tore Aleksandersen liczy na dwie wygrane. - Przed nami dwa mecze, których będziemy gospodarzami. Przygotowujemy się do dwóch zwycięstw - zaznaczył z uśmiechem.

Jednak zakończyć ćwierćfinałową rywalizację już w niedzielę 24 marca chce również Aleksandra Liniarska. - Teraz jedziemy na spotkania rewanżowe powalczyć o dwa zwycięstwa, żeby zakończyć tę rywalizację stanem 3:1.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×