Maja Tokarska: Bardzo dobrze, że przegrałyśmy w pierwszym meczu

Dąbrowianki zrewanżowały się Impelowi Wrocław za sobotnią porażkę. - Chodziło tylko o zmianę naszego nastawienia - przyznała młoda zawodniczka zagłębiowskiego MKS-u.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Najwyraźniej kubeł zimnej wody, jakim była dotkliwa porażka siatkarek Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza z Impelem Wrocław w ćwierćfinale ligowych zmagań, podziałał orzeźwiająco na głowy zdobywczyń Pucharu Polski. Siatkarki z Dąbrowy Górniczej w drugim, niedzielnym meczu niemal zmiażdżyły rywalki z Dolnego Śląska w pierwszym secie, a w dwóch kolejnych partiach doskonale rozegrały nerwowe końcówki i rozstrzygnęły je na swoją korzyść. Jedną z wyróżniających się postaci MKS-u była Maja Tokarska, autorka 10 punktów i 3 bloków. W pomeczowej rozmowie młoda środkowa przyznała, że jej drużyna nie podeszła właściwie do pierwszego spotkania.

- W pierwszym meczu byłyśmy jeszcze trochę "pucharowe" i myślałyśmy, że jeżeli podczas Pucharu Polski grało nam się łatwo, to cokolwiek byśmy nie zrobiły, będzie lekko i przyjemnie. Wtedy nawet jeżeli przegrywałyśmy wysoko, to udawało nam się zwykle odrobić i myślałyśmy, że z Impelem będzie tak samo. Za szybko uwierzyłyśmy w swoją wielkość i bardzo dobrze, że przegrałyśmy, od początku to mówiłam. To był dla nas zimny prysznic, natomiast dziś (mecz odbywał się w niedzielę, 18 marca - przyp. red) wyszłyśmy na parkiet z właściwym nastawieniem - stwierdziła reprezentantka Polski.

W niedzielnych poczynaniach dąbrowianek widać było determinację, zaangażowanie i precyzję, których zabrakło w sobotnim meczu. - Dokładnie, nie brakowało nam odpowiedniego mentalnego podejścia, tak jak wcześniej. Nie nauczyłyśmy się grać w siatkówkę przez dobę, po prostu chodziło o zmianę nastawienia - przyznała młoda siatkarka.

Teraz zawodniczki Waldemara Kawki czeka kolejny dwumecz z wrocławiankami, tym razem na wyjeździe. Sprawa awansu do półfinału pozostaje otwarta. - Przed meczem w niedzielę nie myślałyśmy w ogóle o spotkaniach na terenie przeciwnika, po prostu chciałyśmy się zrewanżować za tamto sromotne lanie. Cieszę się, że udało nam się wrócić do gry, bo gdyby przydarzyła się druga porażka, to nasza sytuacja nie przedstawiałaby się różowo. Dajemy sobie teraz dzień odpoczynku i ciężko pracujemy od przyszłego tygodnia, pamiętając o sobocie. Zamierzamy wygrać dwa kolejne spotkania.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×