Łukasz Wiśniewski: Brakuje zwycięstw

Siatkarze Tytanu AZS Częstochowa w minioną środę, pokonując na wyjeździe portugalskie Fonte Bastardo Azores, przerwali fatalną passę pięciu porażek z rzędu. Teraz przed Akademikami okazja, by przełamać się w rozgrywkach rodzimej PlusLigi. Już w poniedziałek częstochowianie na własnym parkiecie zmierzą się z bezpośrednim sąsiadem w tabeli, Indykpolem AZS Olsztyn.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka

Daleki i egzotyczny wyjazd na niemalże środek Oceanu Atlantyckiego liczący bagatela blisko 4 tysiące kilometrów częstochowski zespół może zaliczyć do udanych. Akademicy pokonując w trzech setach mistrza Portugalii zrobili znaczny krok do awansu do 1/8 rozgrywek Challenge Cup, a dodatkowo wreszcie mogli poczuć smak wygranej po kilku druzgocących i bolesnych porażkach. Ekipa z Azorów postawiła jednak drużynie Marka Kardosa trudne warunki. – Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nie będzie to łatwy przeciwnik – podkreśla środkowy Akademików i zarazem reprezentant kraju, Łukasz Wiśniewski. - Pokonali w końcu zespół z Duren, gdzie nie byli faworytami. Jeśli tylko pozwoli im się na złapanie swojego rytmu mogą być niebezpiecznym przeciwnikiem, ale jeśli u nas dobrze będzie funkcjonowała zagrywka, to powinno nam się grać znacznie łatwiej.

Rewanżowe starcie, które odbędzie się w środę wydaje się być formalnością, choć portugalskiej ekipy z pewnością nie można lekceważyć. – W pierwszym meczu popełniliśmy zbyt dużo błędów na zagrywce – wspomina Wiśniewski. – Jeśli to wyeliminujemy i zagramy to, co potrafimy najlepiej, to powinniśmy wygrać. Musimy jednak na boisko wyjść bardzo skoncentrowani, bo takie zespoły w momencie, gdy nie mają nic do stracenia potrafią być naprawdę groźne.

Portugalskie Azory nie są miejscem, gdzie łatwo i błyskawicznie można dotrzeć nawet drogą lotniczą. Częstochowianie wobec tego spędzili kilkanaście godzin w samolotach, co na pewno dało im się we znaki. – Gorsza była droga powrotna, ponieważ mieliśmy dwie przesiadki i czas podróży automatycznie się nieco wydłużył. W domu byliśmy koło 2 w nocy w piątek, a trening mieliśmy o 16:30. Trochę czasu na odpoczynek było. Myślę, że na poniedziałkowy pojedynek wszyscy będą już w pełni sił – zaznacza środkowy.

Częstochowianie liczą na przełamanie w rozgrywkach ligowych Częstochowianie liczą na przełamanie w rozgrywkach ligowych

Wiśniewski podobnie jak i Dawid Murek nadal nie doszedł jeszcze do pełni sprawności po niedawnych problemach zdrowotnych. Obaj w Portugalii wystąpili, a w grze reprezentacyjnego środkowego na pierwszy rzut oka nie było widać absolutnie żadnego śladu urazu. Rzeczywistość jest jednak zgoła odmienna. – Uraz nie został wyleczony, bo w tydzień czasu jest to po prostu niemożliwe, ale mała poprawa jest. Ból co prawda pod koniec meczu się pojawił, ale już zdecydowanie mniejszy – uspokaja.

Po udanych pucharowych wojażach teraz przed drużyną Marka Kardosa powrót na ligowe parkiety, gdzie ostatnio drużynie wiedzie się jak po grudzie. W poniedziałek częstochowian czeka niezwykle ważny pojedynek z Indykpolem AZS Olsztyn, bezpośrednim rywalem w tabeli PlusLigi. – Fajnie, że spotkanie na Azorach wygraliśmy 3:0. Myślę, że dzięki temu podejdziemy do poniedziałkowego meczu w dobrych humorach, bo nie ukrywamy, że ostatnio tych zwycięstw brakuje. Wszyscy chcemy w końcu wygrać w lidze. Dlatego też zrobimy wszystko, żeby w poniedziałek móc cieszyć się z wygranej – kończy Łukasz Wiśniewski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×