Gedania Żukowo: Walka o utrzymanie jak marsz przez Himalaje

Pewna utrzymania na zapleczu Plus Ligi Kobiet Gedania Żukowo przegrała w przedostatniej kolejce zmagań na pierwszoligowym froncie ze zdegradowanym do drugiej ligi AZS Politechnika Śląska Gliwice 1:3. - Ten sezon był dla nas męczarnią - przyznaje Paweł Kramek, trener żukowianek.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Po zeszłotygodniowej porażce AZS Politechniki Śląskiej Gliwice z SMS Sosnowiec z utrzymania w pierwszej lidze mogła cieszyć się Gedania Żukowo. Układ setów i różnica małych punktów zapewniła bowiem zespołowi z Pomorza ligowy byt nawet wówczas, kiedy ten sezon zakończyłby trzema porażkami bez zdobytego seta.

W miniony weekend żukowianki przyjechały do Gliwic i gładko uległy Akademiczkom 1:3. - To spotkanie wygrał zespół, który bardziej chciał. My przyjechaliśmy do Gliwic niejako na wycieczkę. Dla nas to, czy zajmiemy na zakończenie sezonu ósme czy dziewiąte miejsce nie ma żadnego znaczenia. Nawet dziewiąte byłoby lepszym rozwiązaniem, bo wtedy nie będziemy musieli grać kolejnych meczów z Naftą w play-off - przekonuje Paweł Kramek, trener Gedanii.

Dla zespołu z Żukowa podróż przez całą Polskę była przykrą koniecznością, bo czekał je mecz o przysłowiową pietruszkę. - Wyniki w ostatniej kolejce ułożyły się dla nas tak, że nawet przegrywając wszystkie mecze po 3:0 mogliśmy być spokojni o to, że dziewiątego miejsca nie stracimy. Gliwiczanki chciały za wszelką cenę wygrać i zwycięstwem pożegnać się ze swoimi kibicami. Mój zespół z kolei nic nie musiał nikomu udowadniać. Wygrywając to spotkanie widzieliśmy, że zajmiemy ósme miejsce i moje dziewczyny czekałby kolejny miesiąc ciężkiej pracy. Część z nich ma już naprawdę dosyć tego sezonu i stąd też takie podejście - argumentuje opiekun zespołu z Pomorza.

Słowami wypowiedzianymy po meczu opiekun Gedanii naraził się na opinię, jakoby jego zespół nie zagrał z duchem fair play, grając do końca. - Na pewno nie jest tak, że moje dziewczyny odpuściły sobie to spotkanie. Natomiast na pewno nie było na boisku z ich strony widać pełnego zaangażowania. Z tak ambitnie grającym rywalem, który zagrał bez kompleksów i zahamowań trzeba się było przeciwstawić maksymalną determinacją. Gliwiczanki w ogóle nie wstrzymywały ręki i było widać po nich tę sportową złość, której mojemu zespołowi zabrakło. Wpływ na to miało też wiele wydarzeń, jakie miały miejsce w klubie w przeciągu sezonu. Trzeba było podjąć decyzję, czy dla niektórych osób warto było wygrać ten mecz czy nie - analizuje szkoleniowiec żukowianek.

- Dla Gedanii ten sezon był jak marsz przez Himalaje. W szczególności mam na myśli poważne problemy organizacyjne, z którymi powinniśmy sobie spokojnie poradzić, bo przecież mamy doświadczenie z Plus Ligi. Nie da się jednak ukryć, że problemy finansowe, z jakimi zmaga się klub spowodowały, że ten sezon był dla nas wielką męczarnią. Do tego doszła jeszcze walka na boisku z przeciwnikiem, który nie chce się poddać i walczy o każdą piłkę. Przede wszystkim cieszy to, że udało się ten zespół utrzymać w lidze, bo to dziewiąte miejsce to dla nas duży sukces, choć ambicje i moje i dziewczyn są większe - przyznaje trener Gedanii.

- Sam doskonale wiem, jak ciężki był ten sezon, bo cały czas byłem z tą drużyną. Sportykaliśmy się codziennie i musiałem mobilizować dziewczyny, że został jeszcze jeden dzień, że trzeba zagrać jeszcze jeden mecz. Dlatego też uważam, że przez wzgląd na to wszystko, co dzieje się w klubie ten sezon trzeba uznać za bardzo szczęśliwy i mimo wszystko udany - puentuje Paweł Kramek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×