Sensacyjne kwalifikacje. Polacy nie chcą podzielić losu rywali

- Spodziewam się, że rywale rzucą na szalę wszystko co mają. Spodziewam się takiego zespołu, który był w stanie pokonać Brazylię na jej terenie w finale mistrzostw Ameryki Południowej - mówi Nikola Grbić przed meczem z Argentyną w kwalifikacjach IO.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Nikola Grbić WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Nikola Grbić
Po czterech z siedmiu rund spotkań turniejów kwalifikacyjnych do igrzysk olimpijskich 2024, prowadzona przez Grbicia reprezentacja Polski jest na dobrej drodze do zapewnienia sobie awansu. Biało-Czerwoni jako jedyny zespół w grupie C wygrali swoje wszystkie dotychczasowe mecze i zajmuje w tabeli pierwsze miejsce.

Cztery wygrane nie oznaczają jednak wcale, że turniej w chińskim Xi'an jest dla Polaków łatwy. W dwóch spotkaniach, z Belgią oraz Kanadą, mistrzowie Europy zapewniali sobie zwycięstwa dopiero po zaciętych, emocjonujących tie-breakach.

- Oba te mecze były bardzo podobne - ocenia selekcjoner naszej kadry siatkarzy. - Zarówno Belgowie, jak i Kanadyjczycy od samego początku grali przeciwko nam na swoim najlepszym poziomie. Ryzykowali na zagrywce, skutecznie atakowali, wywierali dużą presję. W obu przypadkach przegrywaliśmy pierwsze sety po wyrównanej walce, bo przeciwnicy pokazywali niesamowitą siatkówkę. Było im jednak trudno utrzymać taki poziom przez cały mecz. W kolejnych partiach grali już gorzej, z kolei my lepiej i efekt był taki, że sety numer dwa i trzy mieliśmy pod pełną kontrolą.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką - Polacy lepsi od Meksyku. Zobacz kulisy meczu

- Problem był jednak taki, że nasz "zbiornik" energii w tym momencie sezonu jest już prawie pusty i nam też trudno było utrzymać wysoki poziom przez całe spotkanie - kontynuuje Grbić. - Stąd brały się przegrane czwarte sety. Jednak w tie-breakach, gdy decydowały się losy zwycięstwa, byliśmy w stanie wycisnąć z siebie wszystko, co mieliśmy i zwyciężaliśmy.

- Czy z perspektywy kilku dni te zwycięstwa uważam za bezcenne? O, tak! Nie mamy jednak czasu, żeby się nad tym głębiej zastanawiać, analizować ich znaczenie. Mieliśmy nastawienie w rodzaju: Ok, udało się, idziemy po następne zwycięstwa. Właśnie takiego nastawienia chcę, takie staram się przekazać zawodnikom - podkreśla.

Kluczowy czas

O tym, kto wywalczy bilety na przyszłoroczne igrzyska w Paryżu już teraz, zadecydują ostatnie trzy rundy spotkań, które zostaną rozegrane od piątku do niedzieli. Polacy zagrają w tych dniach z Argentyną, Holandią i Chinami.

W teorii najtrudniejszym sprawdzianem powinno być dla nich starcie z Argentyńczykami. Prowadzony przez świetnego fachowca Marcelo Mendeza zespół w rankingu FIVB jest notowany na wysokim, szóstym miejscu. W tym roku dobrze grał w Lidze Narodów, a w mistrzostwach Ameryki Południowej odniósł wielki sukces - w finale turnieju pokonał Brazylię na jej terenie i wywalczył kontynentalne mistrzostwo po raz pierwszy od 1964 roku.

W Xi'an Argentyna wygrała do tej pory trzy mecze i poniosła jedną porażkę - 1:3 z Kanadą. Zespół Mendeza miał trudności również w starciu z Belgami, które tak jak nasza reprezentacja wygrał 3:2.

Poniesione przez "Albicelestes" straty powodują, że w spotkaniu z Polakami będą pod ścianą - jeśli chcą zachować realne szanse na awans, muszą wygrać.

- Przeciwko nam spodziewam się lepszej Argentyny, niż w meczach z Kanadą i Belgią. Takiej Argentyny, która w tym roku była w stanie wygrać ze Stanami Zjednoczonymi w Lidze Narodów i pokonać Brazylię na jej terenie w finale mistrzostw Ameryki Południowej. Spodziewam się przeciwnika przynajmniej tak wymagającego, jakim była dla nas Kanada. Jeśli nie silniejszego - mówi Grbić.

Będzie powtórka?

Trener polskiej kadry zakłada, że piątkowi rywale jego zespołu zaczną mecz grając swoją najlepszą siatkówkę, tak jak zrobili to Belgowie i Kanadyjczycy. - Przywykliśmy już do tego, że każdy, kto mierzy się z Polską, gra przeciwko nam najlepiej jak potrafi. Wszyscy ryzykują, bo nie mają wiele do stracenia. Każdy wychodzi ze skóry, żeby wygrać, bo nawet jeśli nie da mu to awansu na igrzyska już teraz, zyska na tym mnóstwo punktów do rankingu FIVB, którego my jesteśmy liderem.

- Argentyna nie ma łatwej sytuacji. Musi wygrać, bo porażka praktycznie oznacza dla niej koniec szans na wywalczenie awansu już teraz. I dlatego spodziewam się, że rzucą na szalę wszystko, co mają. My też tak zrobimy. Chcemy wygrać i zbliżyć się do awansu, a potem przypieczętować go meczem z Holandią. O Holandii będziemy jednak myśleć dopiero wtedy, kiedy mecz z Argentyną się skończy - zaznacza Grbić.

Awans o krok

W przypadku pokonania argentyńskiego zespołu Biało-Czerwoni będą już bardzo blisko awansu na igrzyska. Selekcjoner naszej kadry zapewnia jednak, że bez względu na wyniki i kształt tabeli grupy C, jego zespół do każdego z trzech pozostałych spotkań podejdzie tak, jakby to od niego wszystko zależało.

- Zawsze staram się być przygotowanym na najtrudniejszy możliwy scenariusz. Zawsze zakładam, że nasz przeciwnik zagra na swoim najlepszym poziomie i my też będziemy musieli być swoją najlepszą wersją, żeby wygrać. Według mnie to właściwe podejście. Nie można nie doceniać przeciwników, powtarzać sobie, że będzie łatwo. Musimy być gotowi na twardą walkę i presję ze strony przeciwników. A żeby być na to gotowymi, żeby nas to nie zaskoczyło i nie wytrąciło z równowagi, musimy się takiego scenariusza spodziewać - tłumaczy serbski szkoleniowiec.

Polacy w wąskim gronie

Biorąc pod uwagę wszystkie trzy turnieje kwalifikacyjne - w Chinach, Brazylii i Japonii - Polacy są jedną z czterech niepokonanych drużyn. Pozostałe to Stany Zjednoczone, Słowenia i nieoczekiwanie Niemcy. Ci ostatni, prowadzeni przez polskiego trenera Michała Winiarskiego, sprawili sensację, pokonując dzień po dniu wyżej notowane ekipy Brazylii i Włoch. Inne niespodzianki to np. przegrana Japonii z Egiptem (2:3), czy Serbii z Turcją (1:3).

- Przewidywałem, że to będą trudne kwalifikacje dla topowych zespołów, ale nie spodziewałem się aż tylu niespodzianek - przyznaje Grbić. - Najlepiej wyglądają teraz te ekipy, które miały dość czasu na przygotowania, jak Kanada i USA, oraz ci, którzy we wcześniejszej fazie sezonu nie mieli dobrych wyników, jak Niemcy. Wszystkie ekipy są zmęczone sezonem reprezentacyjnym, który jest za długi. Widać, że wiele zespołów ma trudności. Brazylia, Włochy, my również. Formuła, w jakiej odbywają się kwalifikacje olimpijskie, nie jest zła. Jednak rozgrywanie ich na samym końcu sezonu, który zaczął się już pięć miesięcy temu, to na pewno nie był najlepszy wybór.

Z każdego z trzech turniejów kwalifikacyjnych awans na igrzyska wywalczą po dwa najlepsze zespoły. Pozostałych pięć miejsc w turnieju olimpijskim zostanie obsadzonych na podstawie rankingu FIVB po zakończeniu fazy grupowej Ligi Narodów 2024. Na igrzyska dostaną się wówczas najwyżej notowane ekipy spośród tych, które wcześniej nie zdobyły kwalifikacji, przy założeniu, że każdy kontynent musi mieć na igrzyskach swojego reprezentanta.

Początek meczu Polska - Argentyna w piątek o godzinie 10:00 czasu polskiego.

Grzegorz Wojnarowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Włosi pokonani. Sensacja w walce o igrzyska
Największe legendy europejskiego sportu - rozpoznaj je na zdjęciach!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×