Wiktor Gumiński: Bezcenne spotkanie z siatkarskim misjonarzem
Wyruszając pod koniec sierpnia do Wrocławia na siatkarskie mistrzostwa świata nie przypuszczałem, że po dwóch tygodniach zmagań w Hali Stulecia najbardziej utkwi mi w pamięci reprezentacja Kamerunu.
Wiktor Gumiński
Już pierwsze słowa wypowiedziane 30 sierpnia, dzień przed rozpoczęciem mundialu, podczas oficjalnej konferencji prasowej, przez kapitana drużyny z Czarnego Lądu Jeana Patrice'a Ndakiego Mbouleta pokazały, że możliwość rywalizowania na światowym czempionacie jest dla niego i jego kolegów czymś specjalnym. - Udział w mistrzostwach świata po raz drugi z rzędu to dla nas rodzaj spełniającego się snu. Razem z kolegami bardzo się cieszę z możliwości przebywania w waszym kraju. Spodziewamy się trudnych meczów, ale oczekujemy też, że gra w siatkówkę będzie nam sprawiać radość - powiedział wówczas 35-letni kameruński atakujący.
Efektowne "cieszynki" reprezentantów Kamerunu stały się jednym z hitów mistrzostw świata w Polsce
I tu zaczyna się opowieść o tym, dlaczego reprezentanci Kamerunu tak mocno zjednali sobie polską publiczność. Krótki, około dwuminutowy filmik z niespotykanym sposobem prowadzenia przez nich rozgrzewki, nakręcony przez statystyka reprezentacji Polski Oskara Kaczmarczyka, zanotował na portalu YouTube blisko 250 tysięcy wyświetleń! To wszystko stało się jednak wraz z upływem czasu i nie mogło równać się temu, co wraz ze sporą rzeszą fanów dane mi było ujrzeć na żywo. Coś niesamowitego, unikatowego, widzianego po raz pierwszy (i być może po raz ostatni) w życiu! Charakterystyczny taniec w kółeczku, połączony ze śpiewem, oklaskami i różnego rodzaju indywidualnymi popisami, a, co najważniejsze, to wszystko przepełnione radością i optymizmem - naprawdę dla takich chwil warto żyć. Kameruńczycy zagwarantowali mi coś bardzo mile widzianego w całym, nie tylko dziennikarskim życiu - ucieczkę od rutyny i powielania utartych schematów.