Wycinek z życia: Bernardo Rezende - mistrz trenerskiego fachu dla kobiet i mężczyzn

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Palmę pierwszeństwa na rozegraniu przejęli kolejno Marcelo Elgarten oraz syn szkoleniowca, Bruno Rezende. Marcelinho prowadził grę drużyny na igrzyskach olimpijskich w Pekinie, zakończonych przez Brazylię na 2. miejscu, po porażce w finale ze Stanami Zjednoczonymi 1:3. Pomimo zdobycia medalu, na doświadczonego rozgrywającego spadła spora fala krytyki. Niedługo później zakończył on, podobnie jak większość członków "złotego pokolenia", międzynarodową karierę. Nowa generacja, dowodzona na parkiecie przez Bruninho, osiągnęła parę sukcesów, ale do klasy prezentowanej przez poprzedników brakowało im sporo. Pomimo tego, Brazylijczycy zdobyli mistrzostwo świata w 2010 roku oraz dwukrotnie zwyciężyli w Lidze Światowej (2009, 2010). Najważniejszym celem nowo formowanej ekipy było jednak odzyskanie złota olimpijskiego w Londynie.

Tuż przed najważniejszą misją czterolecia, Ricardo oraz Bernardinho zdołali znaleźć ze sobą wspólny język, co zaowocowało ponownym powołaniem dla utytułowanego rozgrywającego. - To zmęczenie sobą zdecydowało, że rozstaliśmy się z trenerem, chociaż między nami nie było żadnej wojny. Szkoda tych pięciu lat, ale dobrze że wróciłem - przyznawał siatkarz. W drużynie występującej w stolicy Wielkiej Brytanii, nie był jednak pierwszym wyborem Rezende. Gdy pojawiał się na boisku w roli zmiennika, było wyraźnie widać, że czasy świetności już dawno za nim. Jego następca, Bruno, wykonywał swoją pracę bardzo dobrze, ale Brazylia nie osiągnęła założonego celu, przegrywając w finale z Rosją 2:3.

Uznanie wśród kobiet

- Największy problem po pierwszych sukcesach polega na przezwyciężeniu zmieniającej się otoczki wokół drużyn. Jeśli gracz zmieniają swój stosunek do pracy, nie utrzymają koniecznej dyscypliny, wtedy zwycięska passa błyskawicznie znika - mówił Rezende. Aspekt ten udało mu się przezwyciężyć praktycznie na każdym trenerskim froncie. Od 1997 roku prowadzi żeńską drużynę Unilever Rio De Janeiro (obecnie Rio de Janeiro Volley Clube), z którą dotąd aż 9 razy wywalczył mistrzostwo Brazylii, po raz ostatni w sezonie 2013/2014. - Bernardinho chce wyciągnąć z każdego sportowca to, co najlepsze. Wie również, w jakim aspekcie dana osoba może się poprawić - komentowała Sheilla, która występowała pod skrzydłami trenera w latach 2009-2012. - Opiekuje się wszystkimi zawodniczkami tak, jakby były jego dziećmi - dodawała rozgrywająca Roberta Ratzke, do dziś grająca w ekipie z Rio. Rezende osiągnął równie wielkie sukcesy podczas 6-letniej pracy z żeńską reprezentacją Canarinhos (1994-2000). Na 28 rozegranych z nią turniejów, aż w 27 doprowadził ją przynajmniej do brązowego medalu.

- Trenowanie to sztuka partnerstwa, polegająca na uwolnieniu ludzkiego potencjału, w celu jego maksymalnego wykorzystania - opisywał selekcjoner. Jak sam podkreślał, największej radości wcale nie sprawiają mu dni triumfu, lecz takie, w których czuje, że jednostki treningowe zostały wykonane zgodnie z założeniami. Planowanie jest bowiem rzeczą, do której 55-latek przywiązuje niezmiernie dużą uwagę. - Nic nie działa poprawnie bez planu, w skład którego wchodzą takie elementy jak przywództwa, etyka pracy czy zaangażowanie. Ważne jest wyznaczanie celów ambitnych, ale zarazem możliwych do osiągnięcia. Fundamentalną sprawą jest jednak zaplanowanie krok po kroku sposobu ich osiągnięcia. Tuż po zakończeniu jednego ważnego turnieju, od razu zaczynam myśleć o przyszłości - wyznawał Rezende.

"Nie" dla próżności i egoizmu

Jako absolwent ekonomii na Uniwersytecie Katolickim w Rio de Janeiro, zawsze stara się w maksymalnie owocny sposób zagospodarować posiadany czas. Do ciekawej sytuacji doszło w 2004 roku, kiedy to wraz z męską reprezentacją miał oczekiwać pięć godzin na interesujące ich połączenie lotnicze. Uznał, że tak długa bezczynność jest dla jego podopiecznych niedopuszczalna, wynajął dwa vany i zabrał swój zespół na trening.

Nadrzędną, niepoddawaną dyskusji wartością dla Bernardinho, jest umiejętność pracy w grupie. - Nieważne, jak wielki masz talent. Jeśli nie potrafisz stać się częścią grupy, stawiając siebie ponad zespołem, jesteś skazany na niepowodzenie. Kiedy byłem młodym trenerem, myślałem, że potrafię zmotywować każdego. To niemożliwe. Mobilizuję tylko tych, u których widać "ogień". Motywacja jest wówczas jak tlen, mogący zwiększyć płomień. Jeśli ognia brak, wtedy ciężko go rozpalić - wyjaśniał swoją filozofię szkoleniowiec.

Przez blisko 14 lat pracy z męską reprezentacją Canarinhos ani na moment nie pozwolił, by ognisko całkowicie wygasło, bądź nawet niebezpiecznie zbliżyło się do takiego stanu. Takie zagrożenie pojawi się dopiero w roku 2016, podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, rodzinnym mieście Bernardo. Każde inne rozstrzygnięcie niż zdobycie złotego medalu zostanie w ojczyźnie uznane za rozczarowanie. - Wiem jak poprowadzić kadrę, by w Rio de Janeiro odnieść sukces - zapewniał w sierpniu 2012 roku. Ponad 200 milionom jego rodaków nie pozostaje nic innego, jak tylko uwierzyć w te słowa i czekać.

Czy Bernardo Rezende poprowadzi Brazylię do złotego medalu Mistrzostw Świata 2014?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×