Walczyły o medale, grały w Europie. Takiego powrotu nikt się nie spodziewał

SPR Pogoń Szczecin z przytupem rozpoczęła rozgrywki w I lidze. Rok wcześniej drużyna zajęła 1. miejsce w najniższej klasie rozgrywkowej. - Jest zdecydowanie lepiej, niż zakładaliśmy - stwierdził prezes klubu, Łukasz Kantor.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
Łukasz Kantor WP SportoweFakty / Adam Czarniawski / Na zdjęciu: Łukasz Kantor
Była połowa czerwca 2019 roku, kiedy gruchnęła sensacyjna informacja: SPR Pogoń Szczecin znika z mapy polskiej piłki ręcznej. Czegoś podobnego nikt się nie spodziewał. Po rezygnacji ówczesnego prezesa klubu, Przemysława Mańkowskiego, rozpoczęły się rozpaczliwe próby ratowania drużyny. Ostatecznie bez szczęśliwego końca.

Kobiecy szczypiorniak nie zniknął ze Szczecina całkowicie. Zebrano skład i jako MKS Kusy zespół wystartował od zera, czyli od II ligi. W sezonie 2019/2020, przerwanym przez pandemię Covid-19, w większości zawodniczki będące jeszcze w wieku juniorskim uplasowały się na 2. pozycji, mając tyle samo punktów, co lider - Arka Gdynia. Rok później było jeszcze lepiej, 1. lokata. Zapadła decyzja: startujemy w wyższej lidze, ale wracamy do historycznej nazwy: SPR Pogoń.

Ale to nie wszystko. Ustalono, że nie ma sensu rezygnować z tego, jak wiele osiągnął Kusy i postanowiono kontynuować rozgrywki w II lidze, oczywiście z innym trenerem i innym składem. W dłuższej perspektywie ma to być zaplecze pierwszej drużyny. Trzeba przyznać, że to był bardzo słuszny krok. Już teraz widać pierwsze efekty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska sportsmenka na egzotycznych wakacjach. "Dlaczego nie"

Działacze zaczęli poszukiwania nowych twarzy, które mogłyby wzmocnić drużynę tak, aby nie walczyć tylko o utrzymanie. Zatrudniono znaną ze Startu Elbląg Milicę Rancić, z Młynów Stoisław Koszalin wypożyczono bramkarkę, Katarzynę Zimny. Sięgnięto po wychowanki: Marlenę UrbańskąMałgorzatę Jurczyk. Porozumiano się z Alicją Ślęzak, która występuje też w plażowej odmianie piłki ręcznej. Na papierze wyglądało to nieźle. W zespole panował umiarkowany optymizm.

- Przed rozpoczęciem rozgrywek ustaliliśmy ze sztabem trenerskim (duet pań Magdalena Michniewicz - Barbara Bielecka - dop. red.), iż satysfakcjonująca dla nas lokata w tabeli to miejsce 8., nieśmiało mówiło się o 5. pozycji - przyznał prezes Łukasz Kantor. Pogoni sprzyjał terminarz. - Drabinka ułożyła się dla nas bardzo korzystnie, a my potrafiliśmy to wykorzystać. Można to nazwać szczęściem beniaminka - dodał działacz.

3. kolejka i starcie z gdyniankami, miało być prawdziwym sprawdzianem. Pogoń zdała go wzorowo. Ograła u siebie Arkę aż 30:20. I poszło. Granatowo-bordowe zostały zatrzymane dopiero w Gnieźnie (i tylko tam). Swoją drogą w pierwszej stolicy Polski mówi się o wywalczeniu awansu do PGNiG Superligi Kobiet. Takie są przynajmniej oczekiwania.

Wracając do ekipy z portowego miasta, nie tylko wyniki robiły wrażenie. To już nie była ta drużyna, która jeszcze rok wcześniej wygrywała w II lidze. Zespół zrobił wyraźny postęp.

- 2. lokata (po pierwszej rundzie - dop. red.) jest zaskoczeniem dla nas wszystkich, oczywiście pozytywnym. Jednak trzeba pamiętać, iż dobre wyniki nie biorą się same. Dziewczyny naprawdę ciężką pracą osiągnęły ten rezultat. Trenują od poniedziałku do piątku pod okiem obu trenerek. Dobrze jest widzieć, że między dziewczynami a sztabem jest dobry kontakt. Kiedy trzeba, nagrodzą, czy też pochwalą, kiedy indziej wytłumaczą błędy - wyjaśnił Kantor.

W Szczecinie mimo wszystko twardo stąpają po ziemi. - Trzeba jednak pamiętać, że w rundzie rewanżowej będą nas czekały trudniejsze wyjazdy: do Tczewa, Kościerzyny, czy też Gdyni. Grając z tymi zespołami u siebie mogliśmy liczyć na naszą publiczność, głośny doping i ich wsparcie w trudnych chwilach - zaznaczył.

O tym, że nikt tam nie buja w obłokach, świadczy kolejna wypowiedź sternika zespołu z Grodu Gryfa. - Kiedy objąłem stanowisko prezesa klubu, powiedziałem że na temat ewentualnego awansu do Superligi, wypowiem się w trakcie trwania drugiego/trzeciego sezonu na parkietach I-ligowych. Zdania nie zmieniłem. Trzeba dograć naprawdę sporo rzeczy i nie mówię tylko o finansach, które są oczywiście najważniejsze, ale prócz tego istotne jest założenie spółki, bez której nie można występować na najwyższym szczeblu rozgrywek - przyznał.

- Wizyta w Gnieźnie na meczu pokazała, ile organizacyjnie jeszcze przed nami. Ale cóż warty byłby zespół, który nie stawia sobie celów i krok po kroku ich nie realizuje? - podsumował prezes Pogoni.

Szczecinianki wznowią sezon 22 stycznia. Wtedy zmierzą się w zaległym spotkaniu w Płocku z rezerwami SMS-u ZPRP. Druga runda oficjalnie wystartuje 2 lutego.

Czytaj także:
--> Odpaliła. I to w kluczowym meczu
--> Kolejna afera w mistrzostwach Europy. To niedopuszczalne!

Czy SPR Pogoń Szczecin zagra jeszcze w PGNiG Superlidze Kobiet?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×