PGNiG Superliga. Coraz ciekawsza sytuacja. Aż 4 drużyny w grze o 5. lokatę!

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: szczypiorniści Sandra Spa Pogoni Szczecin
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: szczypiorniści Sandra Spa Pogoni Szczecin
zdjęcie autora artykułu

Sandra Spa Pogoń Szczecin poszła za ciosem i pokonała u siebie Energę MKS Kalisz 27:24. Dla graczy Rafała Białego to już 4. wygrana z rzędu. Portowcy mają szansę na najlepszy wynik w PGNiG Superlidze Mężczyzn od kilku lat.

Jeśli Sandra Spa Pogoń zamierzała realnie powalczyć o szóstą lokatę w PGNiG Superlidze Mężczyzn, to spotkanie z Energą MKS-em musiała wygrać. Taki stan rzeczy mógł spowodować, że między zespołami z miejsc od piątego do ósmego byłby zaledwie jeden punkt różnicy.

Portowcy wyraźnie poczuli szansę na dobry wynik na koniec sezonu i od pierwszego gwizdka głogowskich sędziów nie oszczędzali sił. Do narzuconego przez szczecinian tempa gry dostosowali się również goście. Wymuszało to oczywiście błędy, których w pierwszym kwadransie nieco więcej popełnili kaliszanie (8:5). Z drugiej jednak strony istotna była skuteczność w sytuacjach stuprocentowych, a przecież lepszych niż rzuty karne nie ma. Akurat w tym elemencie zdecydowanie górowali przyjezdni.

Dobry fragment gry miejscowych zaowocował podwyższeniem prowadzenia na 11:6. Wtedy jednak zaczęły się niespodziewane schody. Tomasz Strząbała szybko poprosił o przerwę, która mocno wybiła rywali z uderzenia. Raz po raz zaczęli "oddawać" piłkę, co kończyło się kontrami. Dobrze, że przynajmniej kilka razy rzuty te bronił Mateusz Gawryś. W przeciwnym razie Pogoń miałaby problemy z utrzymaniem przewagi.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James z Legii Warszawa

Tymczasem z dystansu dobrymi uderzeniami popisywał się Kacper Adamski. Po drugiej stronie parkietu odpowiedzialność brał na siebie Łukasz Gierak. Obaj byli w tamtym czasie najskuteczniejszymi w swoich zespołach. Ostatecznie na przerwę w lepszych nastrojach schodziła siódemka z Grodu Gryfa (14:10).

Przed przerwą miejscowi prezentowali się co najmniej solidnie w obronie i po zmianie stron utrzymywali ten poziom. Gawryś pierwszy raz skapitulował dopiero w 36. minucie po rzucie Marka Szpery. Tablica wskazała wówczas stan 17:11. Szczypiorniści Energi MKS-u sami sobie utrudniali zadanie. Ich skuteczność momentami wołała o pomstę do nieba. Strata w końcu urosła do minus 7.

Taka przewaga mogła usypiać. Zwłaszcza, że goście mocno podwyższyli obronę. Reakcja Rafała Białego była niemal natychmiastowa. I odniosła skutek. Kaliszanie mieli jeszcze większy problem, kiedy z czerwoną kartką parkiet opuścił Szpera (gradacja kar). Wydawało się wówczas, że żadna krzywda Pogoni już się nie przydarzy. Tymczasem emocje mieliśmy do końca. Decydujący okazał się rzut Dawida Krysiaka z karnego.

PGNiG Superliga Mężczyzn, 22. kolejka:

Sandra Spa Pogoń Szczecin - Energa MKS Kalisz 27:24 (14:10)

Sandra Spa Pogoń: Andrysiak, Gawryś - Wąsowski 1, Gierak 7 (1/3), Krupa 6, Bosy 2, Biernacki 1, Krysiak 6 (4/4), Matuszak, Rybski (0/1), Fedeńczak 4. Karne: 5/8. Kary: 6 min. (Wąsowski - 4 min., Gierak - 2 min.).

Energa MKS: Krekora, Zakreta - Krępa, Kamyszek 3, Kacper Adamski 7 (3/3), Kus 1, Drej, Famulski, Misiejuk, Góralski 2, Szpera 5, K. Pilitowski, Makowiejew 3, Kamil Adamski 3. Karne: 3/3. Kary: 16 min. (Szpera - 6 min., Kamyczek, Góralski - 4 min., Kus - 2 min.). Czerwona kartka: Marek Szpera w 48. minucie meczu z gradacji kar.

Sędziowie: Fahner, Kubis (obaj z Głogowa). Widzów: bez udziału publiczności.

Czytaj także: --> Ważne przełamanie Gwardii. W porę --> Zagłębie w końcu postawiło kropkę nad "i"

Źródło artykułu: