PGE VIVE Kielce odarło Azoty Puławy ze złudzeń
PGE VIVE Kielce wyciągnęło wnioski z pierwszej połowy finału Pucharu Polski i nie dało szans Azotom Puławy w półfinale PGNiG Superligi (37:27). Nie zostawiliśmy złudzeń - mówi obrotowy kielczan, Mateusz Kus.
W środowym starciu półfinału PGNiG Superligi, w Puławach, było zupełnie inaczej. Tym razem to obrońcy tytułu mistrza kraju szybko osiągnęli wysokie prowadzenie nad rywalami. Żeby nie było wątpliwości, kto jest lepszy, po dziesięciu minutach wynosiło ono już 9 bramek. - W meczu ligowym nie zostawiliśmy złudzeń. Od samego początku była mocna gra w obronie. Sławek Szmal w bramce wybronił kilka rzutów i z tego zrobiła się nasza przewaga - zauważył obrotowy PGE VIVE.
Metamorfoza imponująca. Jej sekret jest jednak banalnie prosty. - Obejrzeliśmy video z Kalisza, porozmawialiśmy trochę na temat tego meczu i efekt było widać - wyjaśnił.
Po tak dwu różnych meczach w wykonaniu obu zespołów, rodzi się naturalne pytanie: Czy ekipa z Lubelszczyzny aż tak "odstaje" od kielczan jak w meczu ligowym, czy różnica klas jest mniejsza, jak to było w finale Pucharu? - Azoty nie pokazały na co ich naprawdę stać, a my w pierwszej połowie w Kaliszu nie pokazaliśmy naszej dobrej gry. Myślę, że ta przepaść między naszymi zespołami nie jest aż tak wielka, jak dzisiaj było to widać - uważa Kus, który po sezonie zamieni PGE VIVE na Motor Zaporoże.
ZOBACZ WIDEO Kielecki walec przejechał po Azotach. PGE VIVE blisko kolejnego finału!