Vive Tauron Kielce puka do bram raju. Czas na finał Ligi Mistrzów!

Vive Tauron Kielce gra z MVM Veszprem o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa dotarli na szczyt i stoją u progu wieczności. Początek niedzielnego meczu w Lanxess Arenie o godzinie 18:00.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko

Mistrzowie Polski w półfinale pokonali Paris Saint-Germain HB (28:26). Triumf nad Francuzami euforii jednak nie wzbudził. Kielczanie pokazali twarz wyrachowanych profesjonalistów. - Świętowanie? Dopiero po finale - powtarzali zgodnie.

Vive w sobotę udowodniło, że do walki w turnieju Final Four przygotowane jest perfekcyjnie. Kiedy z rywali schodziło powietrze, oni dalej podkręcali tempo. - Walczyliśmy do ostatniej minuty. Nie z zagryzionymi zębami, tylko z głową. To było najważniejsze - nie kryje bramkarz Sławomir Szmal, który był jednym z bohaterów półfinału.

Kielczanie napisali już kawałek historii. I swojego klubu, i polskiej piłki ręcznej. A teraz w annałach zapisać mogą się złotymi zgłoskami. Do Kolonii jechali w roli brytyjskiego "underdoga". Wszyscy wiedzieli, że stać ich na rzeczy niezwykłe. Pieniądze na sukces mistrzów Polski stawiać chcieli jednak tylko nieliczni. Podobnie będzie teraz.

ZOBACZ WIDEO Michał Jurecki: Wreszcie się udało (źródło TVP)

Podczas piątkowego spotkania z dziennikarzami zawodnicy i trenerzy byli zgodni - Veszprem to faworyt do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. - Grają całą "szesnastką". Mają szeroki i wyrównany skład. Jeśli awansują do finału, będzie to ich główny atut - zapowiadał w rozmowie z WP SportoweFakty Henrik Mollgaard.

Węgrzy w sobotę przeszli drogę z piekła do nieba. Jeszcze minutę przed końcem drugiej połowy przegrywali z THW Kiel 23:25, by w ciągu kilkudziesięciu sekund doprowadzić do wyrównania, a następnie zwyciężyć w dogrywce. - Po czymś takim rywalom trudno było się już podnieść - przyznaje obrotowy Renato Sulić.

Największym wygranym drugiego półfinału było jednak Vive. Bo nie dość, że terminarz dał kielczanom ponad trzy godziny odpoczynku więcej, to jeszcze rywalom przyszło walczyć na parkiecie kilkanaście minut dłużej. To drobiazgi. Takie detale często rozstrzygają jednak o losach medali.

Jedynym Polakiem, który wygrał LM, jest Marcin Lijewski. Za chwilę w panteonie mogą do niego dołączyć Sławomir Szmal, Mateusz Jachlewski, Michał Jurecki, Karol Bielecki, Piotr Chrapkowski, Mariusz Jurkiewicz, Mateusz Kus oraz Krzysztof Lijewski. I Grzegorz Tkaczyk, który niedzielnym meczem prawdopodobnie zakończy klubową karierę. To dopiero byłaby historia.

Kamil Kołsut z Kolonii

Kto wygra finał Ligi Mistrzów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×