Azoty Puławy nie składają broni. "Jeszcze tutaj wrócimy"

Azoty Puławy od dwóch porażek rozpoczęły walkę o awans do finału mistrzostw Polski. Zespół z Lubelszczyzny nadziei na awans wcale jednak nie traci.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Podopieczni Ryszarda Skutnika w środę spisali się słabo, wyraźnie ulegając osłabionej Orlen Wiśle Płock. Dzień później puławianie zagrali lepiej. Do remisu i dogrywki zabrakło im dwóch trafień.
- Pokazaliśmy większą walkę i zaangażowanie. Postawiliśmy się, ale zabrakło jeszcze trochę skuteczności w ataku, co Wisła wykorzystała - podkreśla obrotowy Azotów, Mateusz Kus. - Myślę, że w Puławach tanio skóry nie sprzedamy i jeszcze tutaj wrócimy.

Postęp w grze Azotów dostrzega także drugi trener, Marcin Kurowski. - Wisła musiała się już trochę bardziej napocić. Kluczowym momentem meczu był początek spotkania gdy prowadziliśmy 8:4, a za chwilę Wisła wyskoczyła na prowadzenie 10:8. W tym momencie uszło z nas powietrze. Wisła zaczęła grać spokojnie - relacjonuje asystent Skutnika.

- W drugiej połowie próbowaliśmy odrabiać straty, ale dały znać o sobie problemy kadrowe. Musieliśmy cały czas eksperymentować z ustawieniem drugiej linii - wyjaśnia Kurowski. - Myślę, że postaramy się o dwa zwycięstwa w Puławach i na decydujący mecz będziemy chcieli przyjechać do Płocka.

Źródło: sprwislaplock.pl

Corrales i Ghionea katami Azotów - relacja z meczu Orlen Wisła Płock - KS Azoty Puławy

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×