Dwa zwycięstwa są w naszym zasięgu - rozmowa z Aleksandrem Bushkovem, graczem Górnika Zabrze

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Ostatnio głośno było o śmierci Ramana Lukashuka, uchodzącego za wielką nadzieję SKA. Faktycznie ten chłopak miał tak duży potencjał?

- To był dobry zawodnik. Był leworęczny i grał na prawym skrzydle. W SKA pełnił bardzo ważną rolę. Zginął bardzo głupio, bo wdał się w bójkę i ucierpiał wsiadając do taksówki. Zdarza się tak czasami trzeba z tym żyć.

Dla klubu była to wielka tragedia...

- Niewątpliwie i to nie tylko dla SKA, a dla całej białoruskiej piłki ręcznej. Gdzieś tam ten chłopak był brany pod uwagę pod kątem gry w reprezentacji. Ja już mam swoje lata, inni prawoskrzydłowi też. Jakiś młody zawsze musi w kadrze być i Raman Lukashuk zawsze w orbicie zainteresowań selekcjonera był. Pewnie niebawem by do kadry wskoczył, ale niestety nie było mu dane tego doczekać.

Wracając do aspektu sportowego, jakie są jeszcze silne strony drużyny z Mińska?

- Trzeba uważać na bramkarzy, bo nie są to ogórki. Z jednym z nich grałem w Gomel i był naprawdę dobry. Grał też w Dynamie Mińsk, a do klubów ze stolicy nie trafiają zawodnicy z przypadku. Drugi ich bramkarz zazwyczaj dostaje tytuł najlepszego na pozycji, kiedy SKA przyjeżdża w okresie przygotowawczym i gra turniej w Dzierżoniowie. Oni mogą SKA wygrać mecz i trzeba naprawdę dobrze rzucać i grać na dużym skupieniu, by ta piłka wpadała do siatki.

SKA Mińsk należy do czołowych ekip na Białorusi czy raczej do zespołów najbardziej nieprzewidywalnych?

- System gier na Białorusi jest dziwny i trudno po nim wyrokować. Czołowe drużyny tak naprawdę przystępują do rozgrywek w kwietniu, a przez większość sezonu skupiają się na rywalizacji w europejskich pucharach. W poprzednim sezonie SKA zdaje się był drugi, więc nie jest to na pewno słaba drużyna. Ostatnio na wyjeździe rozbili jedenastoma bramkami Gomel, który też nie należy do chłopców do bicia. Nie wiem jednak czy to była siła SKA czy słabość Gomela, któremu mecz nie wyszedł.
"Sasza" nie ma nic przeciwko temu, by wkrótce wrócić do Mińska na dłużej
Z trybun w meczu ze SKA będzie dopingować cię rodzina?

- Zapowiedzieli, że przyjadą na to spotkanie. Wygląda na to, że będzie na trybunach moja mama, teściowie i sporo kolegów, z którymi dane było mi występować. Na pewno wspierać będą nie tylko mnie, ale cały nasz zespół.

Czego można spodziewać się po białoruskich kibicach?

- Zagramy na dużej hali, która pomieści bodajże 2,5 tys, ale nie jestem przekonany czy wypełni się ona cała na ten mecz. Na ligowe mecze SKA zazwyczaj chodzi 300-400 osób i grają wtedy na innym obiekcie. Na tej akurat hali SKA rozgrywa mecze europejskich pucharów oraz szlagierowe potyczki z Brześciem czy Gomel. Chłopaki z Mińska umieją we własnej hali - tej kameralnej - wygrać 15-20 bramkami, ale rywale zazwyczaj pozostawiają wiele do życzenia. To nie jest nasz poziom.

W najbliższych tygodniach na Białoruś pojedziesz być może raz jeszcze, bo jesteś w szerokiej kadrze drużyny narodowej.

- Co prawda powołania jeszcze nie dostałem, ale bardzo bym chciał, żeby ono przyszło. Na razie jestem w kręgu zainteresowań selekcjonera i jeśli on zadecyduje, że jestem mu potrzebny, to z radością spakuje się i pojadę do Mińska.

Jakieś sygnały od selekcjonera reprezentacji Białorusi odbierałeś?

- Na razie jeszcze nie dzwonił. Może czeka, aż z Górnikiem zagramy w Mińsku i jeśli w tym meczu pokażę się z dobrej strony, to dostanę zaproszenie na zgrupowanie. Motywacji na pewno mi nie zabraknie, a Yuri Gromyko też czeka na powołanie, więc nie będę osamotniony.

Czy Górnik Zabrze dwukrotnie pokona SKA Mińsk?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×